Goscio
/ 62.0.20.* / 2007-07-05 15:04
Macie tutaj zyciorys tego krzykacza Zdrojewskiego: - widac jakie PO ma korzenie:
Marek Zdrojewski, były ZChN-owski minister łączności, jest od lipca
wiceprezesem ośrodka badania opinii TNS OBOP. Choć czas świetności ZChN
dawno minął, koledzy z prawicy nie pozwolili Zdrojewskiemu zginąć. Obecne
stanowisko zawdzięcza kierownictwu Telewizji Polskiej SA, która posiada 40
proc. udziałów w OBOP-ie i ma prawo delegować jednego z wiceszefów tej
instytucji.
Zdrojewski należy do grona dobrych znajomych wiceprezesa TVP Piotra Gawła.
Wspólnie działali we władzach Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. Za rządów
AWS obaj pracowali w ZChN-owskim imperium utworzonym wokół Ministerstwa
Łączności - Zdrojewski był ministrem, a potem m.in. szefem Urzędu Regulacji
Telekomunikacji, nadzorującego rynek telekomunikacyjny, a Gaweł
przewodniczył radzie Poczty Polskiej.
W czasach rządu Jerzego Buzka Zdrojewski nie wykazał się szczególnymi
osiągnięciami. Gdy kierował Urzędem Regulacji Telekomunikacji, był
krytykowany za opóźnianie liberalizacji rynku połączeń telefonicznych w
Polsce. Z urzędu odchodził w atmosferze spekulacji, że ta dymisja jest
efektem nieprawidłowości w jego pracy.
Jako pierwszy z trzech ZChN-owskich ministrów łączności ma swój udział w
skrajnym upartyjnieniu tego resortu. Nieistniejące już Ministerstwo
Łączności nazywane było wtedy "prywatnym folwarkiem ZChN", który zapewniał
działaczom tej partii setki intratnych posad.
To wszystko nie przeszkodziło szefom z Woronicza w podjęciu decyzji, że to
Zdrojewski będzie reprezentować publiczną telewizję w OBOP-ie.
43-letni polityk Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego ma bogaty życiorys.
Po studiach prawniczych na Uniwersytecie Gdańskim pracował w katedrze
kryminalistyki tej uczelni. Później był pełnomocnikiem wojewody gdańskiego
ds. prywatyzacji. Następnie zatrudnił się w polsko-włoskiej firmie
konsultingowej, która doradzała przy prywatyzacji Huty Warszawa. W 1992 r.
został - z klucza partyjnego - wiceministrem przekształceń własnościowych w
rządzie Hanny Suchockiej, utworzonym dzięki porozumieniu się Unii Wolności
z ZChN. Cieszył się poparciem nie tylko swojej partii, ale też ministra
Janusza Lewandowskiego, który zachwalał Zdrojewskiego jako "narodowy
pierwiastek w jaskini liberalizmu".
Kiedy w kolejnym rządzie minister sprawiedliwości Włodzimierz Cimoszewicz
przeprowadzał słynną akcję "czyste ręce", na liście urzędników, którzy jego
zdaniem złamali przepisy antykorupcyjne, umieścił także Zdrojewskiego.
Chodziło o to, że wiceminister, pełniąc swój urząd, zasiadał jednocześnie w
radzie nadzorczej Huty Katowice SA, zarabiając z tego tytułu ponad 92 mln
starych zł oraz w radzie nadzorczej Kopalnii Anhydrytu "Nowy Ląd" (45 mln
zł).
W latach 1994-1996 - chudych dla opozycyjnej wtedy prawicy - Zdrojewski nie
został na lodzie. Był dyrektorem biura ekonomiczno-finansowego TVP,
kierowanej przez Wiesława Walendziaka. W czerwcu 1997 r. był nawet
wymieniany jako kandydat AWS na członka zarządu telewizji publicznej. Nie
został nim, lecz w zamian otrzymał inną posadę - członka rady nadzorczej IV
Narodowego Funduszu Inwestycyjnego.
Po wyborach parlamentarnych w 1997 r. został ministrem łączności u Jerzego
Buzka. Stanowisko stracił w kwietniu 1999 r. po rekonstrukcji gabinetu
Buzka. Został jednak wiceprezesem Agencji Rozwoju Przemysłu, a niedługo
później (w 2000 r.) szefem ważnego Urzędu Regulacji Telekomunikacji, który
miał się zająć liberalizacją rynku usług telekomunikacyjnych. Krytycy
zarzucali mu, że sprzyja interesom Telekomunikacji Polskiej SA, m.in.
opóźniając niemal do ostatniej chwili wydanie decyzji o uznaniu TP SA za
tzw. operatora dominującego. Zdaniem specjalistów, naraziło to Skarb
Państwa na straty. Według serwisu Internet Standard, dla konkurentów TP SA
była to decyzja "być albo nie być", gdyż zwalniała ich z obowiązku
instalowania abonentom linii na terenach, gdzie wymaga to budowy kosztownej
infrastruktury.
W tym czasie w Ministerstwie Łączności wybuchł skandal z przetargiem na
usługi telefonii trzeciej generacji, tzw. UMTS. Przetarg prowadzono w taki
sposób, że powstały podejrzenia, iż jego przebieg ukartowano. Jego
zorganizowaniem zajmował się doradca ówczesnego ministra łączności Tomasza
Szyszki (ZChN) Jan Łuczak. Serwis Internet Standard pisał wtedy, że z
Łuczakiem powiązany jest też Zdrojewski, który w 1997 r. zasiadał z jego
rekomendacji w radzie nadzorczej Pomorskich Kopalń Żwiru z siedzibą w
Chlewicach. Nie wiadomo, czy ta sprawa nie była jednym z powodów odejścia
Zdrojewskiego z URT. Rezygnację złożył jeszcze przed wyborami w 2001 r.,
lecz premier Buzek przyjął ją już po wyborach. Odwołał Zdrojewskiego na
kilka dni przed dymisją swojego rządu. Według serwisu Internet Standard,
konto Zdrojewskiego miało też odciążać to, że jako szef spółki
Telekomunikacja Polska - Internet podpisał umowy na usługi za olbrzymie
kwoty z agencją reklamową Yapan, należącą wówczas do szefa rady Poczty
Polskiej Piotra Gawła. Zdrojewski pytany wtedy o to, reagował zdziwieniem,
mówiąc, że żadnych umów nie podpisywał.