Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Zdecydowanie bardziej podoba mi się podejście brytyjskie. Mniejszy budżet, mniejsze składki, zmiana priorytetów z rolnictwa na naukę i wolny handel.

Zdecydowanie bardziej podoba mi się podejście brytyjskie. Mniejszy budżet, mniejsze składki, zmiana priorytetów z rolnictwa na naukę i wolny handel.

Wyświetlaj:
Logo / .* / 2005-07-14 18:53
Stwarza Pan fałszywe Nadzieje takimi TEZAMI.UNIA to SYSTEM który będą się starali za wszelką cene urzymać przy życiu.Tylko Plebiscyty w krajach mogłyby go przełamać:
Xporferus / .* / 2005-06-21 15:27
Miałem nadzieję, że ten socjalistyczny Uemoloch wcześnie zahamuje, ale nie przypuszczałem, że tak szybko (dla nas). Im wcześniej wychodzi się z życia przez Centralnych Planistów nam przygotowanego tym jest to łatwiejsze i mniej bolesne. Niestety niebezpieczeństwo popadnięcia w soctarapaty będzie istniało dopóki coś takiego jak wspólny Uebudżet funkcjonuje. No bo czym różni się, w zasadzie działania, wspólny budżet UE od obecnego budżetu np. Polski? Są pieniądze ściągnięte od podatników to trzeba je ,,odpowiednio wydać", urzędniczo-bezinteresownie (pieniądze przechodzą od jednych do drugich przy czym ich część pozostawiają sobie pośrednicy). My tu lokalnie biedzimy się jak ograniczyć funkcje państwa, a tam w Brukseli na większą skalę próbuja nam tworzyć państwowo-budżetową strukturę. Tym bardziej należy się cieszyć, że widmo ukonstytuowania obecnego stanu jako formalnie nowego UEpaństwa na jakiś czas zostało oddalone. Jak zwykle lepiej chyba deregulować (znosić ograniczenia np. w handlu na naszym kontynencie) niż tworzyć nowe, nawet ładnie nazwane - np. subsydiowanie rolnictwa, bariery.
jliber / .* / 2005-06-21 13:08
Lobby rolnicze jest zbyt silne a ludzie nie rozumieja zwiazkow takze ja glosuje raczej na rozpad UE. Zreszta to bylo do przewidzenia, jakiekolwiek inny system niz strefa wolnego handlu jest po prostu niesprawiedliwy (w czym rolnicy sa lepsi od innych ze dostaja za darmo kase?) co musialo wywolac w koncu bunt krajow ktore maja najmniej rolnikow, takie jak W.Brytania.
darson / .* / 2005-06-21 14:59
Chciałbym zauważyć, że W.Brytanię poparły również takie państwa jak Dania czy Szwecja, w których tradycyjnie partie chłopskie są dość silne. Chyba więc niezupełnie problem leży w rolnictwie. Rozdźwięki między Brytyjczykami, Duńczykami a Francuzami i Niemcami (zwłaszcza Francuzami) są obecne w UE już od dawna. Choćby w sprawie wojny na Bałkanach, wojny w Zatoce czy polityki podatkowej. Uważam, że przyczyny kryzysu tkwią znacznie głębiej.
jliber / .* / 2005-06-21 20:47
Nic nie przebije ilosci kasy rozdawanej francuskim rolnikom i nikt inny tego nie chce finansowac. Jezeli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kase. A skoro wiadomo ze chodzi o kase, to jaki ma sens szukanie innych przyczyn?
