Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Brak wiary w efektywną pomoc Fed?

0
Podziel się:

Zarówno w piątek wieczorem jak i w poniedziałek rano ostrzegałem, że 'efekt Bernanke' musi zostać przetestowany, bo to, że indeksy po wystąpieniu szefa Fed w piątek mocno wzrosły jeszcze o niczym nie świadczy.

Brak wiary w efektywną pomoc Fed?

Zarówno w piątek wieczorem jak i w poniedziałek rano ostrzegałem, że „efekt Bernanke" musi zostać przetestowany, bo to, że indeksy po wystąpieniu szefa Fed w piątek mocno wzrosły jeszcze o niczym nie świadczy.

Zakładałem, że prawdziwy test zobaczymy dopiero we wtorek po publikacji protokołu z posiedzenia FOMC. Okazało się jednak, że wpływ obietnic Bena Bernanke nie przetrwał nawet weekendu.

Część komentatorów wini za pogorszenie nastrojów dane makro, ale to jest nieporozumienie. Były dla byków nawet w połowie umiarkowanie korzystne. W lipcu wydatki Amerykanów wzrosły o 0,4 proc. m/m (oczekiwano 0,3 proc.). Wzrost był najmocniejszy od czterech miesięcy. Przychody wzrosły jednak jedynie o 0,2 proc. Departament Handlu poinformował też, że rozporządzalne dochody (po opłaceniu podatków i uwzględnieniu inflacji) spadły po raz pierwszy od stycznia. Zmiany wydatków/przychodów odbiegał tak nieznacznie od prognoz, że dane po prostu nie mogły się stać się nawet pretekstem do jednoprocentowych spadków indeksów (takie odnotowano na 2 godziny przed końcem sesji).

Niepokoił przede wszystkim spadający kurs USD/JPY, bo jego zachowanie sygnalizowało, że zapowiedzi Banku Japonii (zwiększenia zasilania banków kredytem) tylko na bardzo krótko pomogło w osłabieniu jena. To mogło sugerować, że tak samo rynki potraktują obietnice szefa Fed. Niepokoić też musiała negatywna reakcja rynków na wystąpienie Baracka Obamy, prezydenta USA. Nieoczekiwanie poinformował, że jego zespół doradców dyskutuje nad kolejnymi propozycjami pomocy dla gospodarki (w tym nad obniżką podatku dochodowego od firm).

Indeksy giełdowe od początku sesji osuwały się. Mniej więcej co godzinę byki próbowały atakować i zawsze kończyło się to dla nich źle, a indeksy schodziły poniżej poziomu sprzed początku ataku. Nie pomagał nawet koniec miesiąca. Nie było widać śladu "window dressing". W samej końcówce sesji niedźwiedzie przycisnęły jeszcze mocniej i zakończyliśmy dzień spadkami nieco tylko mniejszymi od piątkowych wzrostów. Jedynym plusem był niezwykle mały wolumen. Jeśli dane makro będą nadal słabe to taki brak wiary w skuteczność pomocy Fed i rządu może zaowocować potężną przeceną.

GPW rozpoczęła poniedziałek od skromnego wzrostu indeksów. Nie było w tym nic dziwnego, jeśli pamiętało się podciągający indeks cudo-fixing z piątku i widziało się bardzo ostrożne zachowanie innych giełd europejskich. Na rynku akcji publikacji danych o PKB też został przyjęta obojętnie. Potem nadal trwał marazm, ale osuwające się po południu indeksy w Europie doprowadziły w końcu do podobnego procesu u nas.

Po publikacji danych w USA, kiedy okazało się, że nie poprawiają nastrojów na rynkach globalnych, zlecenia koszykowe doprowadziły u nas do spadku WIG20. Był niewielki, a obrót znacznie spadł, co wartość tego spadku obniża. Przypominam, że ta sesja była z technicznego punktu widzenia ważna. Przełamanie 2.440 pkt., a dla pewności 2.450 pkt. anulowałoby formację RGR i byłoby wybiciem z trendu spadkowego, czyli dałoby sygnał kupna. Odbicie w dół potwierdzałoby sygnał sprzedaży. Odbicie w dół zobaczyliśmy, ale niewielkie. Możemy po nim powiedzieć tylko tyle: sygnały sprzedaży obowiązują. Trend spadkowy obowiązuje i formacja RGR też.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)