Forum Forum motoryzacyjneUżywane

sprowadzenie auta z Niemiec

sprowadzenie auta z Niemiec

franek884 / 2011-05-31 09:37
witam,
wybieram się do naszych zachodnich sąsiadów w celu sprowadzenia auta, czy możecie mi nakreślić jakie formalności w tej sprawie powinny być załatwione, nie bardzo wiem od czego zacząć, jakie dokumenty koniecznie muszę załatwić w Niemczech? będę wdzięczny jeśli podzielicie się ze mną swoim doświadczeniem
Wyświetlaj:
strusemu754 / 95.40.249.* / 2014-12-21 19:13
Najlepiej zgłosić się do dobrego brokera. Oni się wszystkim zajmą, co pozwoli Ci oszczędzić sporo czasu i pieniędzy. Polecam Ci http://www.lesniewscy.eu/ , sprowadzałem dzięki nim auto z Niemiec i jestem z tego bardzo zadowolony.
Auto z salonu / 164.127.229.* / 2014-11-07 00:46
Dealerzy samochodowi sprzedają auta po wypadku jako nowe - bezwypadkowe
Kilka lat temu moja rodzina zakupiła Renault Scenic od ojca właściciela jednego z śląskich salonów po półrocznym uprzednim użytkowaniu, z niedużą ilością przejechanych kilometrów. Samochód był więc, w naszym przekonaniu, prawie nowy - pisze czytelniczka.
- W czasie naszego kilkuletniego użytkowania nic poważnego się z autem nie działo. Jakiś rok temu odsprzedaliśmy go znajomej. Kilka miesięcy temu doszło do mechanicznego uszkodzenia bocznego lusterka. Znajoma wezwała rzeczoznawcę do ocenienia strat, który to dokonał m.in. pomiaru poziomu lakieru. Już wtedy okazało się, iż na lusterku i przednich drzwiach jest o wiele grubsza warstwa lakieru niż w innych miejscach samochodu. Moi znajomi jednak zbagatelizowali sprawę.
Niestety jakiś miesiąc później temat powrócił. W czasie wakacyjnej podróży auto nagle odmówiło posłuszeństwa. Nie chciało jechać. Znajomi początkowo myśleli, że to akumulator, więc go "doładowali". Jednakże to niewiele pomogło, co więcej komputer pokładowy kompletnie się "przeresetował". Okna się same otwierały, nie dało się ich zamknąć itp. Znajomi przestraszyli się nie na żarty i oddali auto do autoryzowanego salonu, gdzie okazało się, że auto jest zalane. Woda znajdowała się w schowkach pod podłogą oraz zamoczyła całą instalację.
Wszystko to trzeba było naprawiać, częściowo nawet wymieniać, bo okazało się być kompletnie zgnite. Mechanik stwierdził także, iż instalacja ta była już naprawiana, w dodatku nieumiejętnie. Również przez niego wykonany pomiar lakieru wskazał, że auto było "klepane". Skoro ani my, ani nasza znajoma nie miała w czasie użytkowania wypadku, tzn., że w salonie zostało nam sprzedane auto po wypadku i to dosyć poważnym, a prawda o tym została zatajona.
Dowiedziałam się też, że opisany przeze mnie przypadek, nie jest odosobniony. Ponoć zdarza się nawet, iż do sprzedaży, jako nowe, trafiają samochody, które uległy kolizji i częściowemu zniszczeniu w czasie przetransportowywania ich na aucie ciężarowym.
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 22:37
W jednym z warszawskich salonów popularnej marki natknęliśmy się na fabrycznie nowy pojazd, na którym znaleźliśmy odcisk palca lakiernika pod tzw. klarem, czyli położonym jako ostatnia warstwa lakierem bezbarwnym. Po dokładniejszych oględzinach stwierdziliśmy, że "poprawki lakiernicze" objęły w jego przypadku aż cztery elementy
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 22:37
"Spadł z lawety..."

Nasza redakcja interweniowała też u importerów w sprawie dwóch pojazdów, które - najprościej mówiąc - przy wyładunku "spadły z lawety". W efekcie, w samochodach nie sposób było ustawić geometrii zawieszenia - w ich przypadku śmiało można więc użyć słów "bezwypadkowe
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 22:36
Jak ustrzec się przed podobnymi problemami w przyszłości? Oczywiście, zweryfikowanie tego, czy samochód ma właściwą geometrię podwozia, nie wchodzi w grę. Śmiało możemy natomiast sprawdzić auto czujnikiem grubości powłoki lakieru. Ważne, by zrobić to przed pokwitowaniem odbioru.

Czytaj więcej na http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ceny/news/nowe-auto-po-wypadku-do-salonu-wez-czujnik-lakieru,1897471,339#ipad?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 22:36
Pamiętajmy, że w momencie opuszczenia salonu nowym samochodowym nabytkiem tracimy wszelkie możliwości działania - w razie ewentualnych roszczeń to my będziemy musieli udowodnić dealerowi, że nie uszkodziliśmy samochodu po odbiorze.

Na szczęście, by sprawdzić grubość powłoki lakieru nie musimy dysponować własnym elektronicznym czujnikiem grubości. W zasadzie każdy dealer, który prowadzi komisem albo posuada lakiernią (co wynika z tzw. standardów marki i rodzaju prowadzonej działalności), musi posiadać tego typu urządzenie. Poprośmy więc o przeprowadzenie takich oględzin w naszej obecności.

Oczywiście, sprzedawcy mogą na taką prośbę kręcić nosem, pamiętajmy jednak, że to my wydajemy na auto ciężko zarobione pieniądze i potwierdzamy własnym podpisem, że samochód nie posiada żadnych wad
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 22:36
Dealerzy samochodowi sprzedają auta po wypadku jako nowe - bezwypadkowe
Kilka lat temu moja rodzina zakupiła Renault Scenic od ojca właściciela jednego z śląskich salonów po półrocznym uprzednim użytkowaniu, z niedużą ilością przejechanych kilometrów. Samochód był więc, w naszym przekonaniu, prawie nowy - pisze czytelniczka.
- W czasie naszego kilkuletniego użytkowania nic poważnego się z autem nie działo. Jakiś rok temu odsprzedaliśmy go znajomej. Kilka miesięcy temu doszło do mechanicznego uszkodzenia bocznego lusterka. Znajoma wezwała rzeczoznawcę do ocenienia strat, który to dokonał m.in. pomiaru poziomu lakieru. Już wtedy okazało się, iż na lusterku i przednich drzwiach jest o wiele grubsza warstwa lakieru niż w innych miejscach samochodu. Moi znajomi jednak zbagatelizowali sprawę.
Niestety jakiś miesiąc później temat powrócił. W czasie wakacyjnej podróży auto nagle odmówiło posłuszeństwa. Nie chciało jechać. Znajomi początkowo myśleli, że to akumulator, więc go "doładowali". Jednakże to niewiele pomogło, co więcej komputer pokładowy kompletnie się "przeresetował". Okna się same otwierały, nie dało się ich zamknąć itp. Znajomi przestraszyli się nie na żarty i oddali auto do autoryzowanego salonu, gdzie okazało się, że auto jest zalane. Woda znajdowała się w schowkach pod podłogą oraz zamoczyła całą instalację.
Wszystko to trzeba było naprawiać, częściowo nawet wymieniać, bo okazało się być kompletnie zgnite. Mechanik stwierdził także, iż instalacja ta była już naprawiana, w dodatku nieumiejętnie. Również przez niego wykonany pomiar lakieru wskazał, że auto było "klepane". Skoro ani my, ani nasza znajoma nie miała w czasie użytkowania wypadku, tzn., że w salonie zostało nam sprzedane auto po wypadku i to dosyć poważnym, a prawda o tym została zatajona.
Dowiedziałam się też, że opisany przeze mnie przypadek, nie jest odosobniony. Ponoć zdarza się nawet, iż do sprzedaży, jako nowe, trafiają samochody, które uległy kolizji i częściowemu zniszczeniu w czasie przetransportowywania ich na aucie ciężarowym.
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:27
Pamiętajmy, że w momencie opuszczenia salonu nowym samochodowym nabytkiem tracimy wszelkie możliwości działania - w razie ewentualnych roszczeń to my będziemy musieli udowodnić dealerowi, że nie uszkodziliśmy samochodu po odbiorze.

