Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Wykładowcy dostaną zakaz pracy na wielu etatach

Wykładowcy dostaną zakaz pracy na wielu etatach

Wyświetlaj:
pPackowski Ryszard / 87.207.134.* / 2014-05-18 15:13
Nie ma jak być po dawnej " zawodówce "
doktor nauk scislych / 132.239.90.* / 2010-04-21 22:51
Zmiany w szkolnictwie wyzszym nie sa rewolucyjne jak zapowiadano, ale pewien postep w stosunku do starej ustawy jest.Na przyklad niezalezne komisje do spraw nadawania tytulow, przyspieszenie procedur oraz habilitacja troche bardziej zgodna z wymogami wspolczesnej nauki sa duzym postepem. Rewolucyjnych zmian nie bedzie, ale moznaby poprawic ustawe zachowujac umiarkowany postep, bo zdaje sie na rewolucje za wczesnie:

I. Kariera naukowa – poprawki do nowej ustawy:

1. Uzyskiwanie kolejnych awansow (profesura, habilitacja) nie moze byc dopasowane do osiagniec poszczegolnych osob, ktore maja w plyw na ksztalt ustawy:

Nie mozna poziomie ustawy wyszczegolniac, ze do profesury warunkiem koniecznym jest bycie trzy razy promotorem, recenzentem. A jezeli kandytad z rekordowa liczba doktorantow w efekcie ma mniejsze sukcesy naukowe niz kandydat, ktory pracuje sam albo z jednym doktorantem. Sa rozne modele kariery naukowej. Powinna byc uczciwa ankieta, w ktorej bedzie miejsce na wpisanie kazdego osiagniecia naukowego I dydaktycznego.Nie mozna dyskwalifikowac osob majacych wybitne osiagniecia, paskudna osobowosc albo z innych powodow wspolpracuja z osobami ktore doktoraty juz maja. Czesto sami doktoranci w polowie doktoratu z powodow rodzinnych z doktoratu rezygnuja. Uzyskanie tytulu profesora nie moze zalezec od tempa pracy osob trzecich. Tytul profesora uzyskuje sie w Polsce zbyt pozno.

2. Jednakowy dostep do postepowania o nadanie tytulu profesora bez wzgledu na wybor Rady Wydzialu:

Powinna byc ta sama ankieta dla kandydatow na profesora oraz dla kandydatow starajacych sie o habilitacje. Liczba zdobytych punktow powinna decydowac ktory z tych awansow sie uzyska. Wedlug nowych przepisow, Rada Wydzialu ewentualnie moze skierowac wniosek o habilitacje do postepowania o nadanie tytulu profesora. Nie mozna zadnego kandydata pozbawiac szansy skierowania wniosku do postepowania o nadanie tytulu profesora. Nie mozna ambitnego kandydata, ktory wskaze Rade Wydzialu na dobrej uczelni karac go za to.

3. Wykreslenie bardzo waznego zapisu:

Zapis, ze w przypadku decyzji negatywnej kandytat moze ponownie wystapic z wnioskiem z wnioskiem o nadanie po uplywie trzech lat pod warunkiem znacznego zwiekszenia dorobku naukowego lub artystycznego powinien byc wykreslony. A co z kandydatami, ktorzy maja duzy dorobek a ich wniosek zostal odrzucony z innych powodow. Co w takim przypadku bedzie oznaczalo znaczne zwiekszenie dorobku I dlaczego tez czekac az trzy lata? Teraz trudno jest przewidziec rozne przyczyny decyzji negatywnych, ale skoro trudno jest przewidziec to raczej nalezaloby nie pisac nic. Kazdy ma prawo do dziesieciu doktoratow, dziesieciu habilitacji czy wielu tytulow magistra. Najwyzej moznaby wprowadzic oplaty ale nikomu niczego nie zabraniac. Dobry prawnik zabronilby robienia drugiej habilitacji (wylacznie w przypadku negatywnej decyzji mozna ponownie wystepowac z wnioskiem). Przyczyny decyzji negatywnych tez moga byc rozne, niekoniecznie slaby dorobek. Zwykle po doktoracie naukowcy zajmuja sie kilkoma tematami naukowymi, a jak czytamy w nowej ustawie nadal podstawa ma byc jednotematyczny cykl publikacji (maly postep w stosunku do starej ustawy). Nowy wniosek moglby wiec polegac na wyborze innego podzbioru swoich publikacji.

II. Pensum dydaktyczne – lepiej gdyby bylo ustalane przez Rade Wydzialu a nie przez Rektora

Wydzialy na uczelni bardzo roznia sie charakterem swojej dzialalnosci. Decyzja o pensum dydaktycznym powinna byc podejmowana na nizszym szczeblu niz decyzja Rektora. Rady Wydzialu w zaleznosci od potrzeb lub swojej strategii powinny ustalac pensum dydaktyczne oraz podzial swoich pieniedzy wsrod pracownikow. Taka decyzja moglaby byc modyfikowana w razie potrzeby. Moglaby byc pensja podstawowa dla pracownika z minimum dydaktycznym plus dodatki za osiagniecia naukowe w latach ubieglych I za dodatkowa dydaktyke. W ten sposob pracownicy, ktorzy do tej pory pracowali na wielu etatach mogliby zadeklarowac chec dydaktyki ponad minimum.Pracownicy, ktorzy wola wiecej czasu poswiecic na prace naukowa poprzestaliby na minimum dydaktycznym. Charakter kazdej pracy naukowej czy dydaktycznej jest inny na roznych wydzialach. Dyskusje pokazaly, ze pracownicy roznych dziedzin nie wiedza na czym polega praca w innej dziedzinie. Rektor powinien koordynowac calosc pracy uczelni a nie szczegolowo okreslac character pracy na poszczegolnych wydzialach zwykle patrzac przez pryzmat swojej dziedziny.

III. KNOW – dodatkowe pieniadze dla wybitnych pracownikow a nie dla calego wydzialu

Rowniez Wydzial jako calosc tez nie jest jednolity. Dobrze jest przeprowadzic ranking, ktory w jakis sposob wyloni dobre wydzialy, np. dla informacji przyszlych studentow. Dobry oznacza policzenie sredniej (w lepszy lub gorszy sposob, ale nigdy idealnie nie dobierze sie wag poszczegolnych osiagniec). Wydzialy sa zbyt zroznicowane I caly wydzial nie moze korzystac z pieniedzy wypracowanych przez grupe w ramach teg
Znający_swoją_wartość_dr / 89.75.157.* / 2009-10-26 15:44
Jestem adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim.

Dzięki
(a) pracy w projektach prowadzonych przez inne uczelnie oraz
(b) realizacji prywatnych zleceń
zdobywam fundusze na prowadzone przeze mnie badania. Uniwersytet ma z tego publikacje pod moją afiliacją, choć nie dokłada do ich realizacji złamanego grosza. Uczelnie prywatne - ich zdaniem świetną dydaktykę w moim wykonaniu, a firmy - konkretne wyniki, dzięki którym mnożą swoje zyski.

PROSZĘ BARDZO, WYLEJCIE PRZYSŁOWIOWE DZIECKO Z KĄPIELĄ!

Tak głupiego pomysłu jak zakazu pracy gdzie indziej nie widziałem. Z drugiej strony to samo głupie ministerstwo czy mądrzejsze ośrodki wspierania przedsiębiorczości krzyczą o zbyt małej współpracy naukowców i praktyków. O nie, nie myślcie, że będę swoimi osiągnięciami dzielił się za darmo, albo też - żebrał w skorumpowanym ministerstwie, dawnym KBN, o nędzne środki na badania.

