Odnośnie żywności genetycznie modyfikowanej-
raczej nie stanowi ona zagrożenia dla konsumentów i tak jemy DNA wszystkiego co spożywamy, więc nasze organizmy i ze sztucznie zmienioną sekwencja DNA dadzą sobie radę. Wiele organizmów w naturze wymienia swoje DNA z innymi niespokrewnionymi, najprostszym sposobem są wirusy przechodzące z jednego gatunku na inny. Jak do tej pory apokalipsy nie było, czyli nowch odpornych na wszystko groźnych organizmów.
Całkowite zablokowanie prac nad modyfikowanymi organizmami nie jest dobre, bo uniemożliwi otrzymywanie tanich i łatwoprzyswajalnych leków. Choćby zmiana typowych białek mleka krowiego na inne rzadko wywołujące alergie.
Problemem, którego nie rozumiem jest walka producentów żywności modyfikowanej o to aby nie oznaczać produktów modyfikowanych. Jako konsument chcę mieć wybór i kupować albo żywność tradycyjną albo modyfokowaną. Można uznać, że to moje widzi mi się, ale tak nie jest. Przykładowo - można otrzymać genetycznie zmodyfikowane pomidory, które odporne są na mróz. Wcześniej rozpoczęte uprawy i poźniej zakończone, spowodują zbiory kilka razy do roku i obniżenie ceny - zatem jest jakiś plus tego. Tu pojawia się tzw. ALE. Co oznacza mrozoodporny pomidor. Ano jest to pomidor posiadający geny (wyizolowane z innych organizmów)pozwalające na produkowanie substancji opóźniających zamarzanie, czyli - sorbitolu, mannitolu, gliceryny itp. Właściwie są to substancje, kóre mogłyby występować w płynie do chłodnic samochodowych. Życzę smacznego. Bowiem jako tańsze pomidory te wyprą błyskawicznie tradycyjne pomidory z rynku, a potem już nie będziemy mieli wyboru. Podobny błąd popełniono w chwili wprowadzenia chemicznych środków do rolnictwa, tańsze uprawy wyparły zdrowe tradycyjne, a teraz mamy wysyp alergii itp. Zatem GMO tak, ale wyraźnie oznakowane i bez trików - np. soja jesli jest modyfikowana to trzeba ją oznaczyć, ale jeśli soja modyfikowana jest jednym ze składników w jakimś produkcie to nie trzeba o tym pisać.