Andrzej Gąsiorowski, Bogusław Bagsik i Art-B. Kulisy największej afery w III RP
Najbardziej znany polski biznesowy duet Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski postanowili opowiedzieć na łamach książki Piotra Pytlakowskiego "Ścigani" czym był oscylator, jak robiło się interesy w okresie transformacji i dlaczego zostali okrzyknięci największymi aferzystami w kraju i musieli uciekać z Polski.
O aferze Art-B, Bagsiku, Gąsiorowskim i oscylatorze usłyszał swego czasu każdy Polak. Dziś po 25 latach bohaterowie skandalu opowiadają o początkach działalności firmy Art-B, jak się wzbogacili wykorzystując lukę w polskim systemie bankowym, co robili na emigracji i jak pomogli tysiącom Żydów przedostać się do Izraela.
Piotr Pytlakowski rozmawia z szefami Art-B w wydanej właśnie nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne książce "Ścigani". Bagsik i Gąsiorowski opowiadają mu, że znali się ze środowisk protestanckich i razem jeździli na te same obozy. Wspólne interesy zaczęli robić, gdy Andrzej Gąsiorowski, wtedy młody, sfrustrowany niskimi zarobkami lekarz, potrzebując pomocy w swoim pierwszym biznesie zwrócił się do Bagsika, który już prężnie działał w swojej firmie Art-B.
- Zaczął opowiadać, że robi jakieś interesy z kawą, ale ma kłopot z księgowością. Obiecałem, że mu pomogę. Pojechałem do Wałbrzycha, ogarnąłem temat - wspomina Gąsiorowski. Za wypisanie faktury oddał swojemu przyszłemu biznesowemu partnerowi połowę prowizji jaką otrzymał, czyli 15 tysięcy dolarów, co w tamtym czasie było sporym zarobkiem. Jak wspomina: "to było na zasadzie partnerskiej i on zaraz mi się zrewanżował. Przyjechał wtedy, skończyliśmy transakcję, potem na obiedzie dał mi złoty rolex, kluczyki do bmw i 40 procent udziału w firmie Art-B. Oraz stanowisko wiceprezesa. I tak przestałem być lekarzem."
Bez parasola od góry by nic nie zrobili.
Jedni z tych co kraj rozsprzedali za bezcen.
Ale nie wszyscy działali i działają na rzecz Rzeczypospolitej. Na pohybel agentom.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/