Forum Polityka, aktualnościPolityka

Zagranicę przekonał Tusk

Zagranicę przekonał Tusk

Money.pl / 2007-10-13 10:11
Komentarze do wiadomości: Zagranicę przekonał Tusk.
Wyświetlaj:
zawsze PiS / 88.156.44.* / 2007-10-15 07:20
Własnie rozmawiałem z córka jest w Anglii i nie tak jak twierdzi pan Tusk na zmywaku w knajpie . tylko pracuje , studiuje ostatnio nabyła dom o samochodach nie wspomnę. Ten gośc to ma pojęcie o polakch za granicą sprzed 20 lat. To są modzi zdolni ludzie bez kompleksów znają jezyki są ambitni i dobrze odbierani , niestety p. Tusk siebie i ich stara sie skompromitować , pytanie po co???
..MP / 195.90.107.* / 2007-10-13 15:47

Amerykańska agencja wybija krytyczną ocenę Tuska dotyczącą obecności Polski w Iraku,


To jest zwyczajnie manipulacja medialna.
Radze przeczytac tekst AP w orginale i wyrobic sobie wlasne o nim zdanie
ojojojoj / 85.219.221.* / 2007-10-13 14:26
wynik sondażu ,, Dziennika" przed debatą 39 do 33 dla PO.
po debacie 38 do 33 ale dla PiSu.
wszyscy grzmią że wygrał tusek , czy ta ,,inteligencja" nie umie czytać czy poprostu nie kumata. dotrze to do nich 22 października.
Mafia prawnicza ma sie dobrze? / 89.78.10.* / 2007-10-13 12:48
Ciekawe jakby Tusek wytlumaczyl te oto dane: - pewnie jako wymysl PiS-u. I zagranica uwierzylaby Tuskowi?

Sędziowska Camorra
Podczas kolejnych afer z udziałem sędziów z ust zdesperowanych pokrzywdzonych padają pod ich adersem przeróżne określenia
Od "elitarnego klubu biznesowego" i "nietykalnej korporacji", do "gangu" czy "mafii". Jeśli chodzi o to ostatnie określenie – polskim sędziom bliższa jest niż krwawa sycylijska Cosa Nostra neapolitańska Camorra. W mafii tej, jak w naszych sądach, o wszystkim decydują bowiem trzy czynniki: więzy rodzinne, pozycja w lokalnej sitwie oraz znajomość sztuczek prawnych.

Porównanie działań sędziowskich koterii do poczynań zorganizowanej struktury przestępczej może niektórym wydać się zdecydowanie przesadzone – fakty są jednak nieubłagane: sądownictwo w Polsce rozpada się pod ciężarem korupcji, nepotyzmu, bezprawia i niekompetencji. Zaświadcza o tym bezwzględnie ostatni raport Transparency International (2007 r.), a także mnożące się z każdym rokiem afery związane z orzecznictwem bądź samym przebiegiem procesów.

Dowodzą tego również liczne przypadki, gdy metafora mafijna przestaje być przenośnią i zmienia się w kryminalną rzeczywistość. Sprawy prezesa Sądu Rejonowego w Toruniu, Zbigniewa Wielkanowskiego, który regularnie bawił się przy wódce z szefem lokalnego gangu lub sędziego Józefa Zdobylaka (Sąd Okręgowy w Świdnicy) spędzającego czas w agencji towarzyskiej za pieniądze groźnego bandyty, nie są odosobnionymi przykładami. Wystarczy wspomnieć o trwającej do niedawna współpracy sądu w Bielsko-Białej z mafią paliwową czy o wyrokach sędzi Barbary Lenarciak (Sąd Okręgowy w Białymstoku), która orzekała po myśli miejscowych gangsterów zaprzyjaźnionych z jej mężem.

Ten, kto po ilości sędziowsko-kryminalnych układów doszedłby do wniosku, że do udanych kontaktów z nieuczciwym sądem wystarcza samo bycie przestępcą, byłby jednak w błędzie. Zarówno dla strony sporu, jak i dla adwokatów podstawowym warunkiem „załatwienia” sprawy jest przede wszystkim prywatna znajomość z sędzią lub umiejętność nawiązania takiej znajomości, czyli: stworzenie sobie tzw. dojścia.

Jak to się robi

– Wiadomo, jak działają "dojścia" – mówi mecenas P. z Małopolski, uważany w swoim środowisku za "indywidualistę". – W miastach takich jak Kraków najlepszym sposobem jest wzięcie adwokata, o którym wiadomo, że dobrze żyje z sędzią. W mniejszych miejscowościach lepiej samemu próbować złapać kontakt, na przykład przez kolegę, który akurat zna sędziego. Nie zawsze chodzi o łapówkę, może to być przysługa, czasem ze względu na dawną znajomość.

Jako modelowy przykład działania systemu "dojść" mój rozmówca wskazuje niedawną aferę w sądzie w Suwałkach, która odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Dochodziło tam do masowej sprzedaży korzystnych wyroków członkom gangów zarabiających na przemycie ludzi i papierosów. Procedura była standardowa: oskarżony o kontrabandę przestępca wynajmował znanego suwalskiego adwokata Władysława H., ten za kilka tysięcy dolarów zamawiał u znajomych sędzi (u Lucyny Ł. albo Grażyny Z.) określony wyrok, i rozprawa, jak kilkadziesiąt wcześniejszych podobnych procesów, przebiegała bez niespodzianek. W Suwałkach sprawnie działający mechanizm korupcyjny został popsuty w 2005 r. przez prokuratora i tajemniczą śmierć Lucyny Ł. (dzień po prokuratorskim wniosku o uchylenie jej immunitetu pani sędzia została zamordowana lub popełniła samobójstwo) – lecz w wielu innych miastach działa bez zarzutu.

Jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest niespotykana w Europie Zachodniej statyczność lokalnych układów – prezesi polskich sądów i prokuratorzy okupują swe stanowiska przez długie lata. Sędziowie często przez całe życie pracują w jednym miejscu (choć np. we Francji z powodzeniem obowiązuje rotacja sędziów, którzy co kilka lat zmieniają swój sąd), a dopływ nowych kadr adwokackich i sędziowskich jest bezlitośnie ograniczany. Nic dziwnego, że nawet w metropoliach znają się praktycznie wszyscy: sędziowie z adwokatami, adwokaci z prokuratorami, sędziowie sądów okręgowych z sędziami sądów rejonowych.

Tworzenie takiej "rodzinnej" atmosfery prowadzi zwykle do sytuacji, jaka przez długi czas panowała w Gdańsku. W mieście tym wyroki kupione w Sądzie Rejonowym potwierdzane były przez skorumpowanych pracowników Sądu Okręgowego, o łapówkach zaś dla adwokatów mających "dojścia" mówiło się nawet na sądowych korytarzach. Szczegóły działania gdańskiego układu, które zostały ujawnione dopiero po jego rozbiciu przez CBŚ (w 2005 r.), przypominają do złudzenia "model suwalski". Pikantniejsze są jedynie szczegóły: w Gdańsku na czele listy mecenasów z koneksjami stał Piotr Pietras, który, nie dość że miał znajomości w trójmiejskim półświatku (przyjaźnił się z brutalnym przestępcą Janem P., ps. "Tygrys") i wśród sędziów, to posiadł jeszcze dar zjednywania sobie wysoko postawionych kobiet. Do jego kochanek należała m.in. Sylwia Lipowska (z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście) oraz sędzia Magdalena Płonka (Sąd Rejonowy w Gdańsku). Schemat wyglądał więc następująco: mecenas Pietras brał od bandytów niemałą sumę pieniędzy – średnia stawka za "dojście" wynosiła 10 tys. zł – i przy pomocy zaprzyjaźnionej sędzi Płonki załatwiał odpowiedni wyrok.
dareg / 89.76.173.* / 2007-10-13 10:11
ale nie przekonał polskiej prowincji
rochuz / 2007-10-13 10:40
masz racje dareg, mnie przekonal, mieszkam w londynie
obserwator / 2007-10-13 10:53 / Tysiącznik na forum
londyn oaza bogactwa dla szczurów ktory się udało, nawet cale polskie złoto zostało zdeponowane w londynie jak sie myle, ale ich jjesy mało, są wyjatkami ale jak piszą i komentuja, robia to dla siebie i za siebie za nikogo w Polsce. W londynie pracuja na zmywaku, w czystości na budowach, sa sila roboczą i ch szefami są w wiekszości kolorowi. Jak zapłacą wszystko za życie, za ziemniaki to co zostaje to w Londynie mało ale dzięki różnicy kursowej w Polsce sa to pieniądze. Polska placi do 30 miliardow odsetek rocznie, to sa potwornie duże pieniądze, laduja domniemam w czeluściach bankow londyńskich jak nasze złoto. Czy to jest uczciwe żebu politycy ktorzy sa od zawsze, tacy jak przewodniczacy PO, lider partii, ten które decyduje o mieejscu na listach wyborczych, sam nic nie robi, żartuje, kpi, zarzuca klamstwo wszem i wobec to słychać z publikatorów, to pokazuje że ludzie którym sie udało , mieszkaja i pracuja w londynie, juz zatracili się , nie nadażaja, są poza nawiasem spraw polskich , są tuba propagandową. Przykro mi że musiałem to napisać, ale należało sie.

Najnowsze wpisy