Zakażecie pracy gdzie indziej - podejmę decyzję: wyjadę z kraju.
Co na tym zyska uczelnia państwowa, w tym wypadku Uniwersytet?
Wapniak/bez logowania/ / 87.207.223.* / 2009-10-25 10:34
Może i lepiej. Będzie mniej, których produkcja rośnie w nieskończoność, tumanowatych magistrów, inżynierów i tp... Najwyższy czas zastąpić wiszące dyplomy na ścianach...np. kiczowatymi obazkami.
student sgh / 77.112.224.* / 2009-10-21 13:10
mało precyzyjny ten tekst!drugi fakultet płatny, ale na dziennych chyba. dlatego odchodzi się od systemu jednolitych studiów na 2 stopniowe... żeby kasa była.Na zaocznych na sgh, niezależnie od czasu w jakim się skończy 2 fakultet... trzeba zapłacić tak, jakby się uczęszczało przez 2 lata (nawet w przypadku pokrywania się w nastpu procentach wykładanych na obu kierunkach przedmiotów).... czysta komercja...jeśli robisz mgr 2 stopień i przekroczysz wymaganą ilość przedmiotów wystarczającą do zaliczenia mgr też płacisz....
ja się nie dziwię, że pracuja na tylu fakultetach, jak poświęcili tyle czasu i życia i d************* za takie pieniądze... dlaczego będziemy mieli coraz mniej młodych doktorów, albo wykształconych dla samego tytułu... BO SIE NIE OPŁACA zostawać na uczelni!! Robią to naprawdę ludzie z determinacją, pasją i zapałem, ale dlatego oni są na tych uczelniach bo mają te dodatkowe prace!! Policzcie sobie jak młody doktorant, ma się utrzymać normalnie w Wwie...
akademik / 158.75.30.* / 2009-10-21 12:40
Jeśli pracownik miałby 40 godzin tygodniowo a jeden semestr liczy ok 15 tygodni to w semestrze przepracowałby 600 godzin co w roku daje 1200 godzin. Przypominam, że pensum wynosi 210 asystent i adiunkt, 340 wykładowca i st. wykładowca praz profesorowie. Jeśli to rzeczywiscie chodzi o godziny dydaktyczne to kto będzie płacił za 1200 - 210 = 990 nadgodzin ??????? Przy takiej ilości godzin dydaktycznych plus drugie tyle żeby uczciwie przygotować się do zajęć to na tzw naukę czasu już nie starcza. Proszę określić czy to są wszystkie godziny czy tzw dydaktyczne godziny. Przeciętnie w pracy spędzam w tygodniu 30 godzin, ok 15 pracuję wieczorami w domu przygotowanie do zajęć + opracowanie wyników badań i jeśli dodam do tego 40 godzin dydaktyki to kiedy mam spać ???? Praca dydaktyczno naukowa to praca przy taśmie, każdy przypadek jest indywidualny. A teraz gdybym miał drugi etat tego się nie da pogodzić.
Dla porównania nauczyciel w tygodniu ma pracować 20 godzin a nauczyciel akademicki 40 + działalność naukowa. Coś tu nie gra!!!
wowa 52 / 150.254.22.* / 2009-10-21 14:40
Twój (?) tygodniowy czas pracy, za co masz pensję , to jak wszystkich 40h. Z tego 50% na dydaktykę , co daje tygodniowo i średniorocznie: 8h zajęć ze studentami + 12h na przygotowanie i konsultacje.
Pozostałe 20h to na badania (własne , statutowe ) oraz działalność organizacyjna, cokolwiek by to nie oznaczało.
Na to się zgodziłeś zostając NA, jednak tych 32h godzin nikt od Ciebie w praktyce nie egzekwuje.
Za granty masz dodatkowe wynagrodzenie i nikt nie pyta kiedy to robiłeś.
W praktyce dla wielu naszych (?) kolegów powyższe oznacza 1-2 dni spędzonych częściowo na uczelni.
Większość prowadzi działalność naukawą w domu i "samodzielnie", co zapewnia nam właściwe miejsce w światowych statystykach (tylko UJ i UW klasyfikowane i to w 3-ciej setce na świecie).
Polecam Wprost z 4 października i GW z 19-tego.
.....
Nie wiem jednak czy jesteś NA (akademikiem), bo to raczej powinieneś wiedzieć. No chyba żeś ... profesor
akademik / 77.255.8.* / 2009-10-21 20:37
