Hyundai i10 - zaskakuje wyglądem, ale nie tylko
Nowy i10 mile zaskakuje. Czy w swojej klasie jest supersamochodem?
Wystarczy spojrzeć przez chwilę na karoserię Hyundaia i10, aby zobaczyć, co jest przeznaczeniem tego samochodu: manewrowanie po ciasnych, osiedlowych lub sklepowych parkingach, przeciskanie się w korkach. Ale czy da się z małego Hyundaia zrobić samochód bardziej wielofunkcyjny?
Traf chciał, że i10 miałem do pokonania kilkusetkilometrową trasę, w śladzie której było wszystko, co polska sieć drogowa ma do zaoferowania - miasto, drogi krajowe oraz autostrady. Przekonajmy się, jak poradził sobie w takim otoczeniu mieszczuch z Korei.
Muszę się przyznać, że miło zaskoczyłem się widząc po raz pierwszy testowy egzemplarz Hyundaia. Powiedzmy sobie szczerze - poprzedniej generacji klienci nie wybierali ze względu na atrakcyjną linię nadwozia. Tymczasem wprowadzony niedawno na rynek nowy i10 przemienił się w jednego z ładniejszych przedstawicieli segmentu A.
Wygląda zadziornie i ciekawie, zwłaszcza z przodu. Sporo uroku dodają mu felgi o atrakcyjnym wzorze i bardzo przyjemny kolor lakieru. Samochód może nie jest aż tak designerski i przyciągający wzrok jak nowa Toyota Aygo, jednak w moim rankingu na najładniejsze mieszczuchy miałyby zapewnione miejsce na podium, tuż za japońskim konkurentem.
Aby stać się posiadaczami tego miejskiego wozidełka, musimy uszczuplić nasze konto bankowe o około 50 tys. złotych
Bez przesady, nowy kosztuje od 32tys. zł, a za 38tys. można kupić całkiem przyzwoitą wersję.