Doskonale wiem jak się planuje i wydatkuje środki w Ministerstwie Gospodarki. Nie dziwię się, że panu J.R. jest mało. Po ponad 30 latach pracy w administracji jemu jest zawsze mało. Planuje - zapotrzebuje środki na nie istniejace zadania, projekty, itp. W 2005 r. zaplanował (to tylko jeden przykład) prawie 2 miliony na tematy które zostały dawno zakończone i rozliczone, a ludzie z departamentów potwierdzili mi przedstawiając zakończone umowy,że nie potrzebują środków na te zadania. Pan R. stwierdził wtedy, że będą one zaskurniakami i krzykiem kazał mi wpisać te zadania do projektu budżetu na 2006 r..Nie wytrzymałam i powiedziałam również podniesionym głosem, ze to nie jest jego prywatny folwark tylko słuzba publiczna. Efekt po reorganizacji ja mam dyscyplinarne zwolnienie a on dalej zajmuje stanowisko dyrektorskie w Ministerstwie Gospodarki. To tylko jeden z wielu przykladów, których byłam świadkiem pracując jako pracownik tego Pana. Żal mi tylko, że tak marnuje się pieniadze publiczne-podatników. Jedyną radością dla mnie jest, że w okresie pracy w tym Ministerstwie ochroniłam trochę środków publicznych przed marnotrawstwem m.in. sprzeciwiając się temu Panu. A co z budżetem zadaniowym? Tacy Panowie mieli choć troche dyscyplinki.