Forum Polityka, aktualnościKraj

Winiecki: Pomysły na zapobieganie powodzi bywają nierozsądne

Winiecki: Pomysły na zapobieganie powodzi bywają nierozsądne

Wyświetlaj:
Floyd / 2010-06-14 14:51 / Tysiącznik na forum
Niewątpliwie najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem było by gdyby wszyscy ci powodzianie utonęli. Oczywiście pan Winiecki nigdy nie powie bo jest bardzo wrażliwy. Co najwyżej mógł by zaproponować, żeby zamknąć oczy i niech się dzieje wola Boża.
szaren / 213.108.114.* / 2010-06-14 18:40
Oj Floyd, przeczytaj jeszcze raz, wypowiedź Winieckiego.
To może odpowiesz na to co napisał Winiecki?

A tak to (chyba) odpowiedziałeś jedynie na to ze napisał Winiecki a nie na to co napisał.
Taka jest siła niechęci.
Floyd / 2010-06-14 20:35 / Tysiącznik na forum
No, to przeczytałem jeszcze raz. Oczywiście pan Winiecki operuje ogólnikami, ale oprócz krytyki polityków, co to chcą wszystkim zrobić dobrze jest i takie zdanko: "Oczywiście, mógłbym uprzeć się i – jak nie-ekonomista – wynająć strażaków, ochroniarzy i kogoś jeszcze. Ale wówczas bym... zbankrutował, bo koszty ochrony w długim okresie przekroczyłyby wartość chronionego obiektu."
Jak należy rozumieć to zdanko i najważniejsze co z niego ma wynikać dla powodzian?
Ja rozumiem je tak, że z punktu widzenia ekonomisty, jeżeli wartość ochrony przekracza wartość chronionego obiektu to powinno się z tej ochrony zrezygnować.
Jasne, że się zgadzam z wywodem pana ekonomisty. Na pewno wybudowanie wałów jest kosztowniejsze niż jakaś tam chałupa i działka wieśniaka z pod Sandomierza.
Mam tylko jedno ale, pan Winiecki dyskretnie nie pisze co zrobić z tym wieśniakiem i to nie jednym, a jeśli tak to jego wypowiedź jest dla mnie nie warta przysłowiowego funta kłaków.
Wigash / 2010-06-16 13:34
Mi też jest szkoda tego biednego Wieśniaka z pod Sandomierza, ale dlaczego ja mam płacić za naprawę jego szkód? Mój bank tak się "o mnie" troszczy, że kazał mi ubezpieczyć mieszkanie, choć nie mieszkam w jakiejś zagrożonej strefie (nie było powodzi, pożarów i upadku obiektu latającego - na wypadek czego jestem już ubezpieczony). Dlatego, po części zgadzam się z tym co napisał pan Winiecki, w miejscu gdzie nieekonomiczne jest budowanie zabezpieczeń trzeba skupić się na minimalizacji skutków zdarzenia - czyli ubezpieczenie! Jeżeli ktoś się buduje na terenie zalewowym to niech bedzie świadom ryzyka, a pozwolenia na budowę powinny być wydawane tylko pod warunkiem obowiązkowego ubezpieczenia się (tak jak wymagają tego banki) lub pisemnym zrzeczeniem się roszczeń w przypadku tragedii na którą budowniczy sam świadomie się naraża.
szaren / 213.108.114.* / 2010-06-14 22:57
Miło mi, że Floyd spełnił moja prośbę i przeczytał ponownie wypowiedx Winieckiego.
Oczywiście Floyd nie musi sie z Winieckim zgadzać, ale moim zdniem Floyd przesadzasz.
np:
Jasne, że się zgadzam z wywodem pana ekonomisty. Na pewno
wybudowanie wałów jest kosztowniejsze niż jakaś tam
chałupa i działka wieśniaka z pod Sandomierza.
Mam tylko jedno ale, pan Winiecki dyskretnie nie pisze co
zrobić z tym wieśniakiem

Na to przeciez Winiecki odpowiedział:
Trzeba więc zacząć od myślenia, które – wbrew znanemu porzekadłu – ma kolosalną teraźniejszość. Policzyć stan wód osiągany w powodziach zdarzających się, co kilka-kilkanaście lat i do nich przymierzyć plany inwestycyjne. Reszta to siła wyższa i trzeba ludziom pomóc po fakcie.

