było o kwotach. Ja zacząłem od 600 zł., myślę że lepiej wchodzić małymi kwotami co tydzień/miesiąc (zależy ile kto ma) i zwiększać te kwoty o np.10% niż wszystko naraz wp..ć w
akcje. Pozwala to lepiej przemyśleć każdą decyzję. Dzieki temu, jestem cały czas do przodu, i to jakieś 70% w skali roku. Nawet na tych spółkach, gdzie dałem mniej niż 100 zł zarobić się udało, co szkołą jest dobrą. A zaczynałem przed sławetnym majem. Gdybym wtedy kupił od razu za wszystko... ale ja wolę powoli.
Aha ktoś pisał że za mniej niż 100 nie warto. A ja kupiłem za 26 zł Atlantis, sprzedałem za 52. I kilka innych s-k, na których za grosze nauczyłem się dużo. To się nazywa tania nauka. Efekty za to mogą być już w innej skali, bo przyrost jest podwójny (zwiększenie zaangażowania + wzrost). Więc proszę powstrzymajcie się, może właśnie warto zacząć od 100, 200 czy 600 złotych... i w razie czego strata nie wpędzi nas w deprechę. A po kilku latach dojść do tych 100k, częściowo dzięki zyskom właśnie. Kto zabroni?