Główną przyczyną wyhamowania wzrostów, które obserwować można było jeszcze na sesji wtorkowej był napływ słabszych danych makroekonomicznych. Ostatecznie indeks Dow Jones wzrósł o 0,21 proc., S&P 500 spadł o 0,07 proc., natomiast technologiczny Nasdaq stracił 0,8 proc. Wczoraj poznaliśmy pierwsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Według Raportu ADP zatrudnienie w prywatnym sektorze pozarolniczym spadło we wrześniu o 39 tys. etatów, podczas gdy oczekiwano zwyżki o 22 tys.
Ten rozczarowujący wynik sprawił, że nieco zmniejszyły się nadzieje na pozytywne zaskoczenie podczas piątkowej oficjalnej publikacji Departamentu Pracy USA. Słabe dane przełożyły się na wzrost oczekiwań na podjęcie przez Fed kolejnych działań stymulacyjnych, co z kolei osłabiło dolara. Perspektywa dalszego poluźniania polityki pieniężnej w USA spowodowała jednak również zmniejszenie presji spadkowej w notowaniach indeksów po rozczarowującej publikacji. Indeks S&P 500 utrzymał się powyżej wsparcia 1150 pkt.
Dziś na rynkach azjatyckich obserwować można było przewagę umiarkowanych spadków. Dalsza aprecjacja jena wobec dolara i spadek kursu USD/JPY poniżej poziomu, przy którym BoJ zdecydował się na interwencję walutą rodzi presję spadkową w notowaniach technologicznych spółek eksporterów. Jednak pomimo tego indeks Nikkei 225 stracił dziś jedynie 0,07 proc.
W godzinach porannych na giełdach europejskich obserwować można przewagę skromnych spadków. Kluczowym wydarzeniem dzisiejszej sesji będą decyzje Banku Anglii oraz Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Oczekuje się utrzymania kosztu pieniądza na dotychczasowym poziomie, jednak inwestorów znacznie bardziej interesują komunikaty do decyzji i ewentualne zapowiedzi, w jakim kierunku podążać będzie polityka pieniężna na Starym Kontynencie.
