Oszolomowaty
/ 79.255.111.* / 2012-02-14 22:50
Spoza POmatrixa z blogu Matki kurki:
"...Od pewnego czasu mam poważny dylemat, polegający na bogactwie wyboru. Gdybym miał wskazać największego jajcarza w rządzie Tuska, odruchowo wskazałbym Donalda Tuska, ale konkurencja rośnie w takim tempie, że nie chciałbym nikogo skrzywdzić. Stawka się wyrównuje, ministrowie dają sobie długie zmiany. Do niedawna na czołówce był Arułkowicz, jajcarz obrotowy, który potrafił jako poseł zagłosować przeciw ustawie, którą potem jako minister wprowadzał w życie, bez najmniejszych poprawek. Potem stawkę otwierali minister Boni i minister Zdrojewski. Na jednej konferencji ci dwaj przedstawiciele rządu jednocześnie zapewniali, że były szerokie konsultacje społeczne i przepraszali za brak konsultacji społecznych. Wreszcie na czoło wysunęła się minister Mucha i z tą liderką byłoby najzabawniej, ale jej działalność jest mimo wszystko mało szkodliwa, spektakularna ignorancja, widowiskowa groteskowość, mimo wszystko straty są śmieszne. Wiem, wiem, premie, ale to są drobiazgi, bo oto mamy nowego lidera, jest nim minister Wincenty Rostkowski, a jak wiadomo jego działalność jest śmiechem przez łzy. Wincenty już nas kosztował ponad 300 baniek, likwidacji OFE nie liczę, co więcej Wincenty się nie poddaje.
Najnowszy występ Wincentego jest taki, że serce roście, zapowiada Wincenty „brak rąk do pracy”. Nie od zaraz, ale za kilkanaście lat, w tym miejscu należy przypomnieć, że tę prognozę wygłasza człowiek, który nie potrafi podać założeń budżetu i utrzymać wskaźników dłużej niż dwa miesiące. Tę wizję deflacji na rynku pracy przedstawia człowiek, który nie jest w stanie wyznaczyć terminu uchwalenia budżetu. Niezły jajcarz, mało widowiskowy, ale efektywnością bije na łeb całą ekipę. Wiekopomne zapewnienia Wincentego padły przy okazji „reformy emerytalnej”, która jak wiadomo ma polegać na zasypywaniu dziury w ZUS poprzez podniesienie wieku emerytalnego i tym samym liczba zgonów przed 67 rokiem życia uzupełni debet. Pomysł jajcarski, w stylu Wincentego i jakoś nikt nie pyta dlaczego państwo nie wyznacza obywatelowi od kiedy ma zacząć pracować, tylko kiedy ma skończyć? Wincenty nie pyta o początek, bo doskonale wie jaki będzie koniec i to akurat wie na pewno. Koniec będzie frajerski, każdy frajer, który 40 lat będzie zbierał na emeryturę dostanie grosze, a resztą załata dziurę w ZUS. Wróć! Ten przypadek dotyczy szczęśliwców. Frajerzy strzelą w kalendarz w wieku 66 lat i nawet wacików nie kupią...."