wiosna
/ 83.24.58.* / 2007-04-12 01:28
Witam. Bardzo proszę o pomoc. Znalazłam się z winy mojego męża w bardzo trudnej sytuacji. Przez wiele lat od 1996r zaciągał na swoją działalność gospodarczą (dzierżawi od AWRSP) 500ha gospodarstwo rolne) kredyty i pożyczki. Z uwagi na to, że nie posiadaliśmy rozdzielności majątkowej, a ja od zawsze zarabiałm od niego więcej, byłam zmuszona jako żona, poręczać mu zaciągane zobowiązania lub występować o nie solidarnie. Robiłam to na początku, aby umożliwić mu działalność gospodarczą, z której miał utrzymywać rodzinę, natomiast później, po powstałych wymagalnych zobowiązaniach, ze strachu przed jego groźbach, że utracimy dom. Nie wspomniałm wcześniej, że zastawił także cały nasz majątek. Mimo bardzo wysokich dochodów z gospodarstwa, nigdy nie łożył na utrzymanie rodziny, tłumacząc się dużymi wydatkami na gospodarstwo, a spłacał tylko wierzytelności, które umożliwiały mu dalszą dzierżawę. Jak się okazało później innych nie spłacał. W 2003r namówił mnie do przekazania domu synowi w zamian za dożywocie dla nas obojga (mamy w tej chwili po 45lat). Czynność ta miała uchronić dom przed jego, w dalszym ciągu podejmowanymi, nierozważnymi decyzjami. (zgadzając się na tę czynność, w ten sposób o niej myślałam). Tym bardziej, że już od 2001r moje wynagrodzenie było obciążone nakazem komorniczym, dot. długów męża. Napewno zadalibyście mi pytanie: kobieto jak mogłaś do tego dopuścić zgadzając się na to wszystko? Tak wiem to teraz, byłam lojalna, łatwowierna, nieznająca prawa, niezdająca sobie sprawy z konsekwencji postępowania, a przede wszystkim głupia i osaczona ze wszystkich stron przez dominującego, niepozwalającego sobie na sprzeciw z mojej strony męża. Spłacam jego długi od 2001r sama, ponieważ on nadal dzierżawiąc gospodarstwo, dostając dopłaty w kwocie około 300000zł, tak się skutecznie zabezpieczył, że komornicy nic nie mogą z niego ściągnąć. Ja utrzymując dwóch synów: 21lat studiujący i 17lat uczeń liceum, pracując na stanowisku kierowniczym w dobrej firmie, dostaję na życie minimalną kwotę, objętą ochroną przed komornikiem. Dokładnie rok temu dowiedziałam się, że mój mąż od wielu lat mnie oszukuje i zdradza. Prowadząc gospodarstwo rolne w woj. warmińsko-mazurskim jest opiekunem młodej biednej kobiety, którą posłał na studia rolnicze zaoczne na UWM w Olsztynie, opłacał jej naukę oraz wynajmował pokój w mieszkaniu , w którym mieszkał także nasz syn studjujący także na tej uczelni. Syn o zdradzie tatusia wiedział od 2003r, ale nie odważył sie mi o tym powiedzieć, myśląc, że ojciec się opanuje i rodzina się nie rozpadnie. Tatuś jednak nie opanował się. Z premedytacją prowadził podwójne życie, szalał na dyskotekach, a jednocześnie wykorzystywał rodzinę, rządził męską ręką w domu kiedy do niego przyjeżdżał, nie znosił sprzeciwu, kiedy brakowało mu pieniędzy okradał nasze wspólne konto z moich pieniędzy pozostałych po zajęciach komornika lub przyjeżdżał do syna i odbierał mu ostatnie 50zł. Tak robił do kwietnia 2006r. Wtedy to dziewczyna mojego syna bardzo ze mną zaprzyjażniona wyznała mi całą prawdę, o której wiedziała od 3 lat. Jestem jej za to dozgonnie wdzięczna, choć już nie jest dziewczyną mojego syna. Nareszcie ona mnie wyleczyła z mojej głupoty, tylko trochę za późno. Po tym fakcie pan mąż zdecydowanie olał nas na całej linii. Firma, której nie zapłacił 280tys. zł od 2002r wniosła skargę pauliańską (na sumę około 500tys. zł) do nieruchomości syna przekazanej przez nas za dożywocie. Wiedząc, że mąż napewno nie spłaci tego długu, wystąpiłam do niego razem z synem, aby zrzekł się dożywocia. Wtedy syn sprzeda nieruchomość, ureguluje jego dług, a za pozostałą kwotę kupi małe mieszkanie, w którym ja i synowie będziemy mogli rozpocząć nowe życie. Tu chcę wspomnieć, że oprócz tego długu moje wynarodzenie jest obciązone jeszcze dwoma jego wymaganalnymi wierzytelnościami sprzed 2003r,których on nie ma zamiaru spłacać. Jednak nadal pan i władca, zdecydowanie nam odmówił, tłumacząc że ma sentyment do tej nieruchomości i napewno dożywocia się nie zrzeknie. Sprawa związana ze skargą pauliańską jest zawieszona, ponieważ ja i syn prowadzimy rozmowy z w/w firmą. Jesteśmy zdecydowani znaleźć kupca i sprzedać dom. Bardzo proszę o pilną odpowiedź, czy przeprowadzenie skargi pauliańskiej czyni dożywocie bezskutecznym, czy zgadzając się na przeprowadzenie skargi będziemy mogli sprzedać dom bez dożywocia (w takiej sytuacji znajdziemy kupca i uzyskamy większą wartość i ja będę uwolniona choć z tego długu). Tak bardzo chciałabym uwolnić się od tego koszmaru, ale nie wiem jak. Ten problem jest trudny nawet dla prawników, co jeszcze bardziej wpędza mnie w bezsens życia, wiary w drugiego człowieka oraz przekonuje, że nie ma sprawiedliwości dla poszkodowanych w ten sposób kobiet i dzieci. Proszę pomóżcie, może znacie metodę na ten koszmar, o której ja jeszcze nie wiem.