pal
/ 80.51.226.* / 2006-07-07 02:11
Komentujący artykuł ostro jadą po "pomyśle" PiS. Odnoszę wrażenie, ze bez wiekszego zastanowienia, ale to nic dziwnego, bo chyba kazdy widzi, że to nie jest poważna propozycja, a kolejne polityczne mordobicie. Pewnie nic z tego nie wyjdzie, a jesli nawet, to "po naszemu, po polskiemu".
Ale jednak wojsko wymaga reformy. I nie jestem pewien czy armia zawodowa jako jedyna w państwie jest najlepszym i jedynym wyjściem. Armia zawodowa również nie jest tania i w dłuższym czasie generuje nowe problemy. Np. wcale nie jest łatwo redukować stan kadry, bo żołnierza zawodowego nie można tanio wysłać do innej roboty, vide: problem byłych pracowników służb specjalnych.
We "współczesnej wojnie" oczywiście potężną rolę odgrywa zaawansowania technika i wyspecjalizowane, zawodowe kadry do jej obsługi. Ale wojna jest taka "czysta" tylko w TV. Polscy żołnierze w Iraku chodzą na zwykłe patrole, jeżdząc w zwykłych brudnych samochodach, ze zwykłymi karabinami, podobnymi do tych z lat 50.
Do Iraku wysłaliśmy elitę polskiego wojska i stąd jesteśmy tam cenieni. Polacy potrafią zachować się, szanują miejscowych, nie wchodzą w zbędne konflikty z cywilami. W skali mobilizacji USA - różne typy u nich trafiają się.
A skąd wiemy co nas czeka tutaj za 10,15 lat? Armii zawodowej nie da się szybko powiększyć...
Podsumowując, dlaczego nie mielibyśmy mieć w kraju wielu dorosłych, inteligentnych mężczyzn o podstawowych umiejętnościach wojskowych, mogących działac pod rozkazami profesjonalistów czy sami zrobić to i owo w razie katastrofy, niekoniecznie konfliktu, ale i katastrof naturalnych, chemicznych etc
Sam mogłem pójść do wojska 10 lat temu, ale oczywiscie nie poszedłem, bo po co? Ale pewnie bym poszedł gdybym miał przejsc intensywne szkolenie wojskowe - nauczyć się podstaw obsługi broni, poznać strukturę wojska (przecież wielu rodaków nie wie co to major a co pułkownik), skoczyć piec razy ze spadochronu, nauczyc sie podstaw ratownictwa medycznego etc etc
I takie coś możnaby w Polsce zorganizowac, stac nas na to. Tyle, że nie kupować Mrożkowego Słonia, nie szkolić analfabetów, eliminować psychopatów, nie robić nic na niby i nie wiadomo po co.
Niekoniecznie obowiązkowo, bo do solidnego szkolenia chętni i tak znajdą się. A i zachęcić można - czemu nie podatkowo? W końcu chodzi też o wyrobienie poczucia odpowiedzialnosci za spolecznosc, w ktorej się zyje, więc mozna premiowac taką postawę, no i konkretną gotowość do niesienia pomocy innym.
Szkolenie wojskowe nie powinno raczej przerywac studiów, pracy, więc czemu nie robić tego w wakacje? Student w wojsku to lepszy pożytek niż student na truskawkach. A na wyjazd za granice, praktyki wakacyjne też student znajdzie czas podczas 5 lat.
Ktoś tutaj wątpił w konieczność koszarowania rekrutów, ale ja myślę, że jakiekolwiek wojsko to jednak nie szkółka niedzielna. Warunki koszarowe to jedna z metod odsiewu ludzi niezdatnych do wojska.
Szkolenia należałoby powtarzać, np. dla 30-latków, którzy przeszli pierwsze etapy i dalej nadają sie.
Nie wierzę w propozycje PiS, bo wątpię czy uda się zreformować tego zmurszałego trupa WP. raczej należy tworzyc nowe, małe, modelowe rozwiązania od podstaw a stare stopniowo likwidować.
Nie widze przeszkód aby równolegle tworzyć wysoko wykwalifikowaną armię zawodową, prowadzić stopniowo zmniejszany nabór powszechny oraz tworzyć nowy, konkurencyjny system szkolenia cywili.