Gdyby to co mówisz było prawdą, to problem Syrii został by już dawno rozwiązany. USA by to załatwiła jeszcze zanim na horyzoncie pojawiły by się wybory. Problem polega na tym, że Syria to konflikt wielu interesów. W dodatku - prawdopodobnie, sądząc po nagłym zmiękczeniu wypowiedzi - coś Stanom Asad jednak obiecał. Jednocześnie wiedzą, że potrafi nie dotrzymać obietnicy, bo to tylko obietnica. Dodatkowo spójrz szerzej na ten problem - komu jest tam na rękę zamieszanie? Rosji i Al-Kaidzie bo obie korzystają na zamieszaniu demonstrując w ten sposób swoją siłę. I od pół roku USA - przed wyborami wskazują, że nie są żandarmem świata, a Obama jest O.K.

Jasne a Ty wiesz oczywiście dla kogo pracuje Al-Kaida...
Wiadomo jedno, działają w rozrzuconych grupach do których można się zgłosić po wsparcie głównie finansowe. Al-Kaida pracuje na swoją opinię - jak coś się uda i będzie można się tym pochwalić, to będzie to robić. Jak nie, to nikt się nie odezwie. A tutaj mamy niesłychanie łakomy kąsek, ponieważ jest bunt przeciw legalnej władzy, jest znany na świecie konflikt, jest szansa na wygraną nie jako terrorysta, a jako wyzwoliciel. Dostrzegasz różnicę? Mają szansę zmienić swój wizerunek, który w realiach współczesnego świata jest jednoznacznie negatywny. Mają o co walczyć. I tu mamy wahanie Waszyngtonu - jak im pomogą to tak na prawdę zniszczą stworzony przez siebie mit... A ten mit dawał im niejednokrotnie podstawę do przeróżnych działań. W tym do łamania praw człowieka.

Pajchiw najwyraźniej jest niedoinformowany. Chwali okupantów w przebraniu rebeliantów i jeszcze mówi, że zwierzchnicy tych bandytów rozwiązaliby problem...