zioma / .* / 2005-06-21 12:10
Znaleźliśmy się na półmetku. Słońce świeciło do tej pory tyle ile jeszcze świecić będzie. Populacja świata rosła, ale już wkrótce musi osiągnąć swoje maksimum. Wykorzystaliśmy prawie połowę środków naturalnych takich jak ropa, gaz czy węgiel. Czas pomyśleć o tym jak przetrwać pozostałą połowę czasu, który daje nam nasz głowny życiodawca Helios. Bez wątpienia mamy bardzo poważny problem z bilansem energetycznym. Nie jest jasne, czy obecny stan wiedzy technicznej będzie w stanie utrzymać populację na dotychczasowych "luksusowych" warunkach. Do tej pory nowe odkrycia naukowe były dodatkowym bonusem, który ulepszał coś co i tak działa. Dziś zaś potrzebujemy przełomu naukowego w dziedzinie energii po to aby przetrwać. Jest to dosyć niebezpieczna gra i na razie nie jest jasne czy starczy nam czasu (czyli ropy, gazu i węgla) na to aby ją wygrać. Tak czy inaczej widać już lekkie oznaki paniki, która objawia się ostrą walką w sektorze energetycznym (PKN Orlen, Jukos, Irak, Nigeria). Naukowcy jednak straszą, że wkrótce równie cennym surowcem może być zwykła woda. W obliczu tych problemów staje się jasne, że przyrost światowej populacji musi przyhamować. Zdarzeniem magicznym można nazwać fakt, że w niektórych krajach populacja już zaczęła maleć "sama z siebie". Chociaż jednak jest to dosyć szczęśliwy zbieg okolicznści, to rodzi to dodatkowe problemy z którymi nie mieliśmy do tej pory do czynienia. Cała nasza obecna ekonomia opiera się gdzieś głęboko na założeniu rosnącej populacji. Dla przykładu wystarczy sobie odpowiedzieć na proste pytanie: "Czy indeks giełdowy może rosnąć gdy zmniejsza się ilość uczestników giełdowego rynku?"O wiele prościej jednak jest sobie uzmysłowić, że malejąca populacja prowadzi zwyczajnie do wymarcia. Europa nie musi gonić Ameryki, ani nikogo innego. Europa reprezentuje cywilizację, która ogarnęła cały świat. Głównym celem Europy nie jest wyścig na rozwój, lecz przetrwanie. Jest to o wiele bardziej ambitne zadanie. Gra jest jednak warta świeczki. Karmi nas wizja nieśmiertelności. Stworzenie społeczeństwa, ktorego populacja oscyluje na stałym poziomie. Wypracowanie systemu ekonomicznego, który nie jest napędzany na krótką metę zużywalnymi surowcami i rosnacą populacją. Ale takiego, który jest w stanie funkcjonować dopóki świeci słońce.
kuba / .* / 2005-06-21 16:35
"Nie jest jasne, czy obecny stan wiedzy technicznej będzie w stanie utrzymać populację na dotychczasowych "luksusowych" warunkach." Czemu w średniowieczu nie wysłano człowieka na księżyc? Czym? Katapultą? Musiało upłynąć dość czasu by powstały odpowiednie technologie. To samo z tym o czym piszesz NIE OBECNY stan wiedzy, ale PRZYSZŁY. Obecny jak widzisz za oknem utrzymuje te warunki dosć dobrze. Czy przyszły będzie? Jestem pewien że tak. Już wielokrotnie wieszczono upadek cywilizacji bo jakieś możliwości technologiczne był na wyczerpaniu. Wieszczono je dlatego ze nowe technologie które pozwoliły wszysktiemu dalej się rozwijać był jeszcze w powijakach i wyglądało na to że nie ma dla nas przyszłości."Wypracowanie systemu ekonomicznego, który nie jest napędzany na krótką metę zużywalnymi surowcami i rosnacą populacją. Ale takiego, który jest w stanie funkcjonować dopóki świeci słońce." - hehe obecny system UE, social pełną gembą, związki zawodowe itd. nazywasz takim systemem? Przypomnij sobie jakie jaja są z górnikami. Przeceiż teraz jest wszystko tak poukłądane że ci górnicy po wyczerpaniu zasobów będą strajkować że w kopalni jest jeszcze trochę węgla na głębokości 50km pod ziemią i że to bez sensu tego nie wydobyć. Ile do tego państwo dopłaci to już ich nie interesuje.Tylko nastawienie na postęp technologiczny , zmiany i elastyczność pozwoli przetrwać - ba podwyższać poziom życia na całym świecie. Z tego co zrozumiałem ty mówisz o konserwacji całego sytemu jako idealnego po wsze czasy (choć jak dal mnie już dzisiaj jest od ideału baaaardzo daleki)
