Czy członkostwo młodych w stowarzyszeniach, organizacjach politycznych ma jakikolwiek sens, skoro ich głos i tak pozostaje niesłyszany? Czy są wśród nas jeszcze ludzie, mający coś sensownego do zaoferowania? Być może już i dla nich balansowanie we wszechogarniającym marazmie stało się jedyną życiową filozofią.
więcej:
http://polityka.e-magnes.pl/news.php?extend.281&co=1&id=281