parę słów Korwina:
"Na giełdzie występuje to samo zjawisko: jeden spekulant gra na hossę – ale drugi na bessę. Jeden wygrywa – drugi traci. Na tym polega ta gra…
Jeśli spadają ceny wszystkich akcyj, to spadają one np., w stosunku do złotówek (i zapewne w stosunku do wszystkich walut). Wtedy tracą wszyscy spekulanci (nie lubię brzydkiego słowa „inwestor”, które kojarzy mi się z PRL-em; „spekulant” - to piękne słowo!) - ale ilu ich jest w Polsce? Pół miliona?
Jeśli cena Bum-Brum-ImpExu spadła z 10 zł na 5 zł, to te pół miliona „inwestorów” straciło (pod warunkiem, że ulegną panice i sprzedadzą
akcje!); jednak cała reszta Polski zyskała – bo za swoje 1000 zł mogą kupić nie 100, a 200 akcyj Bum-Brum-Imp-Ex-u!
A przecież Bum-Brum-ImpEx ma nadal maszyny, ludzi, grunty…
A jeśli ktoś kupił
akcje firmy-wydmuszki lub firmy bańka-bajka – no, to sam sobie jest winien! Mógł zarobić (i w tedy by się z nami nie podzielił); to czemu mamy mu współczuć i pokrywać straty?"