szprotek
/ 83.4.129.* / 2008-02-26 21:52
"przy spowolnieniu gospodarzczym ludzie tracą pracę i całe rodziny mają
kłopoty"
święta prawda. Gdy gospodarka pogrąża się w inflacji też najwięcej po dupie dostają zwykli ludzie - w tym dawna klasa średnia (teraz to raczej już tylko lekkopółśrednia).
Kohn twierdzi, że inflacja to tylko sprawa przejściowa - być może ma rację, ale moim szprotkowym zdaniem to bardzo wielkie "być może" biorąc pod uwage politykę FEDu (pompowanie pieniędzy: TAF+cięcia stóp). Wygląda na to, że większość z tych pieniędzy zamiast gasić pożar na rynku nieruchomości i poprawiać płynność i zdolność kredytową instytuacji finansowych płynie tam gdzie można jeszcze zarobić: na rynek surowców (być może akcjom też wkrótce coś skapnie).
Jak w tej sytuacji inflacja ma zacząć spadać bez tegoż spowolnienia, którego FED tak badzo się obawia? Nie wiem, być może to tylko kwestia tego pryzmatu przez który patrzę przez trzeń (:-)
IMHO FED miał wybór: recesja, oczyszczająca fala bankructw i deflacja już teraz, albo (hiper?)inflacja,, z groźbą stagflacji w stylu japońskim w tle za czas jakiś i nie po raz pierwszy wybrał to drugie. Czy zrobił dobrze (i dla kogo, bo że dla rynków finansowych i polityków to nie wątpię, że dobrze) zobaczymy.
Oczywiście można grać na zwłokę i liczyć, że jeszcze raz jakoś to będzie - udało sie w latach 70-tych, udaje się jakoś cały czas od bańki internetowej. Niech martwią się ci co przyjdą po nas (hehe, myśli sobie dziadek Greenspan, hehe, ale mi się upiekło ;)