Trwają tegoroczne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. Przyjemnie się ogląda mistrzowskie loty skoczków. Ale zanim którykolwiek z nich skoczy, musi się dostać na szczyt skoczni. Droga na górę jest konieczna, żeby ładnie polecieć w dół. I punktowany jest tylko ten lot w dół.

Ale do rzeczy. Zupełnie inaczej jest na ... indeksach akcji. Punktowana jest droga do góry, a lot w dół to konieczny i często bolesny etap – bez punktacji.

Trzymając się tej analogii, napiszę tak: Wytrawni skoczkowie typu DJ i SP są już na górze mamuciej skoczni, siedzą na ławce i szykują się do skoku. Niech każdy kibic i sponsor sam decyduje, co będzie znaczył dla niego ten lot – punktację czy traumatyczne doświadczenie.

Oto niektóre argumenty przemawiające za takim narciarskim scenariuszem. Zaznaczam (dla jasności) - bardzo chciałbym dalszych wzrostów i prawdziwego rynku byka. Ale piszę to, co widzę na wykresie. A wykres staje się coraz czytelniejszy.

Układ fal z ostatnich 30 lat (SP-500). Widać tu szczyt fali III i rozpoczętą w roku 2000 korektę płaską abc (3-3-5). Podaję tu także możliwy poziom docelowy, który wynika też z formacji M.

[wykres]

...

Powered by: asp