Witam serdecznie.
Mam problem, a mianowicie parę dni temu jadąc na parkingu (oblodzona nawierzchnia) przed pewnym sklepem z prędkością około 5km/h z jednej z alejek, między samochodami wyjechało mi autko (z mojej prawej strony), podczas hamowania oboje się delikatnie zderzyliśmy. Samochód ten jadąc tą jedną z alei, poruszał się po pasie przeciwległym a mianowicie lewym, więc można powiedzieć że nie miałem możliwości dostrzeżenia go z za stojących samochodów. Moje uszkodzenia to zbity prawy kierunek z przodu, porysowany zderzak i delikatne wgniecenie błotnika. Drugi uczestnik kolizji miał delikatnie porysowany zderzak. Na miejscu spisaliśmy oświadczenie w którym, tamta osoba przyznała się do winy, po moich tłumaczeniach, że poruszała się "pod prąd" i gdybym nie jechał prosto tylko skręcał w prawo to zderzyli byśmy się czołowo. Niestety po paru godzinach od zdarzenia, kierowca tamtego pojazdu przyjechał do mnie z policją, nie przyznając się do winy, teraz chce się ciągać po sądach, gdyż dla policji jest to sprawa sporna i nie potrafili jej rozwiązać. Prosiłbym o odpowiedź jak taka sytuacja wygląda z punktu prawnego. Mam nadzieję, że wystarczająco obrazowo ją przedstawiłem. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam