Ekonom.
/ 195.20.110.* / 2011-03-27 11:03
Polska powinna podziękować Litwie za prawie całą dynastię Jagiellonów (z kilkoma wybitnymi wyjątkami) i kilkuwiekowe pomaganie głównie w jej polityce zagranicznej , wplątywania nas w konflikty z Rosją, mariaże z Habsburgami (i pośrednio dzięki nim wciąganie nas w nic nie wnoszące, a kosztowne wojny z Turcją i jednocześnie małżeństwa oddające w efekcie Węgry, czy Czechy w ręce Habsburgów), nieudolne załatwianie sprawy z Zakonem Krzyżackim, później Prusami Królewskimi... kosztem chociażby walki o Pomorze Zachodnie, Śląsk, Mazury, budowania solidnej potęgi morskiej (w końcu dostęp do Morza mogliśmy mieć od Odry do Niemna, a może nawet do Dźwiny), budowania silnej gospodarki wewnętrznej... Na wszystko bezpowrotnie łożyła przeważającą część środków i ludzi Korona. I jakoś nikt nie wypomina z naszej strony tej części historii, nikt też nie naciska na przymusową polonizację w Litwinów Polsce, czy likwidację j. litewskiego w ich szkołach. Chociażby dlatego możemy wymagać od państwa, z którym tyle wciąż nas łączy, aby szkoły z j. polskim i polskimi przedmiotami pozostały. Kolejnym argumentem dla nas jest to, że na Litwie sporo naszych byłych obywateli przetrwało jeszcze gorszy komunizm, niż u nas. Dla nich przekazywanie tradycji, języka, obyczajów jest obowiązkiem patriotycznym, wypływającym z głębi, a nie jak wśród wielu z Nas – obiektem wyśmiewania, obrażania (kiedyś nestor rodu był osobą najbardziej szanowaną w rodzinie z racji samego wieku i doświadczenia życiowego, dziś stał się „moherem”, który olany przez swych potomków ucieka np. do Radyjka, bo do niczego nikomu nie jest potrzebny). W niczym też tymi oczekiwaniami nie obrażamy Litwy, nie osłabiamy, nie naruszamy jej interesów gospodarczych, niepodległościowych, nikt nie namawia Polaków tam mieszkających do robienia jakichś autonomii, czy działania przeciwko ich obecnej Ojczyźnie – sprawa jest czysto symboliczna i mogłaby przyczynić się tylko do poprawy naszych wzajemnych stosunków.