Forum Forum inwestycyjneFundusze

warto zainwestować teraz w legg masona akcji na 5 lat?

warto zainwestować teraz w legg masona akcji na 5 lat?

marcin g / 83.25.3.* / 2007-07-06 21:56
j.w.
Wyświetlaj:
TaS / 2007-07-06 22:53 / Tysiącznik na forum
ja trace powoli cierpliwosc do takich postów - nie moze tego ktos wycinac...

ludzie pytajcie - zawsze ktos Wam pomoze, ale do jasnej ciasnej niech pytania sie nie powtarzaj... niech beda tworcze, a nie wciaz maksymalizacja zysku przy zerowym ryzyku... :/

a bieri tego masona! ;)
bartek-99 / 82.114.74.* / 2007-07-07 16:32
a ja mam takie pytanie (o ile znajdzie sie na forum, poprzedni moj post nie zostal zamieszczony z nieznanych mi powodow):
bardzo prosze o wyjasnienie mi ryzyka dlugoterminowych inwestycji w fundusze akcyjne. Posiadam 100% oszczednosci w kilku (chyba dziewieciu) funduszach akcyjnych. Nie zamierzam korzystac z tych pieniedzy, zarobki mi na to pozwalaja. Wlasnie (jak to ujales)maksymalizuje zysk :)
Jezeli nie bede zbywal jednostek podczas korekty albo bessy, jakie ryzyko ponosze? Przeciez nawet po dluzszej bessie, wroca lata tluste i spadki zostana odrobione. W tym roku (od marca) usredniony zysk brutto z zainwestowanej kwoty wyniosl 30%. Czy istnieje mozliwosc glebszej bessy ( nie moge jakos znalezc w necie przykladowych wartosci historycznych) grozacej naruszeniem kapitalu?
Prosze o rozsadna oraz pozbawiona emocji i epitetow odpowiedz.
TaS / 2007-07-07 23:39 / Tysiącznik na forum
Bartku,

pisać bez emocji jest trudno na internetowym forum - to nie pismo urzedowe ;) więc emocje będą :)

jeśli masz stałe, wysokie dochody (to rzecz względna), pewność, że za trzy cztery lata tez bedziesz takie miał i po drodze nie bedziesz potrzebował swoich pieniedzy - bo masz juz dom, mieszkanie, dwa samochody, dzieciaki na studiach itp to faktycznie ryzyko w Twoim wypadku wydaje sie male :)

ale...

jest taki witz :) po pierwsze tak naprawde nigdy na sto procent nie mozemy powiedziec,ze przez najblizsze 5 lat kasa nie bedzie potrzebna - wyobraz sobie,ze na gwalt potrzebna bedzie Ci (odpukać!!!!) jakaś droga nierefundowana operacja, albo (również odpukać!) coś się stanie z Twoim domem, samochodem itp wtedy mozesz potrzebowac na gwalt kaski i z bieżących dochodów nie bedziesz mógł tego pokryć (gdybyś był Ryszardem KArauze nie pisałbyś na tym forum:)). Wtedy może okazać się, że wyciągasz pieniądze w dołku... i faktycznie tracisz.

Jesli chodzi o mozliwosc bessy - obejzyj po prostu wykresy wigu lub innego indexu od poczatku (proponuje na www.stooq.pl). Zobacz ile jest tam efektownych zjazdów. Paiętaj, że zjazd o np 300 punktów obecnie na w20 to pryszcz, ale na poczatku giełdy w warszawie zjechal z 1000 do 500... pomysl ile fundy stracily :)

inny przyklad obejzyj sobie wyniki np UniGlobal :) do dzis wylazi ze strat a dziala juz troche :)

To czy wrócą lata tłuste też nie musi być pewne - poatrz na japonie - tam wciaz nie sa na rekordach :) popatrz na techwig :)

jesli wystarczy Ci także samodyscypliny i faktycznie inwestujesz na naście lat to nie powinno byc zle, ale przyszłości nie zna nikt :)

I taka sugestia - im bliżej końca horyzontu oszczedzania tym mniej w akcjach, staraj sie by np co roku obnizac swoj udzial w nich o 5% (jesli horyzont masz 10-20 lat) wtedy unikniec wachniec istotnych przy wyplacie - gdzies to juz opisywalem. Mlodszy moze pozwolic sobie na wieksze straty :)

