W ubiegłym roku wielu menedżerów poszukiwało inwestorów prywatnych, po części by uniknąć gwałtownych wahań rynku. Obecnie, gdy kryzys kredytowy zwielokrotnił te transakcje, sytuacja się odwróciła: zamożni inwestorzy strategiczni czyhają wokół firm, gotowi rzucić się na nie kiedy ceny spadną. Działanie Microsoftu (kupno yahoo) to dopiero początek. Weźmy na przykład pod uwagę MBIA, wartą miliardy dolarów firmę ubezpieczeniową, której cena akcji wahnęła się w ramach jednego tygodnia z 16 dolarów do 7 i z powrotem do 16. Co by było gdyby nabywca zaoferował podwójną stawkę za
akcje MBIA kiedy spadły do 7 dolarów?