Z opublikowanych wczoraj przez dziennik Washington Post i telewizję ABC News sondaży wynika, że dwie trzecie Amerykanów jest przeciwko wybudowaniu meczetu zaledwie kilka ulic od miejsca, w którym dziewięć lat temu w zamachu przeprowadzonym przez islamskich terrorystów zginęły 2752 osoby.


Ja się im nie dziwię, sam byłbym przeciwko gdybym mieszkał w Stanach. Mimo iż mam świadomość, że terroryści niewiele wspólnego mają z prawdziwą religią islamu to jednak budowa meczetu tak blisko miejsca zamachu na WTC jest jawną kpiną i dla mnie to jak śmiech prosto w oczy. Uważam że są granice tolerancji i wolności wyznania. Poza tym bardzo kłuje mnie w oczy jak muzułmanie okropnie się panoszą na całym świecie - nawet jako imigranci w obcych krajach epatują agresywnie swoją religią i domagają się uznania i zaakceptowania ich obyczajów i stylu życia takimi jakie przywieźli ze sobą, nawet jeśli bardzo różnią się one od obyczajów panujących w danym kraju. Nie ma bardziej nietolerancyjnych ludzi od muzułmanów, a jak im się coś jeszcze nie spodoba to od razu wpadają w furię i grożą śmiercią. Co się dziwić, że taka niechęć do nich ciągle rośnie skoro sami ją doskonale nakręcają??