na koniec krótka wskazówka nie ma czegos takiego jak glebasza bessa - moze byc co najwyzej glebsza korekta lub dluzsza bessa :)
bartek-99 / 82.114.74.* / 2007-07-09 11:19
Dziekuje za rzeczowa (i wywazona) odpowiedz. Generalnie nie planuje zadnych powaznych wydatkow w najblizszej pieciolatce. A jesli nawet, to tylko na kredyt (nieruchomosc). Oczywiscie nigdy nie mozna wykluczyc sytuacji losowych o ktorych piszesz, ale patrzac z takiej perspektywy, trzeba byloby trzymac wszystko na lokatach i jeszcze bac sie utraty procentow od niej, gdyby przyszlo niespodziewanie zaplacic okup za porwana tesciowa (choc tego akurat sie nie boje). Bez ryzyka nie ma zysku, nie ma cudow. Pewnie, ze nalezaloby okreslic wielkosc indywidualnie akceptowalnego ryzyka.
W 2004 roku zainwestowalem, dzieki uprzejmej propozycji pani z mojego banku, zarobione za granica dolary w fundusz obligacji dolarowych. Nawet nie pamietam jaki zysk ten fundusz wypracowal przez dwa lata trwania inwestycji, ale kurs dolara w miedzyczasie tak polecial w dol, ze trudno mowic o jakimkolwiek zysku. I to byly poczatki moich inwestycji. Od tego czasu zaczalem sie powoli interesowac inwestowaniem w fundusze i od dwoch lat juz samodzielnie wypracowuje duzo bardziej satysfakcjonujace mnie zyski, korzystajac z dobrej koniunktury na gieldzie. Przestalem bawic sie w polsrodki i inwestowac bezpiecznie, bo to wlasnie wtedy stracilem najwiecej pieniedzy. I przestalem sluchac rad bankowych doradczyn inwestycyjnych, bo kazda ich podpowiedz byla do tej pory finansowa klapa. Teraz odrabiam stracone pierwsze dwa lata. Zaliczylem kilka korekt, probowalem lapac gorki i dolki (bez sukcesow finansowych) i chyba juz oswoilem sie z gieldowa sinusoida. Oczywiscie nadal boje sie najgorszego - kilkuletniej bessy, ale mam wrazenie ze jej grozba jest na razie nierealna. Przyklad Japonii, ktory podales, wydaje mi sie nieco nieadekwatny do naszej sytuacji gospodarczej. Japonska gospodarka osiagnela szczyty, do ktorych nam jeszcze daleko, a nasza gospodarka nie ma innego wyjscia, jak tylko sie rozwijac po wielu latach gospodarki "nierynkowej". Wejscie do Unii Europejskiej otworzylo nam wiele perspektyw, doplyw gotowki oraz kontrole europejskich ekonomistow. Jak do tej pory, zaden nowoprzyjety do UE kraj nie zbankrutowal, rynek sie nie zalamal. To wszystko napawa optymizmem.
Wiem, ze zaden ze mnie fachowiec z zakresu ekonomii (patrz: glebsza bessa), a moj sposob myslenia jest na pewno w zwiazku z tym prymitywny. Ale czy w perspektywie dlugoterminowej nie inwestuje sie agresywnie? Czy zakladajac inwestycyjne konta emerytalne ktos z Was wybralby fundusz obligacji? A ja tak traktuje swoja inwestycje - jako kapital przyszlosci, ktory pozwoli mi nie zastanawiac sie nad wysokoscia mojej ZUS-owskiej emerytury oraz sposobu wyplat swiadczen z drugiego filara.
I dlatego denerwuja mnie zamieszczane tu zlosliwe teksty o pazernosci ludzkiej i wysmiewanie wszystkich agresywnie inwestujacych.
TaS / 2007-07-09 17:35 / Tysiącznik na forum
Bartku,

w pewnym zakresie się zgadzamy ale... :)

znów ale :)

mam wrażenie, że wpadasz ze skrajności w skrajność. Nie mozna twierdzic,ze cos jest dobre/złe. Dotyczy sie to takze inwestowania. To,ze ktos inwestuje na gieldzie, kupuje fundy, nie znaczy,ze nie moze meic lokat, czy obligacji. Ludzi z banków juz dawno przestałem słuchać - jak Ty :) ale mimo to wciaz czesc pieniedzy trzymam na 3,5%. Dlaczego? Bo choć moj profil jest baaaaardzo dlugoterminowy to wiem,ze po dordze moga być dołki, a szkoda w nagłej sytuacji wychodzić ze stratą (mniejsyzm zyskiem).

Przykład Japonii podałem specjalnie, jako kraju który wspiął się na szczyty i ma besse. My tez kiedys na wlasne szczyty dojdziemy :) i nastąpi to moze za 3 moze za 30 lat. NIe zmienia to faktu,ze ja lubie spac spokojnie :)

Podajesz przykłady inncyh krajow z UE. Hm w gospodarce jest na tyle duzo zmiennych,ze nei mozna modelu konsturowac na prostej zasadzie UE - dobrze, bez UE zle :) Popatrz na Norwegie. Kazdy ma wlasna droge. Ja sie zabezspieczam przsed sytuacja w ktorej moglibysmy byc pierwszym krajem ktoremu sie nie powiedzie :)

koniec smedzenia, kazdy ma inny profil i juz :)
bartek-99 / 82.114.74.* / 2007-07-09 22:13
alez ja naprawde nie chce tu popadac w skrajnosci, choc wiem ze ryzykuje. Ale robie to z premedytacja, tlumaczac sobie ze albo bede kiedys bogaty, albo nie :) Czyli akceptujuje podwyzszone ryzyko inwestycyjne. Do niedawna tez trzymalem jakas rezerwe na zwyklym koncie, ale ostatnio doszedlem do wniosku ze z niej i tak nie nie korzystam. Wiem, powiesz ze nic nigdy nie wiadomo... To blad z fachowego punktu widzenia - czytam forum i zdaje sobie z tego w pelni sprawe.
Ale ja jestem kawalerem i nie zamierzam zmieniac tego stanu ;)
TaS / 2007-07-09 22:52 / Tysiącznik na forum
Kawaler... no coz to akurat jeszcze gorzej moim zdaniem - chyba,ze mieszkasz blisko rodzicow :) bo w krachu kawaler tylko na nich moze liczyc, a maz na zone :)

heh. zycze powodzenia wiec i prosze potem twardym byc ;)
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy