Strajk górników. "Pajace" nie chcą po 100 tysięcy złotych
Rząd alarmuje, że pozostawienie spółki w obecnym kształcie grozi stratami, które mogą sięgnąć nawet 25 mld złotych.
Minister rządu polskiego nazwał związkowców pajacami! - wykrzyczał jeden z oburzonych związkowców. Górnicy zerwali wczorajsze negocjacje z delegacją rządową na temat planu naprawczego Kompanii Węglowej. Oświadczyli, że wrócą do rozmów, ale pod warunkiem, że weźmie w nich udział premier Ewa Kopacz. Tymczasem rząd alarmuje, że pozostawienie spółki w obecnym kształcie grozi w najbliższym czasie stratami, które mogą sięgnąć nawet 25 mld złotych. Górnikom dołowym proponuje odprawy znacznie przekraczające 100 tys. złotych.
Choć niedzielne, prowadzone w Katowicach rozmowy rozpoczęły się w dobrej atmosferze, po dwóch godzinach spotkania zza drzwi, za którymi toczyły się negocjacje, do dziennikarzy zaczęły docierać coraz bardziej podniesione głosy, przekleństwa, a wreszcie okrzyki Złodzieje! Po chwili z sali zaczęli wychodzić wzburzeni związkowcy. Oświadczyli, że nie wrócą do rozmów, jeśli nie zostaną przeproszeni. Ich zdaniem rząd jest zainteresowany jedynie likwidacją kopalń, a nie naprawą branży.Górnicy pajacują?
Według relacji związkowców, jeden z członków rządowej delegacji - Jakub Jaworowski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - miał powiedzieć, że to co robią, to pajacowanie. Minister rządu polskiego nazwał związkowców pajacami - powiedział jeden z oburzonych związkowców. Sami przedstawiciele strony społecznej nie szczędzili przekleństw. Członków delegacji określili mianem niekompetentnych i nieprzygotowanych. Premier powinna się wstydzić, że ma takich wiceministrów - powiedział szef S w kopalni Brzeszcze Stanisław Kłysz.
- Nie można rozmawiać tak, jak prezentuje to strona rządowa. Chcemy napisać wypracowanie. Przedstawiliśmy przynajmniej początek tego wypracowania, a strona rządowa mówi, że nie chce tego wypracowania napisać, to bez sensu. Poza tym obrzucanie się inwektywami - po raz pierwszy z czymś takim się spotkaliśmy - skomentował Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Członkowie rządowej delegacji apelowali o powrót do rozmów. Jeden z członków rządowej delegacji, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk podkreślił, że nie można tracić czasu, bo sytuacja KW jest bardzo trudna.
Związkowcy ruszą na Warszawę?
Jakub Jaworowski - który zdaniem związkowców miał ich obrazić, mówiąc, że pajacują - tłumaczył to atmosferą dyskusji. - Moja wypowiedź w toku naprawdę bardzo gorącej dyskusji dotyczyła tylko opisu sytuacji, w której po raz kolejny, w kolejnym dniu negocjacji, koncentrujemy się na sprawach proceduralnych, a nie na problemie, który tu wszyscy przyjechaliśmy rozwiązywać - powiedział.
Wiceminister pracy Jacek Męcina powiedział, że podczas negocjacji padają różne określenia. - W tym szczególnym kontekście, w którym padło określenie nie pajacujmy nie było celem obrażanie nikogo, tylko powrót do negocjacji na temat trudniej sytuacji w KW - powiedział. Jak zaznaczył wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak, związkowcy już usłyszeli przeprosiny, z ust Kowalczyka i Jaworowskiego i jego, telefonicznie. - Nie traćmy czasu, rozmawiajmy - zaapelował.
Mimo to związkowcy nie wznowili rozmów. W wydanym wczoraj wieczorem komunikacie Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy ocenił, że plan restrukturyzacji KW jest programem o charakterze tylko i wyłącznie politycznym. Dla autorów tego programu nie liczą się ludzie pracujący w kopalniach, nie liczy się Śląsk i sytuacja społeczno-gospodarcza w tym regionie, nieważna jest przyszłość górnictwa. Ten program ma na uwadze wyłącznie fakt, że za kilka miesięcy odbędą się wybory parlamentarne i tylko z tej perspektywy tworzono ów dokument - napisali związkowcy.
Dziś górnicze związki zawodowe zaostrzą protest w obronie kopalni, które mają zostać zamknięte. To kopalnie: Bobrek-Centrum w Bytomiu, gliwicko-zabrzańskiej Sośnica-Makoszowy, a także kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej i Brzeszcze w Brzeszczach. Inne kopalnie są gotowe do solidaryzowania się z tymi czterema. Przez minione dni blisko 2000 osób protestowało w czterech kopalniach.
Górnictwo to praca bardzo niebezpieczna , w czasach pandemi to górnicy oddają krew. Pamiętajmy że w latach 80 zyski z górnictwa utrzymywały cały kraj. Teraz zarobek na poziomie 3500 to norma ponieważ wartość pieniądza spadła(inflacia). Samo górnictwo i branże około górnicze odprowadzają wysokie podatki do skarbu Państwa. Węgiel z Rosji jest słaby mało kaloryczny , nic nie wart. Niemcy chcą aybysmy zamykali kopalnie a wciąż utrzymują swoje. Energia w polsce jest dywersyfikowana pozyskiwana z różnych żródeł , a ceny jej zależą od polityki a nie od surowca. W każdym kraju powinno być przejście na emeryturę po przepracowaniu okreslonej liczby lat , bez osiągania wieku. Każdy ma potrącane składki emerytalne , które powinny spowrotem wrócic do pracownika.
Powodzenia górnicy.
Dla czego nie mozemy kupic nowego samochodu prosto z fabtryki za ta sama cene jaka kupuja salony.
z prostych przyczyn cena musi byc zawyzana zeby ograniczyc sprzedaz .ktos musi zsrabiac
zakladamy ze kupujemy wegiel po nie wielkiej cenie to wtedy zamiast tony kupisz 3 ,a tym ssmym masz w nosie jakis ekologiczny piec palisz ile chcesz nie oszczedzasz.
Zrobiono sxum katastrofe klimatyczna tylko po to zeby zamknac kopalnie w PL i sprowadzac wegiel np. od niemca
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/