Czyli, temu wiesniakowi "pomóc po fakcie", ja to rozumiem np, że zabronic mu ponownego budowania sie w zalewowym miejscu, i dać/ sprzedać/ czy w innej formie pomóc mu, działke miejsce w innym nie zagrozonym zalewaniem miejscu.

Natomiast tam gdzie, juz pobudowano tzw "blokowiska", trzeba tak wzmocnic wały i całą infrastrukture aby zminimalizowac ryzyko do minimum.
W zasadzie do cego sprowadza się główny i jedyny watek wypowiedzi Winieckiego, skoro nie ma i raczej nie będzie środków na wszystko, to trzeba nimi gospodarowac tjak najrozsadniej, czyli ekonomicznie.
A polega to na tym ze w jednym miejscu opłca sie przesiedlic ludzi na nowe miejsc i ponieśc tego koszty, a w innym miejscu bardziej opłaca sie wzmocnic i rozbudowac ochronna infrastrukturę.
Winiecki niczego nowego nie odkrył, tylko ze w Polsce , nie patrzy sie na to co sie mówi czy pisze tylko kto mówi czy pisze.
chłop jag / 84.234.10.* / 2010-06-14 11:10
Gdyby nie zaborcy, którzy w ubiegłych wiekach, wybudowali wały, prawdopodobnie pana Winieckiego, wraz z całą Polską, pokryła by woda!
Obecni okupanci Polski, nie potrafią/nie chcą, rozprawić się z dziurami w drogach a cóż dopiero, wały.
FAKTY-EKONOM-2010-1 / 79.187.222.* / 2010-06-14 09:09
z RPP t wybitni specjaliści! ttym bardziej, jak jesteśmy właśnie świadkiem, że tak obśmiewane hasło a. leppera "NBP dawaj kasiorę!" członkowie RPP z nadania PO (m. in. p. winiecki) już sprzedali nam jako swoje! Faktycznie, chyba tylko krowa nie zmienia poglądów - a członkowie RPP b. chętnie jak im zleceniodawca przykaże
MN4 / 78.8.35.* / 2010-06-14 07:44

to bynajmniej nie znaczy, że powinniśmy ubezpieczać się, np. budując wały zdolne powstrzymać wszędzie tak rzadko osiągany poziom wód.

A kto proponuje takie działania? Wiem o kilku zbiornikach wodnych i kilkunastu polderach, które wyleciały z planów. Co w nich złego?
arch / 2010-06-14 08:59 / Tysiącznik na forum
" Zachód dziwi się, że w Afryce jest tylu anorektyków "

Nie sądzę, żeby to była anoreksja, myślę, że ci ludzie nie mają po prostu co jeść”, powiedział dr Barbal Mumen ze Światowej Organizacji Zdrowia w telewizyjnym programie Bez tabu.
- „Wysłaliśmy już do Afryki kilkunastu naszych psychoanalityków mających wielkie doświadczenie w zwalczaniu stresów powodujących zaburzenia łaknienia, ale bez żadnych rezultatów. Afrykańczycy dalej nie jedzą, przyczyna zatem musi tkwić głębiej”, kontynuował doktor.

„Twierdzenie, że to niezdrowa moda na odchudzanie, mija się z rzeczywistością. Podobnie, jak mówienie o bulimii, chorobliwym wilczym apetycie. Mogę więc zdecydowanie uspokoić wszystkich zdziwionych tak wielką ilością anorektyków na Czarnym Lądzie. Mieszkańcy Afryki są po prostu zwyczajnie głodni”, przekonywał dr Mumen. ZA -http://netbird.pl/a/1442/44955,1

Najnowsze wpisy