Nie przesadzaj, człowieku.
W każdej populacji ludzkiej jest co najwyżej 10% ludzi, których opłaca się wysłać na studia. Reszta jest zwyczajnie na to za głupia i szkoda społecznych pieniędzy oraz ich czasu na niepotrzebne kształcenie.
Chętnie bym studiował np. informatykę, ale wszystkie miejsca były już zajęte przez dzieci z rodzin partyjnych oraz lepiej sytuowanych, pomijając fakt, że co ja będę umiał po informatyce?
To czego tam uczą już teraz jest przestarzałe a co dopiero za 5
lat. Najpierw zmieńcie system, wyciągnijcie polskę i system edukacji z komuny a potem wymagajcie od młodych ludzi czegokolwiek.
A to jest zwyczajna nieprawda. Na informatykę iść może każdy, kto dobrze zna matematykę jako przedmiot pośrednio uczący logiki (znajomość informatyki ze szkoły średniej jest całkowicie niepotrzebna) oraz język polski (to jest naprawdę niezbędne, ale nie będę tego tłumaczył, dlaczego).
Jeśli ktoś tak się dostał po znajomości, cóż, albo sobie nie da rady i sprawiedliwie go wyleją, albo będzie umiał to, co umiał, zanim zaczął studiować, zaliczywszy 4-5 lat dolce vita na koszt rodziców lub podatników.
Tak czy inaczej pojedzie do GB pracować na zmywaku.
A na koniec: podoba ci się to, lub nie, ale szkoły PRL były na wyższym poziomie niż są teraz. Nie twierdzę, że były dobre, ale niektóre były dużo lepsze iż teraz. Choćby dlatego, że nauczyciele akademiccy byli na wyższym poziomie dzięki rencie dewizowej, którą dostawali, jeśli udało im się wyjechać np. na rok za granicę, że poziom doktoratów był wyższy, itp, itd...