salon24
/ 95.49.213.* / 2009-05-18 22:24
Wycofanie się związkowców z OPZZ i Solidarności z debaty z Tuskiem niestety PR-owo jest przegraną tych związków. Jest to wyjątkowo przykre, ponieważ dla obserwatora śledzącego temat uważnie jest oczywiste, że działania Tuska od początku obliczone były na takie właśnie zachowanie obu central.
Kolejne, prowokacyjne i obraźliwe wypowiedzi ("Mam nadzieję, ze stoczniowcy nie stchórzą"), późnej narzucenie swoich warunków - od początku chodziło specom od wizerunku rządu o pokazanie, że jedna strona ma merytoryczne argumenty, druga zaś przed nimi ucieka. "Solidarność", a wraz z nią OPZZ miały do wyboru dać się poniżyć lub wycofać się, tworząc wrażenie dezercji. Wybrały drugie wyjście, a efekty słyszałem w dzisiejszym "Zapraszamy do trUjki". Kolejne telefony od słuchaczy, którzy przypomnieli sobie swoją młodość na wiecach potępienia dla warchołów, wszystkie wg jednego przekazu dnia, który był tak oczywisty, ze nie trzeba go było nawet rozsyłać. W pierwszej chwili chciałem zadzwonić i przypomnieć dzwoniącym, że gdyby nie ci nie potrafiący rozmawiać stoczniowcy zapewne by sobie do radia nie podzwonili, ale potem pomyślałam, ze akurat tacy - jak najbardziej. Przykre tylko, że kiedyś na takie wiece ludzi trzeba było ściągać siłą, dziś już sami przemawiają dobrowolnie.
Debata, która ma w tej chwili miejsce w TV jest przeraźliwie nudna, najciekawsze były poprzedzające ją wypowiedzi Karpiniuka o związkowcach, co to na demonstracje jeżdżą za wódkę i 100 zł a do tego są zniewieściali. Badania społeczne wskazują, ze akurat zniewieściali preferują inne używki a ich sytuacja finansowa też jest całkiem niezła i na 100 zł się nie połaszczą, jednak Karpiniuk jak widać i od tej części społeczeństwa jest oderwany. Zawsze może jednak zapytać Marcinkiewicza, jak to jest z tymi zniewieściałymi, ostatecznie Platforma zamierza się upomnieć o ich prawa. Okrutnym żartem byłoby, gdyby w ramach ścigania homofobicznych wypowiedzi ktoś przypomniał sobie dzisiejsze słowa Karpiniuka.
Stocznia tymczasem została sprzedana, a gdy ktoś ośmieli się napisać - komu, od razu przykleja mu się łatkę prawicowego, antysemickiego oszołoma. Nie oceniając faktu, że stocznię kupiła akurat grupka oficerów Mossadu - tak naprawdę ważne jest, za ile, a nie komu ją sprzedano - doczekaliśmy się najpiękniejszego symbolu 20 lecia naszej "wolności". Teraz pozostaje już tylko świętowanie.