Na szczęście, by sprawdzić grubość powłoki lakieru nie musimy dysponować własnym elektronicznym czujnikiem grubości. W zasadzie każdy dealer, który prowadzi komisem albo posuada lakiernią (co wynika z tzw. standardów marki i rodzaju prowadzonej działalności), musi posiadać tego typu urządzenie. Poprośmy więc o przeprowadzenie takich oględzin w naszej obecności.

Oczywiście, sprzedawcy mogą na taką prośbę kręcić nosem, pamiętajmy jednak, że to my wydajemy na auto ciężko zarobione pieniądze i potwierdzamy własnym podpisem, że samochód nie posiada żadnych wad
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:26
"Spadł z lawety..."

Nasza redakcja interweniowała też u importerów w sprawie dwóch pojazdów, które - najprościej mówiąc - przy wyładunku "spadły z lawety". W efekcie, w samochodach nie sposób było ustawić geometrii zawieszenia - w ich przypadku śmiało można więc użyć słów "bezwypadkowe
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:26
W jednym z warszawskich salonów popularnej marki natknęliśmy się na fabrycznie nowy pojazd, na którym znaleźliśmy odcisk palca lakiernika pod tzw. klarem, czyli położonym jako ostatnia warstwa lakierem bezbarwnym. Po dokładniejszych oględzinach stwierdziliśmy, że "poprawki lakiernicze" objęły w jego przypadku aż cztery elementy
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:26
Nowe auta też przechodzą naprawy blacharskie / Fot: Michał Kość /REPORTER
Ich właściciele dowiadują się o naprawach dopiero przy sprzedaży, gdy przyszły nabywca "opukuje" auto czujnikiem grubości lakieru.

Na szczęście, w zdecydowanej większości przypadków, tzw. szkody transportowe ograniczają się do drobnych defektów powłoki lakieru. Lakiernicy najczęściej "poprawiają wygląd" drzwi, zderzaków czy słupków. Tego typu naprawy w żaden sposób nie wpływają na funkcjonalność i - jeśli zostały starannie wykonane - prezencję auta. Pamiętajmy jednak, że rzutują one na wartość pojazdu. To, czy samochód ma za sobą naprawy blacharsko-lakiernicze, brane jest pod uwagę np. w razie wypadku czy kolizji i wpływa wówczas na wycenę "wraku".


Szkody transportowe

Skąd biorą się owe "szkody transportowe"? Zanim samochód trafi ostatecznie do dealera, nierzadko musi być transportowane przez tysiące kilometrów . W tym czasie auto kilkukrotnie przeładowywane jest między ciężarówkami, pociągami czy statkami i za każdym razem trzeba je odpowiednio zabezpieczyć. Zderzaki, słupki czy nadkola często "obrywają" w transporcie od zerwanych pasów zabezpieczających, a na przyczepach samochody narażone są też na inne uszkodzenia, np. od uderzeń kamieni.

"Drobne naprawy blacharskie", które dotyczą ogromnej liczby nowych aut, czasem przybierają jednak poważniejsze formy. Znamy dwa przypadki, w których na fabrycznie nowych pojazdach znaleźliśmy grubą warstwę szpachli...