Bardzo dziękuję za wytłumaczenie, ale drogi Wowa nikt zatrudniając mnie na etacie nie określił moich obowiązków, ani dokładnego podziału godzin. Twoje tłumaczenie ma sens w naukach humanistycznych jednak nijak się ma do nauk praktycznych np biologia, ochrona środowiska, rolnictwo itp. Mniemam, że masz wytłumaczenie jak traktować godziny i dni przeznaczone na pobór prób a następnie na opracowanie tych prób. Niestety nie da się tego wykonać bez specjalistycznego sprzętu poza laboratorium- czyli w domu. Ciekaw jestem jak sobie wobrażasz konsultacje przy pisaniu pracy mgr, kiedy godzinami ślęczy się aby delikwenta nauczyć pewnych praktyk. Przykro mi, ale nie ma szansy, żebym w pracy spedzał tylko 1-2 dni. Jeśli chodzi o granty to część dotycząca wynagrodzeń jest najczęściej kością niezgody w naszej komisji. Jedynym sposobem są tzw fuchy czyli prace zlecone. Ciekawe, że robimy je nie dla naszej firmy, która jest zbyt żarłoczna, ale dla firm pobocznych.
Przykro mi, ale specyfika pracy dydaktyczno-naukowej w naukach stosowanych jest zupełnie inna niż u tzw humanistów z tego też wynika potrzeba różnej reformy na różnych uczelniach. Serdecznie pozdrawiam.
wowa 52 / 150.254.22.* / 2009-10-24 14:22
Drogi Akademiku! Ja jestem inżynierem i działam na uczelni technicznej, a nie jak mnie podejrzewasz na wydziale humanistycznym. Pragmatyka badań "na miejscu" i w przemyśle jest mi od 30 lat doskonale znana. Wiem co ile czasu wymaga.
Podałem Ci ustawowe wytłumaczenie co i za co otrzymujesz. To zazwyczaj nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Twierdzę jednak, że gdyby miało, to nasza nauka i szkolnictwo były by w rozkwicie. Brak pomysłów, metod i w sumie potrzeb na powszechne wyegzekwowanie i sensownie zagospodarowani tych 32 godziny leży u podstaw KLĘSKI życia i działalności akademickiej w naszym pięknym i potencjalnie bogatym kraju! To nominalny obowiązek kadry kierowniczej katedr, wydziałów, uczelni, która niestety wcale się do tego nie poczuwa. Przeczytaj artykuł z WPROST 4 października i GW z 19-tego .
Pozdrawiam
Punch / 87.205.145.* / 2009-10-21 10:58
Tzn. jakim prawem, czy przypadkiem prawem Chyżego Roja.Ta 'demokracja" jak widać nawet "gospodarką planową" nie przystaje do PRL, restrykcyjnością tamtych idiotów znacznie przewyższa.
helpedu / 79.71.20.* / 2009-10-20 23:53
WPROWADZIĆ PODATEK KATASTRALNY i z niego finansować NFZ, edukację i kierunki techniczne. Humanistów mamy tylu, że starczyłoby TEORETYCZNIE na 200 lat a inżynierów mniej niż w okresie międzywojennym.
Pan Buk / 87.205.145.* / 2009-10-21 11:01
Widać masz tyle ziemi co za paznokciami i prawem kaduka chcesz z tego tytułu coś sobie ukręcić. A wal się 'biurwo publiczna".
helpedu / 79.71.20.* / 2009-10-22 21:07
Podatek ten i tak będzie. Jeśli uczelnie nie będą o niego zabiegać to nic nie dostaną
j2345 / 209.17.171.* / 2009-10-20 22:05
A mnie interesuje tylko jedno - czy pani minister Kurdycka dostanie też zakaz wykonywania innej pracy prócz jednej, na której by się mogła skupić w sposób należyty.
Pilsener / 2009-10-20 21:56 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Podobno na jakiejś uczelni wykładał nawet gość, który nie żył - puszczali jego wykłady z taśmy :)
Wad systemu jest tyle, że można o nich pisać książki.
Rapi01 / 82.143.144.* / 2009-10-20 21:43
Czy ktoś potrafi wyjaśnić jak 100 tyś. osób zgodnie z przedstawionymi danymi potrafi wygenerować 170 tyś. etatów? Te 3 tyś. (3%) więcej-niż-dwa-etatowców powinno pracować na kilkudziesięciu etatach każdy.

