Dane makro były generalnie nienajlepsze, ale choć podaż starała się je wykorzystać, to nie wystarczyły one jako impuls dla głębszego załamania. Wymowę w pewnym stopniu neutralizowało zachowanie kontraktów amerykańskich zapowiadające poprawę na początku sesji na tamtejszych rynkach. Najważniejsze parkiety w Europie otworzyły się na plusach, po czym zaczęły piąć się lekko do góry. Kilkadziesiąt minut potem nastąpiło jednak wyhamowanie i wskaźniki zaczęły oddawać zyski, a jednym z powodów osłabienia były słabe wskaźniki nastrojów w Eurolandzie. Indeksy zbliżyły się do poprzednich zamknięć, ale nie zdołały ich bezpośrednio zaatakować i nieco powyżej nastąpił zwrot. W niektórych przypadkach stosunkowo szybko przeszedł on w konsolidację, ale wiele rynków wróciło w okolice wcześniejszych szczytów, a nawet lekko je poprawiło. Dane z USA były gorsze od oczekiwań, jednak wywołały jedynie krótką reakcję. Początek za oceanem upłynął pod znakiem przewagi wzrostów i choć nie było spokojnie nie było, to wystarczyło to by w
końcówce główne indeksy wyszły na nowe szczyty i zakończyły w ich pobliżu.
WIG20 otworzył się na nieznacznym minusie, ale próba odrabiania strat została szybko zatrzymana, a inicjatywę przejęła podaż. Indeks zaczął się powoli osuwać i przed południem zbliżył się do ważnej bariery na 1328 pkt. Byki nie dopuściły jednak do bezpośredniego testu i nieco powyżej nastąpiła zmiana kierunku. Odbicie nie było wprawdzie zbyt dynamiczne, ale udało się wyjść na plus i na tym zwyżka się nie skończyła. Dopiero tuż poniżej porannego szczytu doszło do spadku, który wsparły słabe dane zza oceanu, jednak byki szybko się pozbierały i straty zostały odrobione. Poprawiające się nastroje na innych giełdach dały impuls dla kontynuacji wzrostów, które mocno przyspieszyły w końcówce. Po rozpoczęciu sesji za Atlantykiem WIG20 sukcesywnie poprawiał maksima i zakończył tuż poniżej 1400 pkt.
Na rynku panuje silna zmienność nastrojów, a kolejne sesje w ostatnich dniach przynoszą raz ataki podaży, a raz powiewy optymizmu. Niewykluczone, że takie niezdecydowanie poprzedza wyraźniejszy ruch w najbliższym czasie, jednak na razie żadne istotniejsze rozstrzygnięcia nie padły. Indeks w dalszym ciągu tkwi w obrębie niewielkiej konsolidacji i choć obecnie bliżej mu do górnego ograniczenia, to tak jak na poprzednich sesjach, przesądzanie wybicia jest przedwczesne. Powyższym oporem jest okno bessy w strefie 1417-1436 pkt., a za tym że jej sforsowanie nie jest oczywiste przemawia już kilka bezskutecznych ataków. Ponadto w pobliżu, bo w przedziale 1450-1459 pkt. znajdują się kolejne ważne bariery, które wzmacniają wymowę luki. Ostateczny finał notowań na parkietach amerykańskich też postawił pod dużym znakiem zapytania szanse na dalszą poprawę i niewykluczone, że dziś nadal możemy tkwić w niezdecydowaniu.