Jednak inflacja bazowa wzrosła więcej niż się spodziewano bo o 0,2% (spodziewano się 0,1%). Czy to dobrze czy źle? Ź le bo zbliża się sezon urlopowy i turystyczny, więc ceny paliw i żywności wzrosną co po nałożeniu się na jeszcze wiekszy wzrost inflacji bazowej (maleje PKB a płace rosną) może spowodować wybicie inflacji daleko poza 2,5% w miesiącach letnich może nawet 2,7%-2,8%. Zatem jutro okaże się jak wygląda rzecz z produkcją. Skoro DIJA dzisiaj rośnie to raczej należy spodziewać się dobrych danych. Zobaczymy. Ciekawe jest jednak jak to możliwe, że PKB maleje o połowę, rodzą się powoli zatory kredytowe (w ciągu 2 lat ma być niespłaconych około 2 mln domów, co przy takiej podaży i malejącej licznie oddanych i ropoczętych nowych inwestycji może spowodować zmalenie ich cen np. o połowę i duże straty firm kredytowych) zatem kryzys się nasila. Jak prognozują znawcy w końcu giełda musi skonsumować te fakty. Pozatym jeśli maleje konsumpcja w usa to nic dziwnego, że ceny żywności maleją. Zatem ludzie oszczędzają, czyli jest źle (skoro statystycznie rosną im dochody - ostatnie większe wypłaty przed kryzysem rozładowywujące ewentualne napięcie społeczne?). Hurra optymizm może jest wskazany, ale dla hurra graczy.