Albo ja tu czegoś nie rozumiem, albo ktoś wciska propagandę, bo chce sprzedać ustawę.
tul7890000000000 / 195.116.98.* / 2009-10-20 17:56
Studia w Polsce to parodia.Dziadkowie-profesorowie klepią rok w rok te same wykłady które studenci muszą wykuc na pamięc.Gdzie tu jest miejsce na kreatywnośc?
...
www.tnij.org/czapka2009
wowa 52 / 150.254.22.* / 2009-10-20 17:45
Jednym z uwarunkowań sukcesu osobistego a i społecznego jest profesjonalizm. A Polak gdzie się uczy zawodu?
W Wyższej Szkole Zarządzania Bałaganem niekoniecznie tylko w Pcimiu? Jak do funkcjonowania w zawodzie przygotowuje nasz szkolnictwo, w tym nadęte Wyższe?
Polak UCZY SIĘ ZAWODU w PRACY, ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami. Już na starcie w karierę jest do tyłu i gospodarka razem z nim. Dlatego największą karierę zawodową zrobił na świecie polski hydraulik, bo mógł praktykować najpierw we własnej kuchni i wc!
Powszechną ILUZJĄ dobrego wykształcenia zainteresowani są u nas prawie wszyscy, od chałturzącego na 3 etatach profesora, do zaliczającego na kolanie studenta i nikt tego nie zmieni, bo profesora- jeżeli w ogóle - rozlicza kolega po fachu, a obaj muszą mieć studentów.
Bez etyki żadna innowacyjność i nowe technologie nie pomogą! Świadcz a o tym wyniki sondażu przedstawione przez GW w poniedziałek 19-10-2009.
Gdyby standardy kształcenia zmieniono już od podstawówki, stworzono warunki prawdziwej, całkowicie bezpłatnej wartościowej edukacji (bez korek, douczania poza szkołą ...) oczywiście dla tych co chcą i nadają się do nauki, to do takich szkół wyższych jak obecne nikt z wyedukowanej młodzieży by nie poszedł.
Narzekanie że "młodzież licealna nic nie potrafi", to wystawianie świadectwa "Uniwersytetowi ", który od lat nieodpowiedzialnie eksperymentuje na szkołach niższego stopnia, co z kolei zapewnia mu nieróbstwo przy pełnej bezkarności.
Zacząć trzeba od szkół wyższych, gdzie pojęcie etyki i kompetencji zostało zatracone w wyścigu po tytuł, po lekką kasę, wśród bełkotu publikacyjnego i po prostu nieróbstwa, zwłaszcza kadry samodzielnej! A to że zarabiają za mało?- no wszyscy tak - naszym zdaniem - zarabiamy, co nie znaczy że to nas upoważnia do NIEUCZCIWOŚCI !!!
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 19:02 / portfel / Toddler giełdowy
A jak młodzież licealna ma coś umieć jak solidaruchy rozdzieliły Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego od Ministerstwa Edukacji Narodowej, ponieważ uczelnie mają specyfikę. A mają taką, że mają tajne badania i tak to jest jedyna specyfika. Reszta jest taka sama. Więc niech nie opowiadają ci ludzie o specyfice. Tak jak etosiarze zbyłej Unii Demokratycznej też zadeklarowali swoją ,,wyższość" nad nieetosiarzami. I efekt jest taki, że programy szkolne nie przystają do wymagań wstępnych na wielu kierunkach np. ścisłych czy inżynierskich. Jak widać jak se profesor jeden z drugim napisze podręcznik to to nie wystarcza. Nie wystarczyłoby prawdopodobnie nawet powołanie komisji międzyresortowej. Przecież naukowcy byli podczas matur w wielu polskich szkołach średnich i co? - i nic, czyli to samo.
Zatem szkolnictwo wyższe należy włączyć do ciągu kształcenia edukacyjnego społeczeństwa i w jego ramach opracować wspólną politykę edukacyjną. A tajne badania, czy wdrożenia do przemysłu to albo specjalny departament lub komisja międzyresortowa z ministerstwem gospodarki.
Wtedy byłoby dwóch ministrów - jeden od szkolnictwa wyższego drugi od gorszego niższego.
wowa 52 / 150.254.22.* / 2009-10-20 20:49

