Forum Forum prawneCywilne

umowa najmu, zniszczenie mienia

umowa najmu, zniszczenie mienia

lokator / 81.190.212.* / 2008-07-01 11:16
dzien dobry, potrzebuje porady, jestem studentem, wynajmowalem pokoj w mieszkaniu od padziernika '07r., (choc podpisalem umowe ktora wyglada mi jak wynajecie calego mieszkania a nie tylko pokoju, w umowie tej jest mowa o protokole wraz z opisem wyposarzenia mieszkania i stanem licznikow, jednak faktycznie tego protokolu wogole nie bylo, podpisalem jedynie umowę najmu). pierwsze pytanie brzmi, czy taka umowa jest wazna, jesli nie byla zarejestrowana w urzedzie skarbowym?(bo podejrzewam ze nie byla). poza tym w mieszkaniu tym mieszkaly ze mna dodatkowe 3osoby, jedna z nich napewno nie ma z wlascicielem zadnej umowy najmu, a 2pozostale(ktore mieszkaja w tym mieszkaniu juz czwarty rok,nie wiem czy maja jakas umowe).

Od padziernika mieszkalismy w tym mieszkaniu w 4osoby, kazdy z nas placil wlascielowi 350zł/mc (ja+2osoby wplacalismy pieniadze na konto żony wlasciciela mieszkania, numer tego konta widnieje na mojej umowie najmu, a jedna osoba placila mu to 350zł/mc "do reki") + placilismy oplaty licznikowe(wedlug wyliczen wlasciciela, placilismy mu "do reki").
Wlasciciel kazal nam placic ryczalt "za wode i scieki" po 150zl/mc, w marcu przyszedl do nas rachunek z firmy dostarczajacej wode i bylo na nim napisane ze w mieszkaniu zameldowana jest jedna osoba i oplata za wode wynosi 36zł/mc +sprzatanie klatki schodowej itd - co razem na rachunku dawalo 100zł/mc. A NIE 150zł!!
dlatego czujac sie oszukiwani, domagalismy sie wyjasnien i oplat za prad rowniez wedlug rachunku z elektrowni a nie wyliczen wlasciciela. powiedzielismy ze jak zobaczymy rachunki to zaplacimy, i zeby wyjasnil wlasciciel dlaczego bierze od nas 150zł skoro rachunki przychodza po 100zl, wlasciciel ten przyznal sie (ale nie ja jestem tego swiadkiem), ze "bierze od nas wiecej pieniedzy bo niewiadomo czy na wakacje wynajmie mieszkanie, i mu potrzebne sa te pieniadze na okres wakacyjny".
Jednak od marca przestalismy placic wlascielowi za wodę. prad i gaz mielismy uregulowany normalnie.

2osoby z mieszkania czujac sie oszukiwane na rachunkach przez 4lata mieszkania w tym mieszkaniu, i nie mogac dogadac sie z wlascicielem, wyprowadzily sie w maju, nieplacac wlascicielowi ani za wynajem w maju ani za rachunki.

wiec zostalem w mieszkaniu ja+1osoba.

w polowie czerwca przyjechal wlasiciel do mnie, w sprawie rachunkow, zaplacilem mu normalnie za czerwiec.a w sprawie oplat licznikowych wyliczyl on ze OD MARCA uzbierało sie 1200zł do zaplaty. (i to wedlug tych jego wyliczen ze 150zł/mc za wode-co od marca do czerwca dawalo 600zł, + gaz (od lutego do czerwca=400zl) i prąd za maj i czerwiec). powiedzialem wlasicielowi mieszkania ze ja sam niezużyłem tyle pradu, gazu i wody, bo mieszkalismy tu w 4osoby, i tak jak zawsze moge mu zaplacic 1/4 tej kwoty, czyli 300zł. i powiedzialem mu ze nie mam aktualnie tyle pieniedzy i ze jesli moze to zeby to 300zł wziął z kaucji(350zl) ktora mu dawalem wynajmujac mieszkanie,i niech nawet cala ta kaucje wezmie na te rachunki bo jest polowa czerwca a ja tu bede mieszkał do konca miesiaca to jeszcze troche pradu i gazu zuzyje,wiec niech ma za to te 50zł. On sie na to zgodził (i byla przy tym moja dziewczyna i to slyszala), ze 350zł kaucji bierze za rachunki.
i zapytal sie jeszcze co z pieniedzmi za te osoby ktore sie wyprowadzily? powiedzialem ze ja nie mam zamiaru za nie placic i to w jego interesie lezy wyegzekwowac od nich te pieniadze, ze on ma do nich nr.tel. i niech do nich dzwoni. On na to powiedzial, ze bedzie do nich dzwonil, ze oni powinni zaplacic i zebym tym osobom przekazal ze maja dac pieniadze za rachunki. powiedzialem ze jesli sie bede z nimi widzial to im to przekaze.
oczywiscie te osoby ktore sie wyprowadzily nie maja zamiaru dawac wlascicielowi tego mieszkania ani złotówki.

nastepnie jakis tydzien pozniej (ok.23ego.czerwca), dzwoni do mnie ten wlasciel mieszkania i krzyczy "dawaj pieniadze za rachunki" i krzyczy ze pieniadze ode mnie z kaucji to za malo i mam mu zaplacic reszte rachunkow, tzn.za te osoby ktore sie wyprowadzily, i ze on za 2h bedzie w tym mieszkaniu i mam miec pieniedze albo moge sie pakowac.
po 2h przyjechal, byla w tedy tez ze mna w mieszkaniu ta 1osoba z ktora dalej tam mieszkalem, i myslelismy ze od obojga z nas bedzie ten wlasciel żądal pieniedzy.
gdy on przyjechal, odrazu zaczal krzyczec abym dawal pieniedze, za te osoby co sie wyprowadzily. powiedzialem spokojnie ze nie mam i ze za kogo innego nie bede placil.
wtedy on powiedzial ze w takim razie moj monitor wylatuje przez okno, i chwycil moj monitor od komputera, i staral sie go wyrwac z komputera,przewrocil przy tym i uszkodzil biurko ktore bylo moja wlasnoscia, chcialem go powstrzymac ale ostatecznie wyrwał ten monitor uszkadzajac przy tym karte garficzna i plyte glowna w komputerze oraz obudowe. poza tym popychal mnie starajac sie dojsc z monitorem do okna, po szapraninie z nim ostecznie opuscil mieszkanie z monitorem i monitor ten zabral.
wezwalem policje i zglosilem cale zdarzenie, ja i ta osoba ktora ze mna mieszkala bylismy swiadkami,policja spisala nasze dane. nastepnie szybko wiekszosc moich rzeczy wynioslem z mieszkana.
na komisariacie zglosilem zniszczenie mienia. a w tym czasie gdy w mieszkaniu byla to osoba z ktora mieszkalem, przyjechal ten wlasciciel z żona i zabrali moje biurko i mój czajnik. na policji dowiedzialem sie ze w sprawie zabrania przez wlasiciela moich rzeczy musze skierowac sprawe do sadu a nie na policje. tylko jak to zalatwic ja jakie sa tego koszty?

pare dni pozniej bylem w tym mieszkaniu,zabrac reszte swoich rzeczy, nikogo tam wtedy nie bylo, i tak sie tam zdenerwowalem ze mialem ochote zrobic tam demolkę, jednak ograniczylem sie tylko do odkręcenia drzwi od pralki i rozkręcenia telewizora, i pochowania tych rzeczy w mieszkaniu. nic nie zabralem , nic nie zniszczylem, mozna to normalnie skrecic i bedzie dzialac. uwazam ze mialem prawo wejsc do tego mieszkania bo zaplacilem normalnie za czerwiec i swoja czesc rachunkow i od dawien dawna wlasciciele wiedzieli ze wyprowadzam sie 30egoCzerwca.

nastepnie osoba ktora tam ze mna mieszkala(i chce dalej mieszkac), wezwala wlascicieli mieszkania, bo zauwazyla ze nie ma dzrzwi od pralki i telewizor jest porozkrecany. wlasciciele sie ponoc stasznie wsciekli,i mowili ze zalożą mi sprawe w sądzie o wlamanie i demolke w mieszkaniu. zadzwonilem do tych wlascieli i powiedzialem, ze bylem w mieszkniu zabrac swoje rzeczy, ale z mieszkania nic nie zginelo i nic nie zostalo zniszczone,i ze wszytskie sprzety sa w domu,tylko musza poszukac i drzwi od pralki przykrecic (srubki tez sa w mieszkaniu). wlascicielka powiedziala na to tylko "aha, dziekuje, to znaczy ze bedziemy sie tak bawic w chowanego".
wystraszylem sie troche tego wszytskiego, nie wiem co mi wlasciwie moze za to grozic. moze nic? a moze cos? przypominam ze protokolu z wyposazeniem mieszkania nie bylo, nie byl sporzadany, choc podpisalem umowe, w ktorej jednym z punktow jest ze protokol taki jest integralna czescia umowy.

napisalem dzisiaj wlascielce smsa, ze dnia 28.o6. wyprowadzilem sie z mieszkania i zdaje sobie sprawe ze pozostawilem tam odkrecone drzwi od pralki i rozkrecony telewizor, i ze jestem gotow dobrowolnie i samodzielnie usunac te niedogodnosci i prosze o termim w ktorym moglbym tego dokonac.

prosze o porade, co robic dalej.

Najnowsze wpisy