Większość tych chwytliwych sloganów faktycznie pozostanie niezrealizowanych, ale żeby od razu opierać rozwój sieci na stworzeni gotowej AI. Nie od razu Rzym zbudowano.
Co do argumentu, że za dużo trzeba się napocić - ależ na tym polega informatyzacja: Ktoś raz się nad czymś mocno napoci, a potem miliony użytkowników robią coś (może i tylko odrobinę) sprawniej, ale w przełożeniu na całą sieć daje to korzyści niepomiernie wyższe niż włożony wkład. Oczywiście dopiero wtedy gdy zostanie to zrobione dobrze.
Przykład: Zgodnie z tym rozumowaniem, takie np. wyszukiwarki internetowe mogłyby kiedyś zostać uznane za nierealną "modę" opartą o takie "buzzwordy" jak równania rekurencyjne etc. Ale w końcu ktoś zabrał się za to z fachowością graniczącą z geniuszem, no i dzisiaj założyciele Google są miliarderami którzy na zawsze zmienili sposób korzystania z Internetu. Daje do myślenia? Jak mawia stare powiedzenie: "Jeśli czegoś się nie da zrobić, trzeba znaleźć kogoś kto o tym nie wie - przyjdzie i to zrobi":)