zioma / .* / 2005-06-22 01:24
No dobrze. Zobaczmy jak to wygladalo do tej pory. Odkad ludzie ujarzmili plomien, to zaczeli latac dookola w poszukiwaniu co tu jeszcze mozna zjarac. Wegiel? Super! Ale w czasie tego odkrycia nie brakowalo jeszcze drewna. Ropa i gaz? Swietnie. Ale w czasie kiedy pojawila sie technologia korzystania z tych paliw mielismy jeszcze latwo dostepny wegiel. Przyklady mozna mnozyc. Pociag zastapil transport konny, ale bez ciuchci ludzie i tak sobie swietnie radzili. Wynalazek druku wyzwolil ludzi z potrzeby przepisywania ksiazek, ale przeciez i bez niego wiedza rozwijala sie bez przeszkod. Krosna pozwolily zwiekszyc produkcje ubran, zanim jednak to nastapilo, nie grozilo ludzkosci paradowanie na golasa. I te de i te pe. Postep byl dodatkowa atrakcja, ktora ulepszala niektore dziedziny zycia. Poprawiala warunki bytu. Pozwalala na dalszy rozwoj populacji. Teraz jednak mamy noz na gardle. Potrzebujemy nowych technologii do uzyskania taniej energii aby utrzymac standard zyciowy na poziomie zblizonym do dotychczasowego. Sytuacja zmienila sie diametralnie. Kiedys nowosci dodawaly smaku systemowi ktory toczyl sie leniwie swoim torem. Dzis nowosc jest potrzebna aby utrzymac system przy zyciu. Uzywajac prostych porownan, czlowiek zjaral juz znaczna czesc dostepnych materialow i musi cos wymyslic zeby nie zgasl mu ogien. Wtedy bowiem musialby sie znacznie cofnac w rozwoju. To ogien odzielil ludzi od zwierzat. Postep w dziedzinie energetyki jest wiec potrzebny nie po to aby jeszcze dalej odskoczyc od zwierzakow, lecz po to aby nie powrocic w ich grono. Czesc rozwiazan zaklada wykorzystanie gleby do produkcji energii. Jest wiec calkiem mozliwe, ze ziemia bedzie nie tylko zywic, ale rowniez dostarczac energii. Skoro juz teraz mamy glod w wielu rejonach swiata, a jego populacja nadal rosnie, to co nastapi w sytuacji gdy znaczna czesc upraw rolnych zostanie zamieniona na energetyczne? Europa jest w tej dobrej sytuacji, ze ma glebe i wode. Z drugiej strony, w Stanach Zjednoczonych sa olbrzymie polacie pustynne gdzie nie rosnie nic, ale za to niezle grzeje i mocno wieje. Moze wiec wiatraki i baterie sloneczne moglyby rozwiazac problem. Czy wystarczy jednak tego na tyle aby wyimportowac troche energii do Europy? Za duzo pytan za malo odpowiedzi. Wszystko to jawi sie jako jedna wielka niewiadoma. Jest bardzo realne, ze kryzys zrodel energii doprowadzi do sytuacji gdzie nikt juz jej nie importuje. Kazdy sobie rzepke skrobie i tyle. W takiej sytuacji utrzymanie pokaznej populacji moze okazac sie niemozliwe. Z drugiej strony, populacja nie moze wciaz malec, bo to oznacza koniec wszystkiego. Populacja musi oscylowac na stalym poziomie, ktory jest mozliwy do utrzymania na odnawialnych zrodlach energii. Doprowadzenie do takiej sytuacji na razie zakrawa na cud. Nie zapominajmy jednak, ze to wlasnie Europa jest mozgiem swiata. Stac nas na to, aby w obliczu zaistnialych okolicznosci stworzyc stabilna strukture spoleczna. Dwa najwieksze kryzysy: energetyczny i demograficzny, nalezy sparowac ze soba, wierzac ze "dwa minusy moga dac plus".
tomek / .* / 2005-06-25 15:14
a o TOKAMAKACH slyszales, to synetza termojadrowa, za 40-50 lat wiekoszoc elektrowni bedzie pracowala na tym, surowca wystarczy na dziesiatki tysiecy lat -- oceany sa wielkie i deuteru i trytu nie zabraknie (to izotopy wodoru)
zioma / .* / 2005-06-25 21:37
Nie wszyscy wiedzą, że twórcą bomby o największej sile rażenia jest polski matematyk - Stanisław Ulam. Chodzi tu o bombę wodorową, która jest o wiele bardziej "wybuchowa" niż bomba atomowa i w przeciwieństwie do tej ostatniej, nigdy nie została użyta w działaniach wojennych. Oczywiście przyznanie całego kredytu tego odkrycia Polakowi nie jest możliwe. Przecież nawet Leonardo da Vinci do namalowania Mony Lizy musial użyć pędzla, którego wszakże sam nie wymyślił. W skrócie historia jest taka, że po wojnie w Los Alamos niejaki Edward Teller przekonywał wszystkich do tego, że taką bombę można zrobić, a Ulam ją zrobił. Dzięki temu ludzkość uzyskała jedno z najważniejszych odkryć w swej historii. Syntezę termojądrową. Przekonaliśmy się, że człowiek może rozpalić małe słońce, tu na ziemi. Od razu pojawiły się pytania o możliwość budowy reaktora, który byłby w stanie utrzymywać tą syntezę w sposób kontrolowany. Niestety, jest to bardzo trudne i badania nad tym tematem toczą się małymi kroczkami. Jest parę próbnych reaktorów. Jednak, każdy z nich pożera więcej energii niż jest w stanie wyprodukować. Nadal więc nie jest jasne, czy człowiek będzie w stanie stworzyć reaktor który utrzymuje w ryzach syntezę termojądrową i nie jest tylko kosztowną zabawką. Musimy się jednak o tym przekonać. Potrzebny jest eksperyment. Koszt tego przedsięwzięcia jest na tyle ogromny, że ani USA ani Europa ani Ciny, Rosja czy Japonia nie są w stanie zaryzykować takiej ilości kasy. Stać ich jednak na to, aby wspólnie podjąć taką grę. Tu właśnie dochodzimy do programu ITER, którego celem jest zbadanie, czy można utrzymywać syntezę termojądrową przez dłuższy okres czasu. Na razie mamy tylko "iskierke" nadzieji. Synteza w reaktorach przebiega w postaci pulsów, małych wybuchów, które należy jakoś połaczyć w ciąg (nasze Słońce nie gaśnie przecież co chwilę). Czy się uda? Zobaczymy. Pierwsze testy przewidziane są na rok 2015. Reaktor ITER nie będzie jednak służyć do produkcji energii. Jest to tylko eksperyment i jego bilans energetyczny nie jest istotny (dla zainteresowanych, bilans ten jest planowany na zero, tzn. reaktor pożre tyle energii ile sam wyprodukuje). Jeśli przełom nastąpi i uda się "zapalić" ten reaktor, to nadal pozostanie pytanie na temat bilansu energetycznego. Jest to kolejna niebezpieczna gra. Czy hipotetycznie uzyskana w ten sposób energiia będzie tańsza od tej którą mamy obecnie? Jeśli nie to o ile? Jak wpłynie to na poziom naszego życia?Z innych ciekawostek, to w Stanach Zjednoczonych jest fabryka, ktora produkuje ropę naftową z odpadów po indykach, ale o tym to może kiedyś indziej.
zenek / .* / 2005-06-21 11:44
A ja myślałem, że żywność jest tak tania bo właśnie jest subsydiowana i bo rolinicy są wspierani jak się da (KRUS zamiast ZUSu, dopłaty, skupy interwencyjne).Gdyby operowali w normalnej rzeczywistości rynkowej to ponosili by znacznie większe ryzyko, mniej ludzi lubiłoby być rolnikami gdyby było to bardziej ryzykowne, a Ci którzy by nimi byli wkalkulowywali by sobie to ryzyko w ceny swoich produktów.Dofinansowanie rolników jest tak naprawdę dofinansowaniem najbiedniejszej części społeczeństwa która mogła by mieć problemy z pozwoleniem sobie na zakup żywności gdyby na skutek pozostawieniu rolników samym sobie jej cena wzrosła.A żywność kupować trzeba choćby po to żeby realizować jedno z naturalnych praw człowieka, mianowicie prawo do życia.
jliber / .* / 2005-06-21 13:00
Zywnosc jest droga bo UE ma cla zaporowe. Np. cukier bylby 4 razy tanszy gdyby nie bylo tych cel. To ze sa dotacje oczywiscie nie powoduje ze ceny sa drozsze. Dotacje to jedynie finansowanie jednych kosztem drugich przez podatki. Dotacje nie powoduja jednak takze tego ze ceny sa nizsze. Nikt nie obniza cen tylko dlatego ze dostaje za darmo kase kosztem innych.
Igła / .* / 2005-06-21 11:39
Cholera jasna, kiedyś to takiemu prorokowi można było głowę obciąć, a teraz to poprawność polityczna nie pozwala.Oby autor nie miał racji.
Delete / .* / 2005-06-21 10:23
Czy gospodarka w Unii nie zaczyna powoli przypominać gospodarki centralnie sterowanej?Budżet - ustalany centralnie.Wskaźniki makroekonomiczne - ustalane centralnie.Czy w przyszłej Unii jest jeszcze miejsce na prawdziwą gospodarkę wolnorynkową, poza podziałami i interesami poszczególnych państw?
Krzysztof / .* / 2005-06-22 10:50
Ciekawe co dla Ciebie oznacza określenie "prawdziwa gospodarka wolnorynkowa". O ile wiem w gospodarce w pełni wolnorynkowej, to większy połyka mniejszego. Pewnie uważasz, że Ty utrzymał byś się na powierzchni, nic z tego. W dzisiejszych czasach najnowsze technologie są tak drogie, że tylko firmy kolosy są w stanie utrzymać się na rynku. Rynki opanowują wielkie spólki akcyjne, gdzie nawet trudno powiedzieć kto jest właścicielem. Firmy kolosy opanowują wszystkie dziedziny życia w tym także handel (hipermarkety). Przypuszczalnie po pewnym czasie byłbyś pracownikiem najemnym tak jak większość społeczeństwa. Różnica może jedynie polegać na tym, że jeden będzie w takiej firmie dyrektorem, a inny np. sprzedawcą czy ochroniarzem.W XXI wieku nie ma miejsca na gospodarkę typu XIX wiecznego z wieloma niewielkimi firmami prywatnymi, co najwyżej w jakiś niszowych dziedzinach, którymi wieki kapital nie jest zainteresowany.
Xporferus / .* / 2005-06-22 13:23
Przepraszam za wtrącenie. Proszę powiedzieć skąd Pan zaczerpnął stwierdzenie, że w wolnorynkowej gospodarce większy połyka mniejszego? W takim razie, np. po XIX-towiecznej Anglii, w której ,,królował' wolny rynek powinny pozostać tylko ,,grube ryby" (jedna, dwie,...). Szczerze powiedziawszy pańska sugestia wydaje mi się trochę z kapelusza. Pozdrawiam i czekam na źródła wiedzy/doświadczenia...
Krzysztof / .* / 2005-06-22 14:48
Jesli Pan tego nie dostrzega, to tylko pogratulować.Skąd zatem w większości państw istnieją ustawy antmonopolowe, także w USA (ach ten obrzydliwy interwencjonizm państwa, który tak się nie podoba zwolennikom gospodarki wolnorynkowej bez ograniczeń). Radzę zapoznać się z historią firmy Microsoft i procesami toczonymi w USA w związku z praktykami monopolistycznymi o jakie ta firma była i jest oskarżana. Skąd się wzieła sprawa Orlenu, czego boją się polskie media i banki. W latach dziewięćdziesiątych było chyba w Polsce kilkanaście portali internetowych, zostały cztery największe pozostałe nie wytrzymały konkurencji. O potężnych sieciach handlowych już wspominałem. Oczywiście przykładów można by dawać dużo, ale jak się nie chce widzieć to i tak się nie zobaczy.Oczywiście nikt nie zabrania prowadzenia małych firm, ale przy ostrej konkurencji firmy takie na ogół ledwo wiążą koniec z końcem. Mam nadzieję, że zgodzi się pan ze mną, że niższe będą koszty importu miliona par butów z Chin dla dużej firmy niż tysiąca par sprowadzane przez małego importera. Oczywiście mógłby Pan dawać przykłady, że np. mimo istnienia wielkich banków powstają małe kasy oszćżędnościowe typu"SKOK", ale jak to w życiu, wyjątki potwierdają regułe, a ja być może zbyt katastroficznie przedstwiłem wizję przyszłości. Życzę efektywnej pracy na SWOIM.
tomek / .* / 2005-06-25 15:18
MS opanowal tylko systemy operacyjne, i to w stopniu 70%, a w profesjonalnych systemach tylo 30%, sa setki tyciace malych firm programistycznych i sobie doskonale radza, pracue w atkaiej jednej i zarabiam na prawde bardzo dobrze, i prosze mi wierzyc, ze MS nie jest w stanie zniszczyc tych malych firm
Xporferus / .* / 2005-06-22 16:27
Przepraszam.Nie dostrzegam ,,tego", bo żyję raczej w bardzo przeregulowanej rzeczywistości.Jeżeli chodzi o monopole to odsyłam Pana do artykułu na stronie mises.pl, który sprawy krytycznie dotyka (świeży; rzuca się na stronie w oczy).Zwracam też uwagę na fakt, że ustawy antymonopolowe są kolejnym regulatorem i raczej wyglądają na następstwo przeregulowań wcześniejszych (w dobrej wierze). Przykładami z naszego podwórka są właśnie (uprzywilejowane) banki, operatorzy tel.kom., itd. No i zauważam jescze jedną ,,prawidłowość'. Na regulowanym mocno rynku (niewolnym) główny regulator jest najatrakcyjniejszym partnerem (rynkowym?). Zawsze przecież może ściągnąć więcej od podatnika. Stąd zapewne większość szybko powiększających majątek Znanych Polaków ma duże kontrakty rządowe tj. informatyzacja ZUS. Monopol na rynku wolnym jest trudny do zaistnienia.... zawsze może pojawić się tańsza konkurencja - decyduje konsument w końcu. Ale gdy za jakąś ,,wybraną firmą" pojawi się siła (prawo, słuzby specjalne, rząd itp.) to niebezpieczeństwo braku konkurencji gwałtownie rośnie.Dlatego warto deregulować naszą zestrukturyzowaną nad miarę rzeczywistość (ograniczać do niezbędnych funkcji państwo; uwalniać rynek) dla naszego, konsumenckiego dobra. Pozdrawiam.
Andrzej / .* / 2005-06-21 09:42
A obecnie funkcjonuje na zasadzie wspólnego wielkiego worka, do którego każde państwo coś wrzuca, zaś gdy się napełni politycy łapią się za łby i nap... , aby jak najwięcej wyrwać. A przecież może być inaczej !
darson / .* / 2005-06-21 08:26
Sądzę, że podłoże obecnego kryzysu w UE są bardziej fundamentalne niż się z pozoru wydaje. Spory wokół budżetu i konstytucji są tylko objawem braku wizji Europy po Jałcie i jasnego sprecyzowania celów politycznych przez rządzących. Zanim politycy europejscy nie rozstrzygną czym wspólna Europa ma być i jakie cele ma wspólnie realizować, to będziemy mieć do czynienia z permanentnym kryzysem politycznym w UE. Oczywiście kryzys w polityce nie będzie sprzyjał w żaden sposób ekonomii. Fundamentalne pytania brzmi czy UE będzie wielonarodowym państwem ze wspólna polityka zagraniczną i gospodarczą, czy też konfederacją państw narodowych z jakimś ciałem politycznym koordynującym polityki wewnętrzne i zewnętrzne poszczególnych członków, oraz regulującym wspólnotową ekonomię (np. wspólną walutę, gospodarkę energetyczną, rynek pracy, systemy podatkowe itd.).Europa nie ma zdefiniowanych wspólnych celów w polityce zagranicznej, która dziś jest jakąś karykaturą globalnej polityki amerykańskiej i wypadkową interesów poszczególnych członków UE. Brak celów oznacza również brak jakiejkolwiek strategii ich osiągania. Ale jak znaleźć wspólny cel np. w polityce zagranicznej dla takich państw jak Portugalia i Polska? Oczywiście pisząc o celach nie mam na myśli zapisów tzw. Strategii Lizbońskiej, która jako żywo przypomina dokumenty płodzone niegdyś podczas posiedzeń politbiura na Kremlu i na kolejnych zjazdach "przewodnich sił narodu" w tzw. demoludach. Chodzi raczej o jasne sprecyzowanie celu jakim np. powinno być bezpieczeństwo energetyczne Europy. Póki co energia wspólnotowych kręgów decycyjnych koncentruje sie na tak "ważnych" problemach jak równouprawnienie płci, związki homoseksualne, emisja dwutlenku węgla, mnożenie urzędników w Brukseli etc. I jest to taki erzac, który ma zastąpić dyskusję o faktycznych problemach Europy, oraz ciągłe unikanie tematów niewygodnych. Negatywny wynik referendów we Francji i Holandii, fiasko ostatniego szczytu państw UE w sprawie budżetu wkazują dobitnie, że unikanie rozwiązania faktycznych problemów przez przysłowiowe zamiatanie śmieci pod dywan, bądź zagadywanie ich przez zastąpienie problemami pozornymi kończą się jak zwykle .... wielka klapą.

Najnowsze wpisy