Słusznie - politycy pod wieloma względami są podobni i tu faktycznie nie odbiegamy specjalnie od przeciętnej.
Jedyna różnica polega na tym, że u nas istnieje coś takiego jak zawód polityka - w takich na przykład Stanach Zjednoczonych nikt nawet nie pomyśli o oddaniu władzy w ręce kogoś kto nie ma doświadczenia w biznesie.
Mnie osobiście nie odrzucają specjalnie krajowi politycy - mnie irytuje hipokryzja i obłuda polityków ogólnie. Jest oczywiste (i naukowo potwierdzone), że każdy człowiek związany z partią musi się liczyć z jej interesem bardziej niż z interesem kraju - i tu jest IMHO pies pogrzebany.
Co do określenia "politykier" również się zgadzam (co napisałem zresztą sporo wyżej) - dostosowałem się po prostu do teorii Kolegi hen.
Nie wiemy czym się ci ludzie kierują, bo to co mówią to (nie oszukujmy się) jest to co uważają, że powinni powiedzieć.
Spójrzmy na zmianę "tonu" każdej partii po wygranych wyborach, spójrzmy na dotrzymywanie obietnic wyborczych, na walkę z naprawdę istotnymi dla Polski problemami jak drogi, jak badania naukowe, jak rozwój, jak jakość nauczania, jak prawdziwa reforma finansów publicznych, jak ograniczenie administracji itp. - to wszystko co ma strategiczne znaczenie dla kraju, a tak naprawdę każda partia mówi o tym tylko w czasie wyborów, a potem to już działa jak jej wygodnie.
Sądząc po wygłupach wszystkich aktualnych i poprzednich partii w Polsce nie ma tam zbyt wiele miejsca na priorytety i cele poszczególnych jednostek - liczy się partia.
A to one przecież były zdefiniowane przez Kolegę hen jako charakterystyczne dla polityków cechy.
Jedyną szanse mają prawdziwi liderzy, ale powiedzmy sobie wprost - im nie opłaca się nic zmieniać dla kraju, bo ryzyko fiaska jest zbyt duże. Ryzykują tylko własne partykularne interesy, ponieważ zawsze partia i jej fani ich ochronią.
Teraz możemy spodziewać się nowej fali polityków - było by to strategiczne posuniecie, ale liderzy nie chcą oddawać władzy. Przez ostatnie 15 lat widzimy te same twarze, ale IMHO żadna partia nie dotrzymała na razie obietnic wyborczych. Taki stan rzeczy powoduje (i tak silne w Polsce) zniechęcenie i nieufność do władzy. Stad uważam, że fachury od PR każdej partii zdają sobie sprawę, że bez czegoś nowego wygranie przyszłych wyborów będzie ciężkie. Zaś powstanie Rządu bez koalicji raczej niemożliwy (no chyba, że PO kompletnie zniechęci swoich wyborców - jest na dobrej drodze - ponieważ elektorat PiS jest IMHO wierniejszy i ich nie zawiedzie).
Niemniej takie posunięcie jest najlepiej "sterowalne". Powstanie całkowicie nowej partii nie jest możliwe bez zaplecza intelektualnego i klarownych wypowiedzi potencjalnych liderów, a oni zostali ostatnio jakby spacyfikowani. O kolejnych klonach SLD, które już przećwiczyło takie posunięcia specjalnie tu nie wspominam - tamci nie wyrośli jeszcze z lat 90 i niczego się nie nauczyli.