A mają
taką, że mają tajne badania i tak to jest jedyna specyfika

Jakie tajne badania, chyba żeby wstydu nie było!
Według rankingu 500 najlepszych szkół wyższych na świecie (przygotowany przez JiaoTong University z Szanghaju), na liście i to w trzeciej setce znajdują się jedynie dwie polskie uczelnie UW i UJ!
W tym roku w konkursie na europejskie granty dla młodych naukowców żaden z polskich projektów (zgłoszono kilkaset) nie został zatwierdzony!
Mamy taką naukę i szkolnictwo jak piłkę kopaną. Ale większości z nas to starcza, bo kochamy mit i kit. Musimy sobie przecież odpocząć po ciężkich czasach komuny i dwóch wojnach światowych, a UE uporządkuje nasz narodowy bałagan, bo sami nie potrafimy... przecież nikt nas tego nie nauczył !!!
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 21:02 / portfel / Toddler giełdowy
Nie jest tak do końca bo póki co to Polacy raz za razem wygrywają mistrzostwa świata w programowaniu, zarówno indywidualnym jak zespołowym, a ponadto Polacy wygrali konkurs na najlepszy wynalazek wśród młodych wynalazców ogłoszony w UE. A przewagę pieniędzy widać w konkursie na pojazd, który przejedzie najdalej na jednym litrze paliwa. Politechnika Warszawska jest zazwyczaj na dalekim miejscu (bierze udział co roku tak jak Instytut Lotnictwa), gdyż studenci pracują tylko raz i zazwyczaj jest to grupa czteroosobowa, dysponująca skromnymi środkami, a takich Francuzów to jest w zespole 30-stu i więcej i mają budżet rzędu miliona Euro. Z drugiej strony absolwent PW skończy w jakimś biurze projektowym lub bedzie kierownikiem zmiany na stacji obsługi pojzadów, a taki Francuz ze zwycięskiego zespołu dostanie od razu pracę w biurze konstrukcyjnym Peugeota lub Renaulta. A jak skończy wydział rakiet to w F1.
Pilsener / 2009-10-20 21:59 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
To prawda, ale nie sztuka mieć dobrych studentów wybierając z 30-stu na jedno miejsce. Sztuką jest wykształcić pozostałych 29-ciu, a tu niestety wypadamy żenująco nisko, są dobre kierunki na niektórych uczelniach to fakt, ale reszta co? Społeczeństwo to nie tylko elity, mamy więcej funkcjonalnych analfabetów wśród studentów niż Szwecja wśród ogółu ludności.
teoretyk-praktyk / 2009-10-22 09:45 / portfel / Toddler giełdowy
To prawda z drugiej strony nawet w usa nie każdy uniwersytet to Harvard. O tym też trzeba pamiętać. A to, że prawie każdy uniwersytet stanowy jest lepszy od UJ czy UW wynika również z ich położenia. Państwa szybko tracą względy usa jeśli deprecjonują ich uniwersytety. Ktoś kiedyś zrobił takie badanie i puścił pracę raz jako pracownik amerykańskiego uniwersytetu, drugi raz tę samą jako podrzędnego europejskiego. Ocena była tak duża jak różnica w rankingach uniwersyteckich.
teoretyk-praktyk / 2009-10-22 09:46 / portfel / Toddler giełdowy
Korekta:... różnica w ocenach była tak duża... .
teoretyk-praktyk / 2009-10-22 09:57 / portfel / Toddler giełdowy
I jeszcze jedno: solidarność musi się nauczyć, że jakość produktu nie zależy od tego ile kto dostał pałą w cztery litery, komu zabito członka rodziny, ilk kto siedział, ile haseł wykrzyczał na manifestacji, ile potrafił zgromadzić ludzi albo czy urban o nim mówił na konferencji prasowej czy nie. A zależy od tego ile się ma w głowie, jak ciężko się nad nim pracowało, jak się go wdrożyło, ile się go sprzedało, ile zarobiło i ile pieniędzy zostało na dalszy jego rozwój. Pod tym względem ekonomia i nauka jest okrutna. Tu nie ma miejsca na gromadzenie splendorów z działalności politycznej, bo się tutaj ona wogóle nie liczy, tu jej w ogóle nie ma nie istnieje, najwyżej pośrednio, ale jako rezultat politycznych działań (swoboda publikacji, fundusze na badania, związek nauki z przemysłem, polityka handlu zagranicznego itp.), a nie jako osobiste zasługi, które tu nic nie znaczą. Ustawą czy konkursem w stylu teraz Polska jakości wyrobów się nie podniesie. I to też postkomuniści zarzucają solidarności, że w ciągu 20 lat nie stowrzyła koncernu przemysłowego na światową skalę. A jak się słyszy takiego pana Lewandowskiego - byłego ministra przemysłu, że w Polsce nie może powstać nowoczesna elektornika czy automatyka bo się do tego Polacy nie nadają to but na nogę się sam nakłada, żeby taką chołotę wykopać od władzy.
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 19:39 / portfel / Toddler giełdowy
korekta: ... dwóch wiceministrów, jeden... .
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 19:22 / portfel / Toddler giełdowy
