życzliwy
/ 79.187.170.* / 2012-02-06 12:31
Prawda jest taka ,że wiele umów międzynarodowych , które Polska w przeszłości podpisała , było ratyfikowane nawet po 10-ciu latach.
Nie o to jednak chodzi , chodzi o bałagan typowy dla naszego narodu , zrywy nie dońca przemyślane, protesty w których nie dokońca wiadomo o co chodzi. W każdym razie wszystki jest nieprzeyślane , chaotyczne.Najlepiej nam wychodzi wymachiwanie szabelką , jak za Polski szlacheckiej.
Prawda jest taka , nikt sie nie interesował o co chodzi w tej umowie , ani europosłowie, ani posłowie w kraju , ani administracja , ani internauci.
O tej umowie dyskusja międzynarodowa trwa od wielu lat . Od wielu lat się wielu głowi co zrobić aby ograniczyć pewne zjawiska, zapewnić bezpieczeństwo i poszanowanie własności.
U nas oczywiście wszyscy sie obudzili za min 12, czyli parę dni przed podpisaniem umowy. I tak jest ze wszystkim. Sa dyrektywy , przepisy unijne , które są publikowane z dwu trzeletnim wyprzedzeniem przed wejściem w życie - my sie budzimy dwa tygodnie przed wejściem w życie i potem sa protesty , pikiety , i oczywiście nie gotowe rozporzadzenia wykonawcze.
Może niekorzy mieli racje ,że Polacy nie potrafią się żądzić potrafią tylko wywijać szabelką na hasło i zruywy , zrywy to nasza specjalność.
Posłowie ,którzy maja stać na staży prawa namawiaja do łamania go, urzędnicy wykonują pracę na odwal się , a wszystko przyprawione sosem demagogii.