Można było odnieść wrażenie, że tym razem decyzja o kosztach pieniądza nie jest wyczekiwana z taką uwagą, jak bywało to w przeszłości, kiedy na giełdach przez kilka dni przed jej podjęciem niewiele się działo. Trudno ocenić czy brak podwyżki stóp to dobra wiadomość dla inwestorów - na pewno nie przesądza ona o tym, że zaostrzenia polityki nie będzie. To zaś zapewne utrzyma stan napięcia i obaw o przyszłość. Widać, że banki centralne zdają sobie sprawę z trudnego położenia, w jakim się znalazły. Wysoka inflacja zwiększa ryzyko podniesienia się oczekiwań inflacyjnych. Zresztą one już stopniowo rosną. To skłania do działania, bo przy wyższych oczekiwaniach inflacyjnych trudniej zwalczać inflację.
Z drugiej strony wyraźne kłopoty gospodarek na świecie skłaniają do powstrzymywania się z decyzjami. Ta diagnoza była i jest aktualna i zapewne jeszcze przez jakiś czas inwestorzy będą brali ją pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Te dylematy dobrze widoczne były w wypowiedziach szefa Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj uspokajał, że nigdy nie mówił o serii podwyżek stóp procentowych, ale wskazał na zasadność ich podniesienia w pewnym stopniu. Pojawia się też wątpliwość, jak inwestorzy będą odczytywać brak podwyżek kosztów pieniądza - mogą się z tego cieszyć, ale również mogą traktować to jako dodatkowy czynnik ryzyka, zwiększający zagrożenia inflacyjne w przyszłości.
Reakcja rynków w Ameryce na wieczorną decyzję Rezerwy Federalnej była umiarkowanie pozytywna, ale trudno ocenić, w jakim stopniu wynikało to z samej decyzji, a w jakim ze spadku cen ropy naftowej, po raporcie o jej zapasach. Tak, czy inaczej niewielki w sumie wzrost w najmniejszym stopniu nie zmienia oceny perspektyw giełdy w USA. S&P 500 zmierza do styczniowego dołka. To ważna bariera, co pokazuje zachowanie europejskich parkietów. DJ Stoxx 600 właśnie odbił się od niej. Teraz będziemy obserwować, jak to odreagowanie będzie silne. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w trendach zniżkowych bardziej od wsparć przywiązujemy wagę do oporów. Jednocześnie siła i jakość odbicia od wsparcia wiele mówi o kondycji rynku - gdy wygląda słabo można oczekiwać przełamania wsparcia w niedługim czasie.
W cieniu decyzji Rezerwy Federalnej były podawane wczoraj dane. Nie przyciągały takiej uwagi także ze względu na zgodność z prognozami. Nie odbiegała od nich sprzedaż domów na rynku pierwotnym w USA, zbliżone do nich były dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku. W naszym przypadku nie zaskoczyła Rada Polityki Pieniężnej, choć przesłanie, jakie pozostało po posiedzeniu - głównie w związku z niekorzystną projekcją inflacyjną - nie było optymistyczne. Wcale nie jest wykluczone, że konieczne będzie dalsze zaostrzenie kursu w polityce monetarnej. Wskazała na to także reakcja obligacji, których rentowność poszła w górę.
Dziś wracamy już do ,,normalnej" gry, gdzie znów obawy o stan sektora finansowego oraz kondycję gospodarek będą brały górę. Widać to po pierwszych minutach handlu, gdzie europejskie indeksy wyraźnie tracą. To każe spodziewać się dalszej presji spadkowej na naszej giełdzie. Spadek WIG przynajmniej do 40 tys. pkt jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższy czas. Uwagę dziś przykują dane o sprzedaży domów w USA, a szczególnie ich ceny oraz wielkość zapasów niesprzedanych nieruchomości.