Zatem kształcenie na zaawansowanych kierunkach jest praktycznie dostępne tylko dla młodzieży wielkomiejskiej i miejskiej co wyklucza równość szans. Np. w warszawie nauczyciele mają możliwość dostania do 10 godzin tygodniowo więcej na dany przedmiot. I taj se warszawka góruje nad inną, nieetosiarską Polską.
Pilsener / 2009-10-20 22:02 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Statystyki są straszne: na studia bezpłatne i najlepsze kierunki dostają się najlepiej sytuowani, gorzej sytuowani płacą za studia dwa razy (za swoje prywatne plus w podatkach dla tych, co studiują bezpłatnie). Postuluję prywatne i płatne uczelnie dla wszystkich, a dla biednych i zdolnych system stypendiów.
dr fizyki / 83.26.47.* / 2011-12-30 16:10
Na prywatnych uczelniach nie ma żadnych wymagań. Tu liczy się tylko forsa i żaden student nie może zostać oblany. Tu "studiują" największe matoły i tylko 10-15% do czegoś się nadaje. Reszta ma poważne braki ze szkoły średniej,praktycznie nie do nadrobienia, a poza tym marne chęci do ciężkiej pracy (chodzi o studia inżynierskie). Tu wyrzuca sie wykładowców, którzy mają jakieś minimalne wymagania na egzaminie. Rozróżnianie studentów bogatych i biednych to kompletna paranoja. Patrzeć trzeba na to czy ktoś pracuje i coś potrafi, czy nie.
teoretyk-praktyk / 2009-10-21 21:20 / portfel / Toddler giełdowy
Bardzo dobry postulat. Taki system jest w usa i się bardzo dobrze sprawdza. I dodatkowo proponuję wprowadzić czwartą klasę o liceach i piątą w technikach. Nie wiem czy państwu wiadomo, że Francuzi powtarzają ostatnią klasę, aby mieć jak najlepsze wyniki maturalne i przez to wstęp na najlepsze francuskie uczelnie. I przedmiotów na maturze nie jest cztery tylko siedem. Ale z matolstwem nie ma co rozmawiać bo nie ma pieniędzy na nic oprócz libacji z dziwkami i prywatnych kont.
Pan Buk / 87.205.145.* / 2009-10-22 14:04
z tego bełkotu wynika jedno czujesz się niedowartościowanym idiotą, a studenci francuscy maja tylko jedną przewagę nad polskimi, znają francuski. I tylko tyle.
teoretyk-praktyk / 2009-10-23 10:21 / portfel / Toddler giełdowy
Wzasadzie nie ma merytorycznego odnośnika do wypowiedzi, ale postaram się to skomentować. Komentarz: jakiś ormowiec z podstawówki, który nawet nie rozumie sensu wypowiedzi. Kielich z rana i świat jest twój, zrób se jakąś wojenkę, zamknij Kaczyńskich, a później pogadaj z kolegami jak ci ruscy w cztery litery walili.
SB / 195.116.34.* / 2009-10-24 00:41
a ty kużwa te czwartą klasę liceum to w Ameryce chcesz robić?, bo u nas zawsze była i piata Tch też!( a może sam po kielichu?)
teoretyk-praktyk / 2009-10-24 19:35 / portfel / Toddler giełdowy
Widzę, że szanowny pan stracił kontakt z rzeczywistością jakieś 10 lat temu (pewnie w rowie zmęczony odpoczywał), gdyż od tego mniej więcej czasu w reformie jest zappisane, że są trzy klasy liceum i cztery technikum, co jest nie tyle błędem co pedagogiczną zbrodnią, za którą można pana Buzka posłać przed TS za zamach stanu.
Doktorant / 94.230.21.* / 2009-10-20 14:35
1) Ministerstwo proponuje leczenie objawów.
2) Zakazy, nakazy, przepisy, ustawy - jakie by nie były, to nigdy nie nadążą za szybko zmieniającą się współczesną rzeczywistością. Nigdy nie obejmą wszystkich scenariuszy.
3) Obecna sytuacja nie służy ani studentom, ani aktywnym pracownikom uczelni.
4)Nic się nie zmieni.
ojro / 91.193.208.* / 2009-10-20 14:31
Osobiście znam profesora, który pracuje na kilku różnych uczelniach, na jednej był nawet dziekanem. Wprost mówił (a wręcz chwalił się), że pracuje od 8 do 18 niemal przez cały tydzień.
Niestety kompletnie nie miał czasu dla studentów - często spóźniał się na zajęcia, a po wykładach od razu odjeżdżał mówiąc, że "ma zajęcia w innym mieście i musi się spieszyć".
Egzamin w jego wydaniu był porażką. Dostałem z tego egzaminu 3,5 - nie wiedziałem nawet co jest źle, bo oczywiście nie mogłem z nim na ten temat pogadać - załatwiał zaliczenia na innej uczelni. Zdecydowałem się poprawiać - nawet nie sprawdził mi tej poprawy (nie wiem czy zgubił, zapomniał, czy jeszcze coś innego) i wpisał gorszą ocenę. Jakiekolwiek próby kontaktu zawiodły. Do końca czerwca miał egzaminy na innych uczelniach, nawet na początku lipca nie można go było zastać. W końcu odpuściłem, uznałem że nie warto się denerwować. Najgorsze jest tylko to, że inni studenci również mogą mieć problemy, ponieważ pan profesor chciał sobie dorobić i z dumą pracuje na kilku etatach.
Pilsener / 2009-10-20 15:44 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
U nas też był kiedyś taki jeden - starosta złożył petycje w rektoracie i już od przyszłego semestru gość nie pracował. Najlepiej o interesy studentów i kadry zadba wolny rynek, a nie tak jak teraz - partia.
jhfgjg / 83.30.148.* / 2009-10-20 15:52
Kim trzeba było być aby zostać nauczycielem akademickim za czasów komuny?? No więc własnie, ci ludzie reprezentują sobą niekiedy tak marny poziom że aż wstyd nazwać ich profesorami. Studiowałem to wiem, teraz nie poszedłbym już na studia. Szkoda czasu i pieniędzy. Zamiast przedmiotów technicznych uczą ich historii bo uczelnia nie ma pieniędzy na pomoce naukowe a tym starym ludziom nie chce się rozwijać bo po co . I tak nikt ich z uczelni nie usunie bo co zrobi tak człowiek w życiu. Siedzą takie dinozaury na uczelniach i wypuszczają kalekich mgr. . Jak ktoś sam się w życiu nie nauczy to uczelnia go napewno nie nauczy. Ja usłyszałem od pewnego dr. że jak mi się 10% tego w życiu przyda co jest na uczelni to mam niesamowitego farta. Po co więc trzymać ten cały motłoch i ściemniać że kształci się kogoś
Doktorant / 94.230.21.* / 2009-10-20 16:02
Szczerze mówiąc strzał w "10". Tylko dlaczego dokończyłeś studia? Po co brałeś udział w tym cyrku? Dla papieru?
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 18:40 / portfel / Toddler giełdowy
A jak bez papieru zostać lekarzem, nauczycielem, dziennikarzem, dyrektorem na dowolnym stanowisku lub zwykłym kierownikiem. Bez wyższego wykształcenia jest się szybko zastępowanym przez kogoś innego. Zostają warsztaty samochodowe, hydraulik, malarz, ślusarz, murarz. Nieźle mógłby być operatorem dźwigu lub koparki albo wózka widłowego. Też niezła fucha.
Doktorant / 94.230.21.* / 2009-10-20 18:57
No to w końcu jak jest? Wykształcenie nic nie warte, a jednak niezbędne. Dlaczego cenimy ten "papier" skoro go nie szanujemy?
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 19:16 / portfel / Toddler giełdowy
Nie szanujemy za to, że niewiele wnosi w życie zawodowe, ale uznajemy jego ważność jako wymóg formalno-prawny. Z rzeczywistością trzeba się liczyć.
Doktorant / 94.230.21.* / 2009-10-20 20:52
To takie bardzo straszne rozdarcie. Więc albo trzeba skończyć z fikcją, że magistrem może być każdy, albo należy mniej od dyplomu oczekiwać.
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 21:04 / portfel / Toddler giełdowy
Czy ja wiem czy to dylemat egzystencjalny? Taka jest postkomuchowata i solidaruchowata rzeczywistość.
teoretyk-praktyk / 2009-10-20 21:09 / portfel / Toddler giełdowy
Jeszcze można zmienić władze i wprowadzić samemu lepszy system kształcenia, taki jak na zachodzie lub Dalekim Wschodzie.
Doktorant / 94.230.21.* / 2009-10-20 21:28
A my się wydaje, że mamy takie szkolnictwo wyższe na jakie sobie zasłużyliśmy. Na pocieszenie dodam - z własnego doświadczenia - że na uczelniach jednak poprawia się.
teoretyk-praktyk / 2009-10-21 21:14 / portfel / Toddler giełdowy
To prawda, jednak nie tak prędko jak możnaby tego oczekiwać. Zresztą mamy takie szkolnictwo wyższe jaką mamy władzę. A, że solidaruchowate matolstwo razem z komuchowatym debilstwem woli dostać pałą w cztery litery i siedzieć w więzieniu niż się uczyć to tego jest rezultat. I jest tak, że w Polsce głupek może sobie pokrzyczeć do woli. Ma wolność słowa, choć jest głupi i biedny. Dziedzictwo solidarności. Jesli teraz Lech Wałęsa się pyta, gdzie ludzie byli w 1980, 1981 roku to ja się go pytam, gdzie on był w 1967 roku.
SB / 195.116.34.* / 2009-10-24 00:51
ty to masz jakieś odchyłki chyba? - kup se na allegro pałkę milicyjną i j***** się w łeb może przejrzysz na oczy.(a tak w ogóle to ty chyba jesteś j****-teoretyk, bo z praktyką to raczej się dawno rozminąłeś)
teoretyk-praktyk / 2009-10-25 13:37 / portfel / Toddler giełdowy
Widzi pan pałka milicyjna ma do to siebie, że szybko przywraca do rzeczywistości. Pan jak widać dostał za mało razy. A praktyka jest taka, że najlepsi studenci wyjeżdżają zagranicę. Co jest pokłosiem rządów pana Tuska, i jako takie stanowi zbrodnię przeciwko państwu, za czasów milicji pewnie by dostał pan parę razy pałą w cztery litery, a później nastąpiłby wykład dlaczego to jest zbrodnia. Zatem ta tę zbrodnię (zamach stanu Art.127 KK) można również pana Tuska wsadzić do więzienia. Tak jak panów Kaczyńskich, Kwaśniewskich, Wałęsów, Belek za to, że nie zmienili stanu rzeczy.
Bejbionbord / 82.210.157.* / 2009-10-20 19:06
Bo podwyższa nam samoocenę.
do początku nowsze
1 2 3

Najnowsze wpisy