Budowa elektrowni jądrowych w Polsce w obecnym czasie nie jest uzasadniona w świetle kryteriów ekonomicznych i racji bezpieczeństwa szeroko rozumianego. Naukowcy już przed katastrofą w Japonii wyrażali takie opinie. Polska jest krajem bogatym w surowce energetyczne i może w sposób racjonalny, tańszy i szybszy zbudować energetykę w oparciu o własne źródła surowców. Ważne jest też kończenie się zasobów uranu i związany z tym proces wzrostu cen paliwa dla elektrowni jądrowych na przestrzeni 15 - 30 lat. Będziemy skazani kupować paliwo po znacznie wyższych cenach niż obecne. Nasze bezpieczeństwo energetyczne będzie dalej zagrożone. W wielu krajach Europy odchodzi się od rozwoju energetyki jądrowej. Można o tym przeczytać także tu: http://hesr50.wordpress.com/2010/03/18/elektrownie-atomowe-w-polsce/

Każda elekrownia atomowa to bomba z opóźnionym zapłonem. Do końca życia jeszcze wielokrotnie się o tym przekonamy.

Wobec PANI MARII, NAM POLAKOM NIE PRZYSTOI, STRACH PRZED ATOMEM, O KTÓRYM WIEMY, ŻE JEST ŚWIATU UŻYTECZNY NIE TYLKO DLA BOMB, .
CZERNOBYL WYBUCHŁ BO PRODUDOWANO SUPER WZBOGACONY URAN NA BOMBE NOWEGO TYPU...
JEŚLI KTOŚ CHCE PRODUKOWAĆ PRĄD to nie musi prowadzić procesu na granicy ryzyka. Są technologie bezpieczne umożliwiające wyjęcie prętów i przerwanie reakcji. Tego nie zrobili Japończycy zbyt późno reagując na przerwanie chłodzenia. Podobnie jak i rosyjskie Kacyki przy Czernobylu, ukrywali prawdę. Systemy bezpieczeństwa im padły i nie mogą już przerwać reakcji. Znamienne, że jeszcze przed wybuchami wodoru amerykańska flota odpłynęła od brzegów Japonnii. USA wiedziało, że jest coś nie tak. Teraz daremne są wysiłki i dalsze narażanie swoich ludzii i nas wszystkich. Jedyne co mogą zrobić to zatopienie reaktorów w gruncie i zalanie wodą z ocenu. Jak tego dokonać? Można próbować zbomardować specjalnymi bombami made in usa do niszczenia podziemnych bunkrów, z wiertłem, wybuchającymi głeboko pod ziemią czyli pod reaktorem. Winien on się zapaść do powstałej kawerny , woda z pobliskiego oceanu go zaleje a potem można "smoka" zakorkować betonem... Inaczej będzie zionął jeszcze dziesiatki lat. Japończycy powinni pozbyć się myśli, że mogą coś ocalić. Nie szkoda róż gdy płonie las. Na to trzeba myśleć jakby troche ścislej....
W warunkach polskich nie ma takiej obawy choć elektrownia może być celem rakiet niezrównoważonego kacyka np. tolerowanego bandyty Łukaszenki (jeśli ruskie takie post sowieckie rakiety wyposażą mu w systemy sterowania - kupę złomu w silosach posostawili). To jest jedyna obawa. Innej, poza składowaniem zuzytego paliwa, nie ma. Na paliwo mamy w górach Sowich już przygotowane miejsce. Tam hitlerowcy rękoma naszych wykuli w sale i składowali swoje paliwo np. używane do produkcji rdzeni pocisków p.panc. i rakietowych. OBAW NIE MA . CZERNOBYLEM STRASZĄ CI, KTÓRZY NAS UZALEŻNILI OD SWOICH DOSTAW. CHCĄ NADAL SPRZEDAWAĆ NAM SWOJĄ ENERGIĘ Z ATOMÓWEK ROZLOKOWANYCH PRZY NASZYCH GRANICACH...
ŻARNOWIEC TO GROBOWIEC POLSKIEJ ENERGETYKI I ŚMIAŁYCH PLANÓW BUDOWY BEZPIECZNEJ ELEKTROWNI NA CZAS KRYZYSU ENERGETYCZNEGO. Ruskie chętnie poparli i sponsorowali naszych iście "ZIELONYCH" .....Teraz Finowie konczą swoją elektrownię na polskich turbinach wykonanych dla Żarnowca...

Tak było , ale Francja w najbliższym czasie zamknie 12 reaktorów a w budowie ma tylko jeden. Budowa w Finlandii już jest opóźniona o 3 lata. i Francuzi płacą wysokie kary, które chcą sobie odbić na Polsce.

Rosja buduje i nie buduje, w części europejskiej pojedyńcze, a reszta gdzieś tam. Zresztą w Rosji plany zmieniają się jak w kalejdoskopie. A jeżeli j¨ż szuka możliwości zakupu uranu i w Indiach i w Australii -obie odmownie= to zobaczymy co będzie za 3 lata z uranem w Rosji. A o resztą Europy będzie można powiedzieć za pół roku
dr Jerzy Jaśkowski

No jasne. Brak elektrowni atomowych w naszym (k)raju uchroni nas przed ewentualnymi skutkami wybuchu elektrowni w Rosji, Niemczech, Francji itd. Wokół nas jest ich tyle, że kilka więcej, kilka mniej nie robi różnicy w kwestii zagrożenia wybuchem. Jedyne zagrożenie jakie nam grozi to ciężkie kary za emisję CO z naszych przedpotopowych elektrowni i zakup i uzależnienie się od dostaw prądu z Niemiec, oczywiście z elektrowni atomowych.

i tak nigdy by nie powstaly, więc nie ma czego żałować. W latach 80-tych ubiegłego stulecia byliśmy jedynym na świecie krajem, który nie mając żadnej elektrowni atomowej, miał ministerstwo energetyki i ENERGII ATOMOWEJ

Precz z energią atomową!
Jestem za powrotem do łuczywa (czy ktoś jeszcze pamięta co to takiego?)
Tanie, zdrowe, odnawialne...