Nie zawsze chwilowa strata oznacza katastrofę. Dawno,
dawno temu gdy WIG notowal swój pierwszy historyczny
szczyt w okolicach 21 tys. pkt / bylo to za czasów obecności
na gieldzie firmy Uniwersal /, nakupilem trochę akcji. Nazajutrz zaczęla się lać krew. Ostro, w ciągu kilku sesji
byly same oferty sprzedaży !!! Z sesji na sesję spadki po
10 %. Z zainwestowanych pieniędzy zostalo jakieś 30%.
Martwilem się tym okropnie, ale w końcu pogodzilem się
ze stratą i zapomnialem o gieldzie. Co jakiś czas wracalem
myślami do straconych pieniędzy. Ostatnio zdecydowalem,
że sprzedam resztki z mojego portfela / a propos, czy ktoś wie co można zrobić z akcjami Uniwersalu ??? /. Udalem
się więc do biura maklerskiego a pani mówi mi, że chcialaby móc zapomnieć o takim portfelu ! Trochę mnie
to zdziwilo. Nie dowierzalem wlasnym zmyslom, patrząc
na wartość portfela. okazalo się, że po ok. 7 latach braku
mojej aktywności / a może to dzięki mojej nieaktywności /
- pomimo niemalych strat na takich firmach jak Swarzędz,
Próchnik, Mostostal Export, Mieszko, oczywiście Uniwersal i świadectwach udzialowych, które nakupilem i zaplacilem
za ich dematerializację - wartość mojego portfela wzrosla
kilkakrotnie dzięki akcjom innych firm. Pamiętam do dzisiaj uslyszane dawno temu slowa, że w perspektywie dlugofalowej inwestycje w
akcje są lepsze niż najlepsze
produkty bankowe. W moim przypadku to się sprawdzilo,
pomimo drugiego, równie ważnego porzekadla, że nie ma
nic gorszego jak zakupić
akcje i zapomnieć o nich ! Nie
interesując się akcjami stracilem z pewnością przez te lata
wiele praw poboru, praw do akcji, które można bylo sprzedać. Dostawalem tylko same dywidendy, które leżaly sobie na nie oprocentowanym rachunku, ale i tak uważam
teraz, że byla to bardzo udana inwestycja ! Życzę takich każdemu.