K.G.
/ 128.241.104.* / 2007-10-02 16:03
Brawa dla towarzysza Magistra!
Niemal mnie przekonał do zagłosowania na Populizm i Socjalizm.
Niemal - ponieważ nie Moczybrzuch był przekonujący, lecz to Kwach wypadł tragicznie, parafrazując nieco słowa premiera: "każdy by z nim wygrał". Patrzeć na towarzysza męża Bezy przykro było: siedział jakoś krzywo, pod dziwnym kątem, niczym tonący kontenerowiec, mrużył swe małe, kaprawe oczka cały czas wpatrując się z uporem w studyjne linoleum, co sprawiało wrażenie, że się boi spojrzeć na Moczybrzucha (a tak nawiasem pisząc - dlaczego żaden spec od wizerunku nie pouczył Magistra, że jeśli ma się tak nalaną gębę i tak małe oczy, to należy starać się trzymać je możliwie najszerzej otwarte, aby nie wyglądać jak kret po amputacji oczodołów?), okazywał niezadowolenie, skomlał, że go "obrażają" (przypadłość rozpowszechniona wśród lewaków - byle ostrzejsze słowo pod ich adresem pobudza ich do płaczy i lamentu, że się ich "obraża"; odrażająca zniewieściałość), no i wypowiadał się niczym lektor KC pod koniec szóstej godziny czytania referatu o osiągnięciach gospodarczych powiatu białogardzkiego. Dno.
No, lecz to są drobiazgi, dekoracje, chleb dla ludu.
Ważniejsze jest coś innego: towarzysz Magister zdemaskował się jako funkcjonariusz elit salonowo-politycznych. On nie mówił o państwie, społeczeństwie, służbie państwowej jak o obowiązku, lecz raczej reklamował swoje rodzime Towarzystwo Wzajemnej Adoracji, w którym wszyscy są dobrze ubrani, pachnący pierfumą, no i co najważniejsze - lubią się i cenią nawzajem, co jest wystarczającym uzasadnieniem ich wyższości nad jakimś podstarzałym aktorzyną: "Ja pana X znam i dlatego wiem, że jest porządny, dlatego nie wolno go tak brutalnie krytykować", "Ja i moi znajomi bywamy na Eurosalonach i tam w wszystkimi rozmawiamy", "Znam wszystkich najważniejszych Europejczyków" i tak dalej - Kwach nieświadomie odgrywał scenki ze spotów propagandowych PiSu...
I na to powinno się zwrócić szczególną uwagę - Magister nie jest zainteresowany Polską, lecz swoim towarzystwem i ich pozycją, o czym wczoraj mówił wprost. Skąd ta nieprzezorna, szkodliwa szczerość? Pewnie za bardzo przejął się radami Borowskiego i nie walnął paru stakanów vodki przed swoim benefisem, abstynencja na zdrowie mu nie wyszła...