Piotr_zwykły człowiek
/ 212.244.27.* / 2010-08-13 22:35
Ludzie mają teraz więcej igrzysk, a "chleba" mniej - i oto chodzi.
Zwolennicy i przeciwnicy krzyża przed Pałacem Prezydenckim mają teraz wiele zajęć, mogą robić to, co lubią najbardziej: obrażać się nawzajem i wykazywać swoją wyższość, tj. udowadniać swoją postępowość światopoglądową, umiłowanie litery prawa, czy przywiązanie do tradycyjnych wartości czy też cicho siedzieć i ładować do pełna kieszenie (bo to przecież czas żniw, więc "rolnicy" zakasują rękawy ;))) ).
W ten sposób wszyscy są szczęśliwi: społeczeństwo może zajmować pozycje, być za krzyżem albo przeciw, może okazywać silne emocje, pić piwo albo modlić się i, ogólnie, świetnie się *czuć*.
Natomiast ludzie trzymający stery władzy tej naszej Najjaśniejszej "Nawy Państwowej" też mogą się świetnie *czuć* i, co znacznie ważniejsze, osiągać wymierne - przeliczalne w pieniądzu i w wysokim procencie poparcia w następnych wyborach parlamentarnych - *korzyści*. Grupa ta może swobodnie podejmować niepopularne decyzje i cieszyć się, że społeczeństwo szybko o nich zapomni albo przyzwyczai się, i nikt nie będzie stale zadawał trudnych pytań, np.: "Jaka jest zależność pomiędzy liberalnym światopoglądem, a podnoszeniem danin publicznych (podatków)?". Oczywiście przytłaczająca większość członków społeczeństwa, nie potrzebuje i, najczęściej nie potrafi, zadawać pytań o tak wysokim poziomie pojęciowej ogólności i skupieniu na jakichś tam ideologicznych szczegółach ("bo i po co, komu to potrzebne? Przecież zadając takie "głupie", pokręcone pytania niczego się nie dowiem i za uzyskane odpowiedzi nic w sklepie nie kupię, jasne?!"). A wszelkie niezadowolenie "postępowych", liberalnych wyborców, spece od politycznego "lansu" potrafią szybko ukoić i wskazać, że powinniśmy/powinniście się cieszyć, "bo nie chcecie przecież powrotu "Jonesa"?!" (cytat z "Folwarku zwierzęcego", autorstwa George'a Orwella - jakby ktoś nie wiedział).
I w taki sposób, wychodzi na to, że jesteśmy skazani na "jedynie słuszne" poglądy, ponieważ, "rozumicie towarzysze" - przepraszam wymknęło mi się; to tak z przyzwyczajenia -, każde odejście od oficjalnej, postępowej linii partyjnej, choćby na milimetr, oznacza herezję i ogólnie "obciach", z którego powodu "przecież cały cywilizowany świat będzie się z Polski śmiał". "Bo musicie sobie uświadomić towarzysze, że - znowu, przepraszam, to pozostałość z dawnych trockistowskich czasów, gdy się prace doktorskie w "ciężkich warunkach" internowania pisało - że zdrowy rozsądek i samodzielne myślenie mogą być często bardzo niebezpieczne - czasem możemy nieświadomie popełnić wielką, niewybaczalną "myślo-zbrodnię" i np. zgodzić się z jakimś poglądem wygłaszanym np. przez polityka Pis. Lepiej niech za nas myślą ci, którzy się na tym znają, czyli eksperci, a my lepiej cieszmy się, że "żyje się nam wszystkim coraz lepiej i lepiej i...".
Przy okazji, Bronisław Komorowski pewnie się cieszy, że wszystko przebiega, jak zaplanowano. Można było się przecież spodziewać, że próba wyprowadzenia krzyża smoleńskiego sprzed Pałacu Prezydenckiego, przy jednoczesnym całkowitym nieupamiętnieniu śmierci poległych w katastrofie w formie pomnika umieszczonego w reprezentacyjnym miejscu stolicy, np. przy Grobie Nieznanego Żołnierza czy innej lokalizacji, w której regularnie obchodzi się rocznice istotnych dla państwa polskiego i tragicznych wydarzeń - że to wywoła głębokie podziały wśród przyszłych wyborców, czyli, prościej mówiąc, wśród Polaków.
I o to pewnie od samego początku chodzi, bo "wojna polsko-polska" (określenie użyte przez Andrzeja Wajdę) musi przecież trwać, aby sprawującym władzę i straszącym powrotem "złego, niedemokratycznego, sekciarskiego i fanatycznego Jonesa", wygodniej się rządziło i, aby "żyło się lepiej, wszystkim" - także, czy może w szczególności, tym bez własnych poglądów, kierujących się w życiu emocjami i bieżącą "modą polityczną".