Totalny demokrata
/ 84.10.40.* / 2008-10-11 03:38
Normalnie nie czytam i nie słucham wypowiedzi Pana prof. J. Winieckiego. Wiem z góry, jak będzie odpowiadał - po moich beznadziejnych próbach znalezienia w nich głębszej analizy i dostatecznego przynajmniej rozpoznania danego zjawiska, wydarzenia.Po śledzeniu wiadomego kryzysu, zwanego "finansowym", od przeszło roku, pomyślałem naiwnie, że w/w Pan mnie czymś zaskoczy. I znów się zawiodłem. Wady Jego argumentacji słusznie wytknęli mu liczni komentatorzy, których wątki myśli można rozwinąć bardziej ogólnie - pomyślałem, nie chcąc wdawać się w polemiki często mało merytoryczne. Już wychodziłem z tych manowców (przeczytałem komentarze z całej 1-j strony), a tu pozytwna niespodzianka. Panie Floyd, ja też tak pomyślałem. Ale "zarzucam" Panu, że Jego wypowiedź nie jest niezwiązana z tematem, a wręcz przeciwnie, jest logicznym ukoronowaniem zrozumienia dziejów możnowładztwa w hisorii ludzkości. Zdemoralizowani niezasłużonym bogactwem, zawsze będą za pomocą swych proszonych, czy nieproszonych intelektualno-ideologicznych "żołnierzy"(sami nie potrafiliby tak mącić, mieszać, kręcić itp. w głowach nie tylko prostych ludzi) wmawiać nam, że biedni (pracownicy, - najemni) sami są sobie winni. Tylko dlaczego ta bieda jest tak blisko tego bogactwa?(pytanie oczywiście retoryczne).Jedni i drudzy pracują w jednym miejscu, - pracy. Na jakiej racjonalnej podstawie praca społecznie niezbędna wielu, która doprowadza do jednego i tego samego celu, dobra(produktu, usługi) jest nierówno dzielona? Prosty obrazek dla wyjaśnienia myśli: czy ten, co robi koło samochodu, wykonuje pracę bardziej wartościową od wykonującego np.szybę okna w nim, jeśli każdy z nich robi to optymalnie (nikt nie był bardziej wydajny przy danym oprzyrządawaniu )?A co z jego majstrem(jeśli pracownicy dobrze wykonują swoją pracę, to on już niepotrzebny? Co z szefem(też niepotrzebny? Projektantem(tak samo)? ITD(tak samo).( Za mało miejsca tu i innych rzeczy.) Suma sumarum: dobrze , racjonalnie, ekonomicznie zarządzana, zoganizowana praca w czasie życia danego wytworu społecznego(Zmiana, inwestycja kosztuje, ale te koszty też "nie wiadomo" dlaczego tak bardzo się różnią.). W przeciągu dłuższego czasu wszystko się wyrównuje, tzn.każdy pracujący w takim samym stopniu przyczynia się do włożenia wartości w finalne dobro.W międzyczasie, gdyby się bawić w niepotrzebną , bardzo, bardzo kosztowną buchalterię- a to jest codzienna praktyka zbiurakrytyzowanego systemu gospodarczego, czy to kapitalizmu państwowego, który dla wygody intelektualnej i innych powodów - no ideologicznych prawicowo, nazywany jest- oczywiście nieprawidłowo-socjalizmem, czy obecnie nam panującego czy panoszącego się kapitalizmu prywatnego. Krótko- przecież płaca w tym systemie nie jest ekwiwalentem wkładu pracy, jest tylko sposobem shierarchizowanego przymuszania jednych przez drugich - stosunkowo wyżej ustawionych na swoistej drabinie społecznej - do coraz "gorszej", mniej wartościoej rzekomo pracy. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę dalej tego rozwijać - jest zbyt późno. A jutro, tzn. dziś idę na 3-ci dzień Forum Kapitałowo-Finansowego w PKiN w W-wie, bo się zadeklarowałem, niczego się specjalnie nie spodziewając po wymijającej odpowiedzi "eksperta" od ekonomii, finansów, że od kapitalizmu ludzkość nie wymyśliła nic lepszego. Może zrobię to w innym miejscu(może tu jakoś, jeśli znajdzie to szersze i poważne zainteresowanie - chodzi o ideę systemu społeczno-ekonomicznego, który byłby zarazem moralny(sprawiedliwy, solidarny), jak i racjonalny(efektywnie zorganizowany, ekonomiczny jednym słowem), i czasie, za co przepraszam czytających niniejszy komentarz. Za inspirację bardzo dziękuję Floydowi. Za różne własne błędy-przepraszam czytających ten tekst.
P.S. To może byśmy się zabrali poważnie i beż obrażania za uporządkowanie zastanego "porządku" świata ludzi na Ziemi, co by wyszło na dobre i innym stworzeniom, "braciom mniejszym"?
Próbujący zrozumieć to wszystko, co ludzkie i nieludzkie...