filozof
/ 85.89.162.* / 2007-10-31 14:11
Cięcie stóp % spowoduje dwa przeciwstawne zjawiska: 1) wzrost popytu; 2) wzrost inflacji. Wzrost popytu zaowocuje wzrostem sprzedaży domów i mieszkań, ale inflacja to zahamuje. Dostając tańszy kredyt, dostajemy pusty pieniądz, bo każdy konsument ma więcej w kieszeni. Większość z nich po prostu go wyda od razu, a
nie zainwestuje. Tak duża liczba ludzi do zakupów spowoduje, że podaż nie nadąży z popytem. W krótkim okresie wzrośnie inflacja. Skoro gospodarka doszła do "równowagi" - tzn wyjdzie na zero, konsumenci nic na tym nie zyskali. Jedynym skutkiem jest wzrost cen.
Wydaje się, że jeśli konsumenta nie stać na zbyt drogie
mieszkanko czy dom, to ceny powinny w końcu spaść do
odpowiedniego poziomu. Rzeczywiście spadną tylko o ile? Przy założeniu, że cena mieszkania wzrosła o 50%, to aby powrócić do pierwotnego poziomu nie może spaść o 50%, ale o 75%! Jeśli nawet podnieśliby stopy procentowe o marne punkty bazowe, inflacja i tak zrobiłaby swoje, a powrót do tego samego poziomu cen byłby
niemal niemożliwy.
Wniosek jest oczywisty: nie polegać na
ekspansywnej polityce monetarnej, tylko fiskalnej.
Balcerowiczowi udało się zdławić inflację dzięki
restrykcyjnej polityce monetarnej i dzięki bogu. Teraz to co
się dzieje przez kredyty hipoteczne, RPP powinna
podwyższać stopy a nie ucinać. Inflacja w Polsce już rośnie,
jak nic nie zrobią, to za parę miesięcy będzie wynosić 5%. Za dwa trzy lata polska gospodarka znajdzie się w recesji.