arch
/ 2008-11-13 17:23
/
Tysiącznik na forum
W przyszłym roku kilka z nich może wejść w fazę recesji. To z kolei może obniżyć referencyjny poziom inflacji - potencjalnie do takich poziomów, że nawet powrót polskiego CPI do celu wyznaczonego przez RPP może nie gwarantować spełnienia kryterium z Maastricht.
-To zaś sugeruje, że jeśli chcemy ze sporym marginesem wypełniać kryterium inflacyjne, to RPP będzie musiała prowadzić restrykcyjną politykę pieniężną nawet w obliczu znacznego spowolnienia polskiej gospodarki. Podobne dylematy dotyczą też polityki fiskalnej. Znaczne spowolnienie dynamiki krajowego PKB, które może pojawić się w roku przyszłym, źle wróży planom fiskalnym rządu. Zakładając, że spełnią się pesymistyczne oczekiwania rynkowe i wzrost PKB spowolni w przysz-łym roku do około 3 proc., rząd może stanąć przed niezbyt przyjemnym wyborem pomiędzy wzrostem deficytu budżetowego (niekorzystnym z punktu widzenia sytuacji rynkowej, gdyż ruch taki może podważyć wiarę w spełnienie fiskalnego kryterium z Maastricht) a cięciem wydatków (niekorzystnym z punktu widzenia tak sytuacji gospodarczej, jak i kosztów politycznych). Można więc postawić pytanie, czy okres spowolnienia wzrostu gospodarczego jest dobry do tego, by wprowadzić złotego do mechanizmu kursowego?
Na pewno nie jest to czas najlepszy. Nie tylko ze względu na koszty makroekonomiczne w postaci utraconej dynamiki wzrostu, ale również ze względu na wyższe ryzyko rynkowe. Można wręcz postawić tezę, że wejście do mechanizmu kursowego przy słabej dynamice wzrostu gospodarczego zwiększa ryzyko wystąpienia problemów z utrzymaniem polskiej waluty wewnątrz dopuszczalnego pasma wahań.
Przy dynamice PKB rzędu 5-6 proc. inwestorzy bez problemu mogą bowiem uwierzyć, że decydenci gospodarczy są w stanie poświęcić punkt czy dwa punkty procentowe z tej dynamiki wzrostu na rzecz spełnienia kryteriów konwergencji.
-Zupełnie inaczej może wyglądać ta wiara przy wzroście PKB, dajmy na to, zbliżonym do 3 proc. W takim scenariuszu będziemy zapewne skazani na ciągłe spekulacje rynkowe na temat tego, czy gospodarcze i polityczne koszty akcesji nie są zbyt duże i czy w związku z tym Polska aby nie "odpuści sobie" akcesyjnych ambicji.
-A im słabsze będą wyniki polskiej gospodarki, tym większe szanse na to, że takie spekulacje mogą przerodzić się w rzeczywisty atak na złotego.
-Cóż, jak się chce przyjmować euro w czasach finansowej zarazy, trzeba liczyć się z problemami.