W Niemczech, w latach 20-tych - czasach "profesoryzacji" rządu Republiki Weimarskiej - mówiono "101 profesorów i kraj upadnie". Jeżeli chcemy ośmieszyć stan profesorski pakujmy "zasłużonych jubilatów" do zarządzania i nadzoru w gospodarce.

Powyższe wypowiedzi są dowodem, że nadal zwycięża myślenie urzędników i polityków jak w PRL. Robotnik był dobry inteligent zły a najgorszy był i jest "prywaciarz" To obraźliwe dla najpracowitszych ludzi w Polsce określenie niestety nadal funkcjonuje w świadomości wielu osób zarówno w urzędniczych okularach korekcyjnych jak i w służbowych limuzynach i frakach dyplomatów czy w moherowych beretach. Jest to możliwe, dlatego, że kilka milionów osób prowadzących działalność gospodarczą na własny rachunek jest najgorzej zorganizowaną politycznie do obrony swoich interesów grupą społeczną w Polsce. Nie mamy związku zawodowego nie broni nas PIP, lecz karze. Nieliczni tylko należą do jakichś organizacji pracodawców lub izb gospodarczych, więc można nam bezpiecznie dokładać obciążeń, bo nie potrafimy jak górnicy pojechać w kilka tysięcy osób do Warszawy na pokojową manifestację. Nie potrafimy oflagować swoich warsztatów i sklepów. Nie potrafimy nawet napisać do władz 100 tysięcy petycji w obronie swoich interesów lub wysłać 100 tyś. E-mail z żądaniem odwołania autorów takich potworków prawnych jak w/w rozporzadzenie o kasach. Ta niechlujność w stanowieniu przepisów dla drobnej przedsiebiorczości również jest wymowna. Może byłby najwyższy już czas zacząć się zbiorowo domagać zmiany przepisów i zmiany podejścia do stanowienia prawa dla nas, którzy swoimi podatkami i składkami utrzymujemy ten cały kram. A przez niedbalstwo urzędnicze możemy zostać bezrobotnymi, zadłuzonymi i bezdomnymi. bo do nas wrazie czego komornik nie boi się iść tak jak boi się iść na kopalnie, stocznie i huty.

Bernard. Nareszcie jakas konstruktywna wypowiedź na tym forum całkowicie popieram.