pola989814
/ 62.152.137.* / 2012-11-13 10:13
Jak kształcą szkoły wiedzą rodzice i korepetytorzy.Nie trzeba wysokich urzędników i ich opinii.Tak się składa,że po ukończeniu LO mogłam i startowałam jednocześnie na studia techniczne,jak i humanistyczne.Ale był to schyłek lat sześćdziesiątych,w których uczyli jeszcze przedwojenni nauczyciele,a podręczniki były do przyswojenia przez przeciętnego ucznia.Gdy zobaczyłam podręczniki do matematyki czy historii moich dzieci wpadłam w panikę.Nic tam nie trzymało się kupy.Bez pomocy tych podręczników mogłam odrabiać lekcje z przedmiotów ścisłych i humanistycznych.Tak zaczęła sie moja przygoda z korepetycjami przez wiele lat.Widziałam znerwicowane dzieciaki i młodzież,które nie miały wsparcia w nauczycielach.Biegunki i wymioty w ubikacjach szkolnych przed lekcjami.Brak porozumienia między wychowawcą,a rodzicem.Wywiadówki, na których mówiło się tylko o potrzebach szkoły,a wychowawca nie znał ocen swoich uczniów.Jak taki nauczyciel mógł zdobyć zaufanie ucznia.Mój ojciec był nauczycielem,ale nie pamiętam by musiał mi przypominać o lekcjach.Pamiętam natomiast,że nasz dom zawsze był pełen młodzieży,która nie tylko odrabiała lekcje,ale uczyła się tańczyć.Idącym na studia do innych miast, moi rodzice wyszukiwali mieszkań wśród znajomych.Tak wtedy nauczyciel pojmował swój zawód.