Czytaj więcej na http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ceny/news/nowe-auto-po-wypadku-do-salonu-wez-czujnik-lakieru,1897471,339#ipad?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:25
Dealerzy samochodowi sprzedają auta po wypadku jako nowe - bezwypadkowe
Kilka lat temu moja rodzina zakupiła Renault Scenic od ojca właściciela jednego z śląskich salonów po półrocznym uprzednim użytkowaniu, z niedużą ilością przejechanych kilometrów. Samochód był więc, w naszym przekonaniu, prawie nowy - pisze czytelniczka.
- W czasie naszego kilkuletniego użytkowania nic poważnego się z autem nie działo. Jakiś rok temu odsprzedaliśmy go znajomej. Kilka miesięcy temu doszło do mechanicznego uszkodzenia bocznego lusterka. Znajoma wezwała rzeczoznawcę do ocenienia strat, który to dokonał m.in. pomiaru poziomu lakieru. Już wtedy okazało się, iż na lusterku i przednich drzwiach jest o wiele grubsza warstwa lakieru niż w innych miejscach samochodu. Moi znajomi jednak zbagatelizowali sprawę.
Niestety jakiś miesiąc później temat powrócił. W czasie wakacyjnej podróży auto nagle odmówiło posłuszeństwa. Nie chciało jechać. Znajomi początkowo myśleli, że to akumulator, więc go "doładowali". Jednakże to niewiele pomogło, co więcej komputer pokładowy kompletnie się "przeresetował". Okna się same otwierały, nie dało się ich zamknąć itp. Znajomi przestraszyli się nie na żarty i oddali auto do autoryzowanego salonu, gdzie okazało się, że auto jest zalane. Woda znajdowała się w schowkach pod podłogą oraz zamoczyła całą instalację.
Wszystko to trzeba było naprawiać, częściowo nawet wymieniać, bo okazało się być kompletnie zgnite. Mechanik stwierdził także, iż instalacja ta była już naprawiana, w dodatku nieumiejętnie. Również przez niego wykonany pomiar lakieru wskazał, że auto było "klepane". Skoro ani my, ani nasza znajoma nie miała w czasie użytkowania wypadku, tzn., że w salonie zostało nam sprzedane auto po wypadku i to dosyć poważnym, a prawda o tym została zatajona.
Dowiedziałam się też, że opisany przeze mnie przypadek, nie jest odosobniony. Ponoć zdarza się nawet, iż do sprzedaży, jako nowe, trafiają samochody, które uległy kolizji i częściowemu zniszczeniu w czasie przetransportowywania ich na aucie ciężarowym.
auto z salonu / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:25
Fragment opinii wydanej przez Sebastiana Balcerzaka z firmy lakierniczej SNB: "... stwierdziliśmy uszkodzenia w postaci przepolerowania dość sporej części powłoki lakierniczej na kancie lewego przedniego błotnika na wysokości lampy. (...) stwierdziliśmy ślady "odkurzu" lakierniczego lub innego pyłu na powłoce lakierniczej ww. błotnika, a także na krawędzi maski przy prawym błotniku. Podczas dokładnych oględzin auta można ewidentnie stwierdzić, że klapa bagażnika ma inny odcień lakieru względem dachu. (...) wewnętrzna listwa progowa od strony pasażera jest ewidentnie źle zamontowana i odstaje od mocowań fabrycznych. Niedoskonałości na powłoce lakierniczej powstały w wyniku nieprawidłowej korekty powłoki, wykonanej w nieznanej nam firmie".

Pan Adrian rozumie, że tym przypadku chodzi o zwykłą kosmetykę i że wady w powłoce lakierniczej nie czynią auta niezdolnym do jazdy. - Ale problem pojawi się w momencie, gdy auto będę chciał sprzedać. Jego wartość bardzo spadnie. Jak udowodnię nowemu właścicielowi, że samochód był uszkodzony od nowości?

Mówi, że nie miałby pretensji, gdyby dowiedział się, że auto było naprawiane. Wówczas mogli wybrać inne. - Ale nas postawiono przed faktem dokonanym. To oszustwo - dodaje.

Pani Ewelina i pan Adrian zażądali wymiany samochodu na nowy lub zwrotu pieniędzy. Salon po zbadaniu samochodu nie zaprzeczył, że ma on usterki. Ale winę za uszkodzenie zrzucił na producenta, koncern General Motors. Nie zamierza wymienić auta ani zwracać pieniędzy. - Oddaliliśmy roszczenie klientki dotyczące wymiany pojazdu. Zaproponowaliśmy jego naprawę w ramach gwarancji i darmowy przegląd. Czekamy na decyzję - twierdzi Grzegorz Wójcik, dyrektor salonu.

Piotr Korobczuk, rzeczoznawca Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego i biegły Sądu Okręgowego w Łodzi. Podejrzewa, że salon nie mówi całej prawdy. - Na Zachodzie samochody uszkodzone przez producenta sprzedawane są pośrednikom z upustem. Ale pod warunkiem, że wada zostanie ujawniona w czasie sprzedaży. W Polsce salony samochodowe wciąż liczą, że klient się nie zorientuje, że coś jest nie tak. A jak się zorientuje, to traktuje się go jak chłopa w lesie. Salon z Pabianickiej albo sam w czasie ściągania z lawety bądź przestawiania uszkodził samochód i winę zrzuca na producenta, albo zarobił ekstra za uszkodzone auto i próbuje się bronić - przypuszcza.

Korobczuk przypomina sobie, że podobną sprawę prowadził trzy lata temu. Wówczas klient kupił uszkodzoną toyotę. Producent poczuwał się do cząstkowej odpowiedzialności. Strawa trafiła do sądu, którzy orzekł wymianę całego auta. - A już całkowitym minimum w takich sytuacjach jest obniżenie ceny co najmniej o 10 procent - dodaje.

Kamińska nie zgadza się na warunki zaproponowane przez salon. Strony prawdopodobnie spotkają się w sądzie.
polityk czesc 2 / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:24
czwartek, 20 marca 2014 07:46

Niektóre skutki opresyjnych rządów koalicji PO - PSL w różnych dziedzinach życia publicznego:

Podwyżka podstawowej stawki VAT z 22% na 23 %.
Podwyżka stawki VAT z 7% na 8% (leki, budownictwo mieszkaniowe).
Podwyżka stawki VAT na nieprzetworzoną żywność z 3 %do 5 %.
Podwyżka stawki VAT na produkty objęte dotychczas preferencjami podatkowymi (ubranka dziecięce z 8% na 23 % , książki z 0 % na 5 %).
Podwyżka akcyzy, m.in. na olej opałowy, gaz ziemny, alkohol, papierosy.
Podniesienie składki rentowej dla przedsiębiorców z 4,5% do 6,5%.
Zamrożenie progów podatkowych, kosztów uzyskania przychodu i kwoty wolnej od podatku, co wobec wzrostu inflacji oznacza automatyczne zwiększenie obciążeń.
Zamiast obiecywanej likwidacji podatku Belki rozszerzono jego zakres na zyski z jednodniowych lokat bankowych.
Obciążenie podatkiem „miedziowym” spółki KGHM, która płaci ok. 6,5 mln zł daniny dziennie.
Obciążenia Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu niespłaconych pożyczek z budżetu państwa w latach 2009 - 2014 wyniosą łącznie 37,7 mld zł.
Wzrost Państwowego Długu Publicznego w stosunku do 2007 roku o 363,2 mld zł, tj. o 68,9%.
Zwiększenie łącznego długu firm i gospodarstw domowych do 78 % PKB na koniec 2012 roku (w 2000 roku wynosił on 37% PKB ).
Spadek oszczędności gospodarstw domowych z około 12% – 14% na przełomie poprzedniej dekady do około 2% - 5%.
Obciążenia podatkowe rodzin z dwójką dzieci od 2009 roku wzrosły o 1,2 pkt. proc. i wyniosły w 2012 roku 29,6%, przy średniej dla krajów OECD 26,1%.
W 2013 roku łączne opodatkowanie zysków wynosiło w Polsce 41,6 % i było wyższe od średniej krajów UE i EFTA (41,1%).
Likwidacja ulgi budowlanej (zwrotu VAT za materiały budowlane na remonty).
Likwidacja „ulgi internetowej”.
Ograniczenie ulgi na tzw. „auto z kratką”.
Ograniczenie możliwości odliczeń kosztów przez twórców.
Wprowadzenie limitu odliczenia 50% kosztów uzyskania przychodów w przypadku umów o dzieło.
„Skok” na oszczędności Polaków zgromadzone w OFE w celu załatania dziury budżetowej i iluzorycznego zmniejszenia państwowego długu publicznego.
Sukcesywne zmniejszanie Funduszu Rezerwy Demograficznej, który miał chronić Polaków w przyszłości. W latach 2010 – 2014 zabrano z tego Funduszu 19,4 mld zł.
Wzrost obciążeń fiskalnych z powodu nieaktualizowania kwoty wolnej od podatku (w Polsce obowiązuje jedna z najniższych kwot wolnych od podatku w całej Europie, pod tym względem jesteśmy gorsi nawet od Zambii i Tanzanii).
Planowane rozszerzenie dwuprocentowego podatku od czynności cywilnoprawnych na nowe kategorie.
Planowane rozszerzenie podatku od nieruchomości na m.in. sieci kablowe i obiekty energetyczne.
Planowane wprowadzenie powszechnego podatku audiowizualnego.
Przygotowanie przepisów blokujących możliwość odliczania VAT od paliwa.
Międzynarodowa pozycja inwestycyjna netto Polski na koniec 2012 roku wyniosła 259,8 mld EUR (czyli ok. 68,1% PKB) i była ujemna, podobnie jak w poprzednich latach rządów PO-PSL.
Brak spójności i koordynacji promocji polskiej gospodarki.
Liczba pracujących w przemyśle ogółem zmniejszyła się do końca 2012 roku
o 136,2 tys. osób.
Dwukrotne zmniejszenie limitu obrotów (z 40 do 20 tys. zł), powyżej których mikroprzedsiębiorca musi posiadać kasę fiskalną.
Wyprzedawanie majątku Skarbu Państwa, tylko w 2012 roku sprzedano m.in.
95 mln akcji PKO BP, 11 mln akcji Banku Gospodarki Żywnościowej, 131 mln akcji PGE S.A, systematycznie zbywane są akcje firm należących do kluczowych sektorów polskiej gospodarki.
W okresie 2005-2007 łączne przychody z prywatyzacji majątku Skarbu Państwa wyniosły 6,35 mld zł, w latach 2008-2012 było to ok. 55,2 mld zł, co wiązało się ze sprzedażą setek polskich przedsiębiorstw, w tym kluczowych dla polskiego przemysłu.
Demontaż OFE zmniejsza płynność polskiego rynku. Wyceny polskich papierów skarbowych oraz złotego będą bardziej wrażliwe na nastroje rynków globalnych. Koszt obsługi zadłużenia zagranicznego wzrośnie o 14,2%.
Polskie firmy pod względem innowacyjności są na przedostatnim miejscu
w Europie. Liczba zgłaszanych wniosków patentowych przez Polaków jest
11-krotnie mniejsza od średniego poziomu dla krajów UE.
Polska staję się „montownią” wielkich korporacji. Niskie jednostkowe koszty pracy powodują, że zagraniczni inwestorzy wykorzystują stosunkowo tanią siłę roboczą w Polsce.
Polski przemysł charakteryzuje się niskim stopniem innowacyjności, nie posiadamy silnych rozpoznawalnych na świecie marek.
Eksploatacja polskiego gazu łupkowego została potraktowana jako materiał do kampanii wyborczej. Najwięksi inwestorzy opuścili Polskę, a liczba zrealizowanych odwiertów nie umożliwia nawet oszacowania ilości gazu niekonwencjonalnego
w Polsce.
Brak silnej polityki gospodarczej realizowanej na szczeblu UE w związku z polityką klimatyczną powoduje ogromne zagrożenie dla konkurencyjności polskiego sektora przemysłu c
polityk czesc 2 / 79.175.206.* / 2014-11-06 10:22
przemysłu ciężkiego i energochłonnego.
Nieprawidłowości w przetargach stały się powszechne, zarzuty o utrudnianie uczciwej konkurencji dotyczą nawet Ministerstwa Sprawiedliwości.
Ogromny potencjał funduszy europejskich został nieefektywnie wykorzystany, wiele inwestycji nie zostało zakończonych na czas, realizowane programy nie przyczyniły się do poprawy konkurencyjności polskiej gospodarki i przedsiębiorstw oraz trwałego wzrostu liczby miejsc pracy, rząd uzależnił się pod względem decyzyjno – inwestycyjnym od kapitału UE.
Potencjał środków z UE przyczynił się głównie do redukcji negatywnych zjawisk rejestrowanych w statystykach narodowych, związanych z kryzysem ekonomicznym, zamiast służyć budowie fundamentów silnej, nowoczesnej gospodarki w Polsce.
Opóźnienie wprowadzania systemu e-podatkipowoduje zmniejszenie wpływu
z VAT w kolejnych latach poprzez wyłudzenia (szacowane skutki to ok. 20 mld rocznie).

Najnowsze wpisy