marek977
/ 195.85.196.* / 2016-04-01 09:00
Mam kilka pytań odnośnie funkcjonowania kościoła katolickiego w Polsce.
1. Ile miliardów euro wyciągnął polski kościół katolicki z Unii Europejskiej? Spojrzałem z ciekawości na tablice informacyjne tylko przy dwóch kościołach w moim mieście. Jeden z nich wyłudził z UE i budżetu województwa około 30 milionów złotych przy wkładzie własnym około 50.000 zł, drugi dostał około 40 milionów złotych przy wkładzie własnym około 100.000 zł. Żeby było ciekawiej, pieniądze te pochodzą z różnych funduszy – rozwoju regionalnego (!), spójności i innych.
2. Kiedy zostaną prześwietlone fundusze Caritasu. To organizacja o charakterze mafijnym, która pod przykrywką działalności charytatywnej robi szemrane interesy a tylko niewielki odsetek dotacji trafia do potrzebujących. Ułamek tego, co udało jej się wyłudzić widzimy, jak łaskawie zaprasza do swoich bizantyjskich ośrodków np. pogorzelców.
3. Jeden z tych kościołów, o których wspomniałem w punkcie pierwszym, to były kościół ewangelicki, który został zawłaszczony przez jedyny słuszny kościół katolicki. Księża wycisnęli już z budżetu państwa i samorządów setki miliardów złotych jako rekompensatę za utracone nieruchomości, powyrzucali ze swoich budynków szkoły i przedszkola, albo każą sobie płacić gigantyczne czynsze. W związku z tym nasuwa się pytanie – kiedy kościół katolicki zwróci ewangelikom zagrabione im kościoły wraz z przynależnymi nieruchomościami często w ścisłych centrach miast lub wypłaci im rekompensatę? Powołam się na to samo święte prawo własności, na które powołują się nasi kościelni naciągacze.
4. Kiedy skończą się darowizny na kościół w postaci np. przekazywania miejskich gruntów „za złotówkę”? Ministrant Adamowicz, który nazywany jest także prezydentem Gdańska przekazał panu Głodziowi miejską ziemię o wartości 2,8 mln zł. Sam w oświadczeniu wykazał majątek o wartości około 7 mln zł. Dlaczego jako prawdziwy katolik nie wykupił tej ziemi ZA SWOJE pieniądze, a dopiero potem ofiarował swojemu pasterzowi?
Dlaczego nikt w Polsce nie powie głośno, że konkordat to był błąd? Przypomnę, że zgodnie z zapisami konkordatu państwo miało zapewnić tylko sale do nauki religii, katecheci mieli uczyć za darmo religii w wymiarze 1 godziny tygodniowo i miała to być zawsze ostatnia lekcja. Jak jest – każdy wie.
Dlaczego nikt nie odważy się zaproponować rozwiązań z krajów cywilizowanych, to znaczy podatku wyznaniowego przy jednoczesnym zakazie finansowania jakichkolwiek religii ze środków publicznych? Rozwiązało by to wiele kwestii - urealniłaby się podawana przy różnych okazjach liczba wierzących podawana jako argument w różnych dyskusjach, kościół wiedziałby, jaką mniej więcej kwotą będzie dysponował i przede wszystkim – musiałby starać się o jak największą liczbę wiernych i wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom.
Zanim prawdziwi katolicy obrzucą mnie błotem chciałbym coś wyjaśnić. Nie piszę tego wszystkiego dla zasady, bo jestem antyklerykalny, bo chcę zniszczyć kościół itp., itd. Chciałbym tylko wiedzieć, ile pieniędzy państwo polskie przekazuje tej organizacji i dlaczego pieniądze te nie trafiają m.in. na leczenie ciężko chorych dzieci, na ratowanie których rodzice muszą organizować zbiórki i liczyć na ofiarność prywatnych darczyńców.
Na koniec pytanie – zagadka dla katolików: dlaczego ewangelicki pastor ma rodzinę, pracuje na jej utrzymanie i ma czas na odprawianie mszy i zajmowanie się sprawami wiernych, a wasz pasterz ciągle wyciąga ręce po pieniądze – czy to z budżetu państwa, czy też wasze prywatne?
Pozdrawiam.