kwl
/ 82.210.151.* / 2010-08-25 19:19
Wprowadzając zagraniczne instytucje finansowe na rynek polski zaimportowaliśmy nie tylko ich know-how, ale i ich patologiczne zachowania. Zachowania, które w ostatnich latach jaskrawo objawiły się na Zachodzie. Nasze OFE są nieodrodnym potomstwem tego świata. Świata, w którym za praktycznie bezkosztowe przelewy elektroniczne płaci się kilkuzłotowe prowizje, a za lokaty otrzymuje się oprocentowanie niższe od poziomu odsetek otrzymywanych za obligacje skarbowe. Świata, w którym pracującym przy kasach płaci się grosze, a ich prezesom kokosy. W którym okłamuje się klientów w reklamach i mnoży klauzule umowne pisane drobnym druczkiem, zaś klient traktowany jest jako krowa dojna i frajer.
Przez wiele lat polskie rządy nie robiły w tej sprawie nic. Dopiero, gdy w kieszeni rządu pojawiła się podszewka, rząd odkrył, że też robiony jest w capa. No cóż, lepiej późno niż wcale, choć na razie to głównie PR. Nie ma, na przykład, dyskusji o tym, dlaczego polskie fundusze inwestycyjne mają opłaty za zarządzanie kilkakrotnie wyższe niż (też wysokie) opłaty ich zachodnich kuzynów, a efektywnie często robią coś co przypomina zakup ETF na indeks (opłata bieżąca - 0,5%)? Dlaczego, na przykład, polskie fundusze mają taki wstręt do wypłacania płatności ze swych dochodów (kuponów czy wynajmu nieruchomości) swoim klientom? Pytań jest więcej - może w końcu zaczniemy otrzymywać odpowiedzi.