Bernard+
/ 188.117.142.* / 2011-10-27 19:02
Dlaczego na forum Money.pl nie rozmawiamy o tym?
Duże zatrudnienie w bankach i firmach ubezpieczeniowych nie poprawia a obniża wysokość PKB każdego kraju. Polska ma nadmierne zatrudnienie w takich dziedzinach działalności, które konsumują PKB a najmniejsze w tych dziedzinach, które wytwarzają PKB. Dlatego 9 milionowa Szwecja miała za 2009 rok takie samo PKB jak 38 milionowa Polska, ale w 9 milionowej Szwecji PKB wypracowuje 3 miliony pracujących Szwedów oraz 3 miliony Polaków zmuszonych do kupowania energii elektrycznej od szwedzkiej firmy Vattenfall. W Polsce całe PKB wypracowuje tylko 5,5 miliona pracujących Polaków. Reszta polaków to jest ponad 9 milionów zatrudniona jest w sferze budżetowej albo w sferze obrotu finansowego więc tam gdzie żadne nowe wartości ani towary ani usługi ani wiedza do sprzedania jak np. projekty inżynierskie nie powstają Wszak usługi bankowe, finansowe i ubezpieczeniowe to tylko przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej przy pobieraniu za to prowizji. UWAGA tak zwany ""ZYSK"" PZU to różnica pomiędzy wpłaconymi przez ubezpieczonych składkami wypłaconymi odszkodowaniami i kosztami własnymi tej instytucji a głównym kosztem są wynagrodzenia pracowników i prowizje agentów. Jeżeli nadal więcej polaków będzie emerytami, rencistami, bezrobotnymi i pracownikami sfery budżetowej oraz sfery obrotu finansowego niż pracownikami przedsiębiorstw produkcyjnych, usługowych, transportowych, handlowych i badawczo projektowych to zawsze będziemy biednym krajem z PKB per capita czyli na głowę mieszkańca wynoszącym 1/4 tego co mają Szwedzi, Niemcy, Anglicy, Duńczycy, Włosi czy Amerykanie. Nie zapominajmy, że bezrobocie w Polsce malało w latach 2006-2008 dlatego, że oficjalnie 2 miliony polaków a nieoficjalnie nie wiadomo ile znalazło zatrudnienie za granicą. W Polsce nadal nie ma dla nich miejsc pracy bo przedsiębiorcy nie mają środków na inwestycje a tylko inwestycje generują nowe miejsca pracy i wzrost zatrudnienia. Bez inwestycyjny rozwój przedsiębiorstw to zawsze jest redukcja kosztów i redukcja zatrudnienia w celu obniżenia kosztów. W Polsce redukuje się koszty w przedsiębiorstwach aby móc zapłacić rosnący z roku na rok haracz dla klasy polityczno biurokratycznej w postaci podatków i składek obowiązkowych oraz przymusowych obciążeń socjalnych nakładanych na przedsiębiorstwa przez państwo. Większe zyski przedsiębiorstw są w coraz większym stopniu zawłaszczane przez budżet i tam w 50% marnowane na rozrastającą się biurokrację i na rosnące koszty ustawowych świadczeń publicznych jak np. na koszty utrzymywania "PUBLICZNEJ" służby zdrowia, poczty polskiej, administracji, sądów i sejmu z senatem na uprzywilejowane emerytury dla osób 40 letnich i temu podobne corocznie uchwalane przez nieodpowiedzialną, pazerną sitwę zawodowych polityków głupie prawo. Koszty utrzymania całej sfery polityczno administracyjnej od 20 lat rosną znacznie szybciej niż rośnie PKB i to jest najpodlejsze okradanie własnego społeczeństwa przez zawodowych polityków. Podłością ludzi władzy jest gdy więcej zabierają corocznie dla siebie, niż jej działania przynoszą pożytku całemu narodowi. Jeżeli PKB Polski w 2009 roku wzrosło tylko o 1,7% to żaden urząd i nikt ze sfery budżetowej nie ma prawa moralnego, a powinno to stać się jak najszybciej prawem konstytucyjnym, do uchwalania aby móc wydawać więcej niż w roku ubiegłym. Dopiero gdy wzrost PKB przekroczy 5% to sfera budżetowa powinna mieć prawo do wzrostu kosztów swojego funkcjonowania o połowę wzrostu PKB czyli o 2,5% bo pozostałe 2,5% trzeba wreszcie przeznaczać na spłatę ogromnego ponad 600 miliardów zadłużenia kraju. Inaczej nieuczciwi politycy szykują Polskiemu narodowi za kilka lat bankructwo ze skutkiem utraty suwerenności narodu i utraty prawa do samostanowienia narodu o sobie !!!! Ten takst pisałem już w 2008 roku i nadal niewiele się zmieniło a to co zmieniono to wątpliwe czy na lepsze. Dziś zadłuzenie już przekracza 800 miliardów więc czy sprawy gospodarki Narodu Polskiego idą w dobrym kierunku dlatego, że po kolejnej kadencji sejmu będziemy mieli kilka luksusowych stadionów piłkarskich, orliki i trochę więcej szerokich dróg? A ile będziemy mieli bezrobotnych ile będzie niedozywionych dzieci? jak długo będziemy czekać na sprawiedliwy wyrok Sądu? jak długo będziemy czekać na wizytę u lekarza specjalisty? Lista pytan warznych dla polaków jest długa a politycy przed kamerami i mikrofonami wciąż gawędzą o p********* lub o jednym okienku a o podatkach cisza za to kościół katolicki stoi im w gardle i krzyż ich drażni ale to nic nowego krzyż zawsze drażnił przez 2000 lat morderców, złodziei, oszustów, kłamców i wszelkich niegodziwców.