Oczekiwania co do rozwoju sytuacji nie sprawdziły się. Wynikło to z przeważenia na rynku obaw o wpływ strat sektora finansowego na całą gospodarkę oraz przed ukrywaniem przez instytucje finansowe strat wynikających z kryzysu na rynku kredytów subprime w Stanach Zjednoczonych. W Polsce spadki dotknęły w największej mierze sektor małych i średnich spółek. Mimo fundamentalnie dobrych podstaw do inwestycji właśnie ten sektor okazał się najbardziej wrażliwy na nerwowość rynku. Zwiększona podaż tych spółek z uwagi na równoczesną słabą wiarę części indywidualnych inwestorów w szybki wzrost, jak i likwidację kredytów na rachunkach maklerskich, co wymusiło często wyprzedaż akcji w oderwaniu od oceny ich jakości i perspektyw zachowania w najbliższych miesiącach. Przy takiej zwiększonej podaży i jednoczesnym braku wyraźnego popytu ze strony innych polskich graczy, których nastroje dalekie były od optymizmu, tak znaczny spadek cen stał się faktem. Zdecydowanie lepiej zachował się indeks największych spółek z uwagi na popyt ze strony zagranicznych inwestorów, którzy zaczęli postrzegać nasz rynek jako umiarkowanie atrakcyjny cenowo. Takiego bardziej racjonalnego i chłodnego popytu zabrakło w przypadku popularnych „misiów”, gdyż nie są one w obrębie zainteresowania zagranicznych inwestorów aż w takim stopniu. Rozbieżność wyników funduszy, które są znaczne. Wśród funduszy akcyjnych różnica między najlepszym wynikiem za ostatni miesiąc wyniosła aż 14,495% (Unikorona ME 2012 straciła 3,772% podczas gdy Fortis Akcji 18,267%). Natomiast wśród funduszy sektora MiŚS takie fundusze jak PKO/CS, DWS Top50
stracił o 6-8 punktów procentowych. Wyraźnie więc widać, że rynek funduszy inwestycyjnych stał się bardziej selektywny, a podjęcie samodzielnej decyzji o wyborze konkretnych inwestycji stało się jeszcze trudniejsze.
Równolegle do wyżej wymienionych wydarzeń napływały bardzo korzystne dane makroekonomiczne oraz wyniki finansowe spółek za III kwartał, które generalnie okazały się, w przypadku dobrze zarządzanych firm, bardzo dobre. Wyjątkowo dobre
okazały się również dane dotyczące sprzedaży detalicznej (wzrost o 19,4% r/r) oraz produkcji przemysłowej (wzrost o 10,6% r/r) znacznie przekraczające wartości oczekiwane przez analityków (odpowiednio o 3,5 p.p i 1,5 p.p.). W każdej innej sytuacji takie dane powinny znaleźć odzwierciedlenie we wzrostach, tymczasem przy obecnym sentymencie na rynku pozostały one prawie niezauważone zarówno przez graczy jak i komentatorów giełdowych. Ostatnią więc twardą daną jakiej możemy się obawiać z naszego rynku są oczekiwania inflacyjne, które choć nie do pominięcia (wzrost płac jest równie rekordowy) znajdują się nadal na bezpiecznych poziomach, a prawdopodobne podwyżki stóp, choć w ocenie analityków lekko spóźnione, dają nadzieję na
utrzymanie inflacji w ryzach. Nie bez znaczenia jest
także słaby dolar, który z presji inflacyjnej zdejmuje w znacznej mierze problem wzrostu cen surowców na rynkach światowych. Reasumując wydaje się, że dawno ale to bardzo dawno nie mieliśmy tak dobrych podstaw do bardzo szybkiego, zdrowego i trwałego wzrostu gospodarczego, tym samym wzrostu zysków spółek
i cen ich akcji. Tym bardziej, że najbliższy rok będzie rokiem bardzo szybkiej absorpcji środków z Unii Europejskiej oraz przyspieszonych inwestycji publicznych z uwagi na usprawnienie procedur i decyzji przetargowych, a także wznowienia prywatyzacji. Przy uwzględnieniu w/w faktów można zatem zaryzykować stwierdzenie, że tak niskie wyceny spółek przy jednoczesnych bardzo dobrych perspektywach dla gospodarki mogą się nie powtórzyć przez długie lata. Tym samym, mimo iż nerwowość na rynku jest
niezaprzeczalna, inwestorzy o długim horyzoncie czasowym powinni wykorzystać ten okres do akumulacji akcyjnych funduszy inwestycyjnych pamiętając o możliwości sporych wahań cen.
Ocena sytuacji w ciągu najbliższych 3 miesięcy jest neutralna przy sporych wahaniach wokół obecnych poziomów indeksów. Bardzo pozytywnie można ocenić
koniunkturę w okresie 12 miesięcy przy zachowaniu podwyższonej zmienności.