weresteres
/ 213.77.116.* / 2008-09-25 09:41
Grunty rolne, odrolniono, opracowano nowy plan przestrzennego zagospodarowania, przeznaczono ww. grunty na działki budowlane, wzięto określone pieniądze i czekano. Właścicielka sprzedała działki, państwo, może gminy, wzięły stosowne podatki i czekano dalej. Nowi właściciele stworzyli komitet, postawili słupy poprowadzili przewody, zbudowali kanalizację i wodociąg. Stosowne służby podłączyły odpłatnie wszystkie media i... skonfiskowały je. Zaczęło się naliczanie kosztów ich eksploatacji. Więcej; linia energetyczna w drodze to jeszcze nie energia na działce. Teraz zakład energetyczny przyłącza za stosowne pieniądze, moją instalację i moim domem. Za wszystko płacę ja. Będąc w niemczech, zauważyłem, że u jednego z właścicieli nowej posesji pracują energetycy i podłączają ją do linii. Zagadnąłem właściciela ile go to kosztuje? A on "no jak to, przecież oni będą mi sprzedawać energię i z tego będą mieli zarobek, jeśli chcą mi ją dostarczać, muszą jakoś to zrobić, przecież w wiadrze mi jej nie przyniosą? Ja doprowadziłem instalację do krawędzi działki, a reszta to już ich sprawa". Czy ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć jak może być tolerowane